poniedziałek, 11 lipca 2016

Warrior #1

Czułam jak wiatr rozwiewa moje długie, falowane, kasztanowe włosy. Chłód chciał przedostać się przez moją czarną bluzkę z dekoldem z kolją, czarne spodnie i buty. Jak na księżniczkę nie przepadałam za jedwiabami, drogimi klejnotami i pięknymi sukniami. Zamisat bawić się lalkiami uczyłam się walczyć mieczem, łukiem i sztyletami, zamiast słuchać opowieści niani zapoznawałam się z polityką i strategiami wojennymi, zamist bawić się z innymi dziewczynkami uczyłam się jeździć konno. W moim królestwie - Idriel jestem najlepszą wojowniczką, strategiem oraz najmądrzejszą dziewczyną. W Siedmiu Królestwach mówią, że jestem najpiękniejszą kobietą chodzącą po ziemi. Jestem średniego wzrostu, chuda. Cere mam dosyć bladą jednak nie wyglądam jak trup, a oczy niebieskie jak ocean. Mój ojciec Hector postanowił powieżyć przyszłej władczyni ważną misję, a mianowicie chronienie Sansy Stark. Ród Starków jest dla mnie jak rodzina, dlatego się zgodziłam. Najbardziej z nich wszystkich lubiłam Neda, Jona i Robba. Ja, Snow i Król Północy jesteśmy w tym samym wieku, mamy po 16 lat. Ja chciałam walczyć ramię ramię z Robbem i po kryjomu zaplanowałam dostać się do Riverrun. Moje służące przyszły, rozczesały mi włosy, założyły diadem, podkreśliły mi oczy aby wyglądała na poważniejszą niż jestem oraz założyły czerwono-czarny płaszcz. Za pas włożyłam mój miecz Czarną Śmierć. Ludzie w Westeros mówili na mnie Ksieżniczka Zmierzchu. Nasz statek znalazł już się przy brzegu. Jeden rycerz wzią horągiew z sercem w połowie pokrytym lodem, ogniem, cieniem, przebitym przez miecz, nad sercem wisiała korona - herb Riderów. Ród ten był tak stary jak Starków, ale my pozostaliśmy nie dołączeni przez wieki do Siedmiu Królestw, gdyż władamy nad mocą ognia, lodu i cienia. Przyznam, że posługiwanie się mocami jest męczące. Wyszłam na ląd i dosiadłam mojej Zemsty - siwego konia, krwi arabskiej. Po chwili przy mnie pojawiła się moja wilkorzyca biała jak śnieg o czerwonych ślepiach. Nazwałam ją na cześć mojej zmarłej matki królowej Diwony, który została zabita w walce przeciwko Szalonemu Królowi. Podobno mógł jej pomóc Królobójca, dlatego nienawidzę Lannisterów.

Moi ludzie utorowali mi drogę do zamku. Zauważyłam, że ludzie cierpią z głody i że wyzywają króla Joffreya. Gwardia Królewska, której zadaniem jest mnie chronić jako jedyna weszła ze mną do gmachu. Miałam takie szczęście, że chłopiec który władał akurat udzielał audjęcje. Dumnie szłam na spotkanie z królem, ale nie miałam zamiaru się kłaniać anie być milutka.
- Kim jesteś, że ośmielasz się bez mojej zgody się przedemną pojawiać. Klęknij !!!- krzyknął.
- Zamknij się smarkaczu albo wydam rozkaz i cała Królewska Przystań spłonie.- odpowiedziałam.
- Dziecko czy życie ci nie miłe ?- zapytała Cersei.
- Czy wy zdajecie sobie sprawę z kim rozmawiacie ?- zapytałam.
Nikt nie odpowiedział.
- Miłość jest ważna ale życie uratuje ci tylko miecz, moc i mądrość. Kto zabije jednego naszego spotka marny los.- powiedziałam motto mojego rodu.
- Księżniczko Liso.- powiedział Tyrion i uklękl przede mną.
- Wstań dobry człowieku.- powiedziałam.
W ślad za bratem poszła siostra.
- Straże !!!- zawołał Joff.
- Synu to jest księżniczka, której jeśli coś się stanie to jej ojciec wypowie wojnę, której nie wygramy.- rzekła regentka.
- Pani, czy możemy pomówić jutro ?- zapytał Tyrion.
- Oczywiście.- odpowiedziałam.
Najemnik Krasnala zaprowadził mnie do mojej komnaty, z której szybko wyszłam aby znaleźć Sanse Stark.




2 komentarze: