sobota, 28 maja 2016

(Nie)zwykła #4

Po zakończonej walce, poszliście do pokoju wspólnego.
- Dobrze, że jesteście bo obmyślamy plan.- powiedział Tony.
- Czego dotyczy ?-zapytałaś.
- Szefa Cyberteku.- odpowiedziała Romanoff.
- A konkretniej ?- dopytywałaś.
- Chcemy dowiedzieć się czegoś o von Struckerze.- odpowiedział Hawkeye.
- Czemu o von Struckerze, a nie na przykład o Malicku ?- zapytałaś.
- Von Strucker chce stworzyć super ludzi, mających różne zdolności. Gdyby mu się udało stworzyć ich armię, nie mielibyśmy żadnych szans.- odpowiedział Banner.
- Co na razie wymyśliliście ?- zapytał Steve.
- Natasha jako bizneswomen podłożyła by bombę dymną. Kiedy ona wybuchnie ja wylatuje wraz z Charlesem i przekazuje go wam, a wy zabieracie go do samolotu.- odpowiedział Stark.
- Nie można prościej ?- zapytałaś.
- Niestety nie.- rzekł Thor.
- Da się.- powiedziałaś.
- Słucham.- rzekł Stark.
- Jestem dziennikarką, wystarczy że umowie się z nim na wywiad w jego firmie. Wchodząc do niej zamrożę kamery i przesłucham pana Charlesa.- powiedziałaś.
- To nie jest niebezpieczne ?- zapytał Rogers.
- Biorąc pod uwagę, że Cybertek to tak naprawdę Hydra, jest bardzo niebezpieczne. Jednak jeśli tak zrobimy, media nie zrobią szumu, a w Cyberteku nie będzie zamieszania.- odpowiedziałaś.
- A co z bronią, musisz mieć na wszelki wypadek jakąś ?- zapytał Hawkeye.
- Nie pierwszy raz przesłuchuje osoby, które mają powiązania z Hydrą, a są cenionymi osobami. Mam pałki z metalu którego nie da się wykryć, a przy okazji mogą porazić prądem. Nie jestem w posługiwaniu się nimi mistrzynią, ale umiem się nimi bronić.- odpowiedziałaś.
- Mnie podoba się ten plan.- powiedział Tony.
- Mnie też.- rzekł Banner.
- Jestem za.- powiedziała Natasha.
- Za.- dodał jednocześnie Thor i Clint.
- A ty Steve ?- zapytał Thor.
- Nie mam zdania.- powiedział.
- Więc postanowione, dzwonię do Charlesa.- rzekłaś i wzięłaś telefon.
- Ma ktoś do niego numer ?- zapytałaś.
- Tak.- odpowiedział Tony i podał ci karteczkę z cyframi.
Zadzwoniłaś, o dziwo Charles odebrał od razu. Wzięłaś na głośno mówiący.
- Kto dzwoni ?- zapytał rozmówca.
- Alison May.- odpowiedziałaś.
- Wiele o pani słyszałem, podobno zawsze pani dojdzie do prawdy. W czym mogę pomóc ?- zapytał.
- Chciałabym przeprowadzić z panem krótki wywiad.- odpowiedziałaś.
- Z panią oczywiście, że tak. Może być jutro w mojej firmie o 13 ?- zapytał.
- Oczywiście. Do widzenia.- powiedziałaś, rozłączyłaś się i zniszczyłaś telefon.
- Po co zniszczyłaś telefon ?- zapytał Thor.
- Zawsze tak robię, by nikt mnie nie namierzył.- odpowiedziałaś.
Nagle zadzwonił drugi telefon.
- Ile ty masz tych telefonów ?- zapytała Natasha.
- Wiele, ciekawe kto dzwoni.- odpowiedziałaś, odebrałaś i wzięłaś na głośnik.
- Witaj kochana proszę cię musisz jechać pojutrze na bal. Nie przyjmuję odmowy, bo ktoś musi iść za mnie. Pa !- powiedziała.
- Ale ciociu...- nie dokończyłaś, bo twoja ciocia się rozłączyła.
- Idziesz ?- zapytał Thor.
- Muszę.- odpowiedziałaś i poszłaś do pokoju.
Wykąpałaś się i położyłaś do łóżka, od razu usnęłaś. Nagle poczułaś, że ktoś cię lekko szturcha. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Steve.
- Po co mnie budzisz ?- zapytałaś zaspana.
- Czas na trening.- odpowiedział.
- Która godzina ?- zapytałaś.
- Jest szósta, a za pół godziny spotkamy się w sali treningowej.- odpowiedział.
Po chwili wyszedł z pokoju. Wstałaś, umyłaś się, pomalowałaś usta bezbarwnym błyszczykiem, a włosy związałaś w warkocza. Ubrałaś się w różową bluzkę z odkrytymi plecami, czarne legginsy oraz założyłaś różowe trampki. Zeszłaś na dół do sali treningowej.
- Naprawdę tak wcześnie musimy trenować ?- zapytałaś.
- Tak.- odpowiedział.
Trenowaliście walkę wręcz, posługiwanie się bronią palną i białą. Zrobiliście symulację walki, w której znowu wygrałaś. Potem pobiegaliście, jednak podczas tej czynności zaczęła boleć cię noga i usiadłaś na trawie.
- Co jest ?- zapytał i podbiegł do ciebie.
- Nic tylko noga mnie zabolała.- odpowiedziałaś.
- Trochę za dużo poćwiczyłaś.- rzekł.
- Czyli nie możesz jechać na misję.- powiedział.
Wstałaś i usiadłaś na przeciwko Kapitana Amerykę.
- Spokojnie ból mi zaraz przejdzie. A przypadkiem Steve ty się o mnie nie martwisz ?- zapytałaś.
- Tak, martwię się.- odpowiedział.
- Nie potrzebnie. Przysięgam, że nie dam się zabić.- powiedziałaś.
- Niech ci będzie, ale na następną misję nie pójdziesz sama.- rzekł.
- Zgoda.- odpowiedziałaś i go przytuliłaś.
Wróciliście do domu, zjadłaś śniadanie i porozmawiałaś z Avengers, kiedy zauważyłaś że jest 12 i za godzinę musisz być na wywiadzie. Umyłaś się. Włosy spięłaś w koka, usta pomalowałaś beżowym błyszczykiem, rzęsy pomalowałaś tuszem. Ubrałaś się w szarą koszule z krótkim rękawem, czarną marynarkę i czarne spodnie oraz założyłaś czarne szpilki. Do torby włożyłaś telefon, identyfikator oraz pałki. Zeszłaś na dół.
- Trzymaj.- powiedziała Natasha i dała ci okulary w czarnej oprawce.
- Dzięki temu będziemy widzieć gdzie jesteś oraz wszystko słyszeć. Jeśli czegoś będziesz potrzebować wystarczy, że powiesz.- powiedział Tony.
Pokiwałaś głową i zeszłaś do garażu. Wsiadłaś do samochodu i pojechałaś do siedziby Cyberteku. Na miejscu pokazałaś identyfikator. Kiedy byłaś w środku i przeszłaś sprawdzanie broni za pomocą telefonu zamroziłaś kamerę w gabinecie Charlesa. Wsiadłaś do windy i po paru minutach byłaś w biurze. Zapukałaś.
- Proszę !- krzyknął mężczyzna.
- Dzień dobry.- powiedziałaś.
- Pani Alison May ?- zapytał.
- Tak.- odpowiedziałaś.
- Proszę usiąść zaraz przyjdę.- rzekł.
Kiedy wyszedł zniszczyłaś system alarmowy oraz zabrałaś jego broń, potem usiadłaś jak niby nigdy nic. Po chwili wszedł Charles.
- Przepraszam, że musiała pani czekać.- rzekł.
Zaczęłaś zadawać mu pytania, ale na każde odpowiadał fałszywie. Miałaś już tego dosyć więc postanowiłaś zacząć przesłuchanie.
- Teraz proszę odpowiadać zgodnie z prawdą.- powiedziałaś.
- A jak odpowiadam ?- zapytał.
- Ręka się panu trzęsie do tego tik nerwowy na szyi, nie zapomnijmy o podwyższonym ciśnieniu oraz o gniewnym tonie głosu.- odpowiedziałaś.
- Jest pani mądra, ale nic więcej nie powiem.- rzekł.
- Niby czemu ?- zapytałaś.
- Czy pani myśli, że ja nie wiem że Hydra by dała sporo pieniędzy za panią ?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- A pan jest z Hydry ?- zapytałaś.
- Oczywiście.- rzekł.
- Doskonale ma pan 30 sekund na podjęcie decyzji do rozmowy, albo pańska wypowiedź trafi do internetu.- rzekłaś i puściłaś fragment wcześniejszej rozmowy.
Mężczyzna podszedł do biurka.
- Tego może pan szuka ?- zapytałaś i pokazałaś dwa pistolety.
- I niech pan nie próbuje wzywać ochroniarzy, bo zniszczyłam pana przycisk.- dodałaś.
- Nie zrobisz tego.- rzekł.
- Chcesz się przekonać ?- zapytałaś i zaczęłaś powoli zbliżać rękę do monitora telefonu.
- Dobrze powiem ci co chcesz.- rzekł.
- A więc co kombinuje von Strucker ?- zapytałaś.
- Fascynują go ( In )humans i chce stworzyć ich armię.- odpowiedział.
- Gdzie teraz jest ?- zapytałaś.
- Nikt tego nie wie, ale za cztery miesiące ma zatrzymać się na miesiąc w Sokovii.- odpowiedział.
- Co powiesz o Wardzie i Malicku ?- zapytałaś.
- Grant ma zamiar zemścić się na wszystkich przyjacielach i zdobyć zaufanie byłej dziewczyny. O Malicku nic nie wiem.- powiedział.
- Gdzie mieści się główna albo jedna z głównych baz Hydry ?- zapytałaś.
- Tego nie wiem, ale wiem że jutro bal fizyków kwantowych odbędzie się nad jedną z głównych .
- Coś jeszcze ?- zapytałaś cicho okulary.
- Tyle wystarczy.- odpowiedział Barton.
- Dziękuje za szczerą spowiedź.- powiedziałaś i wyszłaś.
Nagle złapało cię dwóch mężczyzn. Szybko wyjęłaś broń i uderzyłaś jednego z nich z całej siły pałką, a drugiemu podcięłaś nogi i poraziłaś go prądem.


Po chwili zauważyłaś, że dwa odziały agentów Hydry idą w twoją stronę.
- Na którym jest piętrze ?- zapytałaś okulary.
- Na piętnastym.- odpowiedział Thor.
Wzięłaś rozpęd i wyskoczyłaś z budynku. Na szczęście złapałaś się gałęzi drzewa i zeskoczyłaś na dół. Wsiadłaś do samochodu i z piskiem opon odjechałaś. Po godzinie jazdy byłaś w bazie.
- Czy ty naprawdę wyskoczyłaś z okna ?- zapytał Clint, kiedy weszłaś do salonu.
- Nie pierwszy raz skaczę z wysokości, ostatnio musiałam skoczyć do morza z helikoptera.- odpowiedziałaś.
- Nic ci nie jest ?- zapytał Steve.
- Spokojnie nic mi nie jest oprócz tego, że jutro muszę iść na bal za ciotkę.- odpowiedziałaś.
- Pocieszę cię tym, że tam jest baza Hydry którą musisz zhakować.- rzekł Bruce.
- Ale tam musisz iść z kimś. Ja odpadam, bo gdyby Papper mnie zobaczyła. Natasha nie może, Thor też nie tak samo jak Banner i Clint. Czyli idzie Allie i Steve.- powiedział Stark.
- Dobra ja idę się przespać.- powiedziałaś i poszłaś do pokoju.



czwartek, 26 maja 2016

(Nie)zwykła #3

Wstałaś wcześnie rano, poszłaś się wykąpać. Włosy związałaś w warkocza, usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałaś się w luźną czarną bluzkę, szare legginsy oraz założyłaś czarno-białe buty. Zeszłaś na dół. Zjadłaś jogurt z musli oraz wypiłaś kawę, potem poszłaś i potrenowałaś strzelanie. Później poszłaś do pokoju wspólnego i zaczęłaś szkicować.
- Co robisz ?- zapytał Steve.
- Szkicuje martwą naturę.- odpowiedziałaś i pokazałaś mu szkic.
- Jesteś w tym świetna.- rzekł.
- Narysować ci coś albo kogoś ?- zapytałaś.
- Może Buc....... albo nie, chociaż.- Kapitan Ameryka.
- Spokojnie to nie przesłuchanie, widzę że to jest dla ciebie ciężkie wspomnienie. Nie musisz mówić, ale jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać to wiesz, gdzie mieszkam.- powiedziałaś uśmiechając i kładąc rękę na jego ramieniu w geście pocieszenia.
- Dziękuje za wyrozumienie.- rzekł i też się uśmiechnął.
- Wiesz coś ci opowiem. Jak na pewno wiesz miałam straszne dzieciństwo. Wstawałam o godzinie szóstej i musiałam trenować, potem na dziesiątą do szkoły, po niej zajęcia dodatkowe, a w weekend przesłuchiwanie ludzi, nauka tańca oraz dłuższe treningi. Byłam tym strasznie zmęczona, ale nigdy nie powiedziałam o tym nikomu. Kiedy miałam 10 lat moja mama mnie zostawiła, a tata jak miałam 18. W wieku 16 lat znalazłam przyjaciela nazywał się Logan Sea, uważałam go za brata. Byłam nawet w stanie oddać za niego życie. Razem zostaliśmy dziennikarzami oraz razem prowadziliśmy śledztwo dotyczące Hydry. Rok temu śledziłam von Struckera, wiedział o tym tylko Logan. Złapali mnie i pokazali kto jest ich szefem...... Okazał się nim być Sea. Cały czas udawał mojego przyjaciela. Załamałam się, miałam czarne myśli, ale znalazłam siłę w sobie i udało mi się wyjść z dołka. Jedyne co po tym zdarzeniu mi zostało, to nieufność.- powiedziałaś i smutno się uśmiechnęłaś.
- Nam możesz ufać.- powiedział i mnie poklepał.
Do kuchni weszła Natasha.
- Hej wiesz gdzie i o której godzinie spotykam się z matką ?- zapytałaś jej.
- Za dwie godziny w kawiarence na Sweater Street 15.- odpowiedziała
- Daleko to ?- zapytałaś.
- Półtorej godziny.- odpowiedziała.
- A w co ja mam się ubrać ?- zapytałaś.
- Ja nie wiem.- odpowiedział Rogers i wyszedł.
Romanoff usiadła na przeciwko ciebie i podała ci kawę.
- Żartowałam, że tam się jedzie tyle. Masz półtorej godziny na przebranie.- rzekła.
- I w tym problem, że ja nie wiem w co się ubrać.- powiedziałaś.
- Przecież masz świetny styl.- powiedziała Natt.
- Ale muszę się ubrać tak aby moja matka była zadowolona.- rzekłaś.
- Z tego co ja widziałam wiem, że lubi styl rockowy, więc załóż bluzkę z jakimś napisem, czarne jeansy z dziurami na kolanach, czarną ramoneskę oraz czarne trampki.- powiedziała.
- Jesteś świetna. Dziękuje.- powiedziałaś i ją przytuliłaś a potem pobiegłaś do pokoju.
Ubrałaś się tak jak poleciła ci Romanoff, włosy spięłaś w koka, a usta pomalowałaś na czerwony kolor. Wzięłaś pistolet i telefon tak na wszelki wypadek, gdyby zaatakowała was Hydra. W pośpiechu wsiadłaś do samochodu. Droga zajęła ci godzinę.. Wysiadłaś z auta, wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do kawiarni. Od razu ją zobaczyłaś, powolnym krokiem do niej podeszłaś.
- Witaj mamo.- powiedziałaś.
Ona nic nie odpowiedziałaś tylko pokazała ręką, abyś usiadła.
- Dobrze się czujesz, aby stawać na drodze pocisku ?- zapytała.
- To było silniejsze ode mnie. Ja nie umiem patrzeć na czyjąś śmierć jeśli mogę coś zrobić.- odpowiedziałaś.
- Myślałam, że jeśli cię zostawię wydoroślejesz. Nadal jesteś bezmyślna.- rzekła.
- Nie zrobiłam nic złego.- broniłaś się.
- Wcale jesteś tylko głupia.- powiedziała.
- Ty zawsze musisz mnie krytykować ?- zapytałaś.
- Za co mam cię chwalić ? Że omal nie zginęłaś.- odpowiedziała.
- Czemu jesteś taka niemiła ?- zapytałaś.
- Bo muszę się z tobą spotykać zamiast być na misji. Czasami myślę, że lepiej by było, gdybym oddała cię do sierocińca.- odpowiedziała.
- Spokojnie nie będę ci już wchodzić w paradę.- odpowiedziałaś i wybiegłaś z kawiarni.
Wsiadłaś do samochodu i się cała rozpłakałaś. Modliłaś się, aby nikogo nie było i nie zobaczył jak płaczesz. Co niby miałabyś im powiedzieć ? Dojechałaś do siedziby, wysiadłaś i pobiegłaś do pokoju. Thor, Bruce i Tony byli zajęci pracą nad robotami, Natasha i Clint ćwiczyli. Myślałaś, że ci się udało i nikt cię nie zauważy, ale poczułaś czyjąś rękę na swojej. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Steve.
- Co się stało ?- zapytał.
Nic nie odpowiedziałaś, tylko zaczęłaś jeszcze bardziej płakać i pobiegłaś do pokoju. Zamknęłaś drzwi i rzuciłaś się na łóżko, zaczęłaś płakać do poduszki. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałaś.
- Allie proszę cię, porozmawiaj ze mną.-powiedział Rogers.
Nie odpowiedziałaś, ale wstałaś i podeszłaś do drzwi.
- Thor, Banner i Stark testują gdzieś daleko roboty, Natasha i Barton pojechali zrobić zakupy, a Marie wzięła dzisiaj wolne, więc reszta się nie dowie co się stało. Obiecuje ci.- rzekł.
Znowu nic nie odpowiedziałaś, nie miałaś odwagi by z kimkolwiek rozmawiać.
- Jeżeli zmienisz zdanie i będziesz chciała porozmawiać wiesz gdzie mieszkam.- dodał i odszedł.
Usiadłaś na ziemi i pozbierałaś się lekko do kupy. Postanowiłaś porozmawiać z Rogersem oraz go przeprosić, bo to nie jego wina i nie powinnaś się tak zachować. Otworzyłaś drzwi i poszłaś do Kapitana Ameryki. Zapukałaś.
- Kto tam ?- zapytał.
- Allie.- odpowiedziałaś.
Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał Steve.
- Wchodź.- powiedział.
Weszłaś do jego pokoju i usiadłaś na krześle na przeciwko niego.
- Przepraszam, że wcześniej nie odpowiadałam.- powiedziałaś.
- Nie masz za co przepraszać.- rzekł.
Chwilę siedzieliście w ciszy wpatrując się w siebie.
- Chcesz wiedzieć co się stało ?- zapytałaś cicho.
- Tak, ale jeśli nie chcesz to nie mów.- odpowiedział.
- Przyjechałam do kawiarni, zobaczyłam tam moją mamę. Podeszłam do niej i się z nią przywitałam, ona nie odpowiedziała tylko zapytała czy jestem normalna. Próbowałam ją uspokoić, abyśmy mogły porozmawiać jak matka i córka, ale na każe moje słowo odpowiadała pytaniem, które mnie obrażało. Zapytałam ją dlaczego musi być niemiła, ona odpowiedziała.......... że to z powodu tego, że nie jest teraz na misji..... tylko ze mną. Dodała również, że.......... lepiej było............ oddać mnie jak byłam mała do ........... sierocińca.- powiedziałaś i znowu zaczęłaś płakać.
Rogers ciebie przytulił i wytarł ci łzy.
- Nie przejmuj się nią i swoją rodziną. Masz mnie, Starka, Bruce, Natashe, Clinta, Thora zawsze będziemy twoimi przyjaciółmi.- powiedział i mocniej cię przytulił.
Ty też go przytuliłaś. Staliście tak jeszcze trochę, kiedy postanowiłaś potrenować.
- Idziemy potrenować ?- zapytałaś.
- Z tobą zawsze.- odpowiedział.
Zeszliście na dół do sali treningowej. Zaczęliście symulację walki. Rogers próbował ciebie przewrócić, ale ty się broniłaś. Początkowo nie atakowałaś chciałaś znaleźć jego słaby punkt. Okazały się nim być nogi oraz lewa ręka. Gdy Kapitan Ameryka chciał złapać cię za rękę i wywrócić, zrobiłaś nad nim salto i podcięłaś mu nogi. On stracił lekko równowagę, a tym razem ty złapałaś go za rękę i wywróciłaś. Zaczęłaś liczyć do pięciu, by oznajmić że wygrałaś, ale Rogers kiedy doszłaś do czterech sekund wstał i zaczął intensywniej cię atakować. Często waliłaś go z obrotu lub podcinałaś mu nogi. Walczyliście przez długi czas, gdy nie zauważyłaś podwiniętego materaca i potknęłaś się. Rogers cię złapał, ale upadliście. Wylądowałaś na nim, a wasze twarze dzieliły milimetry. Uśmiechnęliście się, podałaś mu rękę i pomogłaś wstać. Kapitan Ameryka chciał cię wywrócić i wygrać, ale zrobiłaś unik. Walczyliście jeszcze przez jakiś czas. Symulację walki wygrałaś ty.



środa, 25 maja 2016

(Nie)zwykła. #2

* Perspektywa Avengers *
Alison upadła cała zakrwawiona na podłogę.
- Co się stało ?- zapytał Clint.
- Zauważyła snajpera i stanęła na drodze pocisku.- odpowiedziała Natasha.
- Tony przetransportuj ją do nas i wezwij Helen. Natasha i Bruce pojedźcie do Marie i poproście ją aby zadzwoniła do Melindy. Hill coś wie tylko nie chce powiedzieć. Thor jedź ze Starkiem. Ja i Hawkeye rozejrzymy się.- rzekł Kapitan Ameryka.
Wszyscy wykonali czynności o których powiedział Steve, zaś on i Sokole Oko zostali w holu.
- Gdzie idziemy najpierw ?- zapytał Barton.
- Do jej pokoju.- odpowiedział Rogers.
Mężczyźni poszli na górę. Jedyną rzeczą, którą znaleźli był stary pamiętnik.
- Może powinniśmy go przeczytać ?- zapytał Hawkeye.
- To są prywatne rzeczy.- odpowiedział Kapitan Ameryka.
- Musimy się o niej więcej dowiedzieć.- rzekł łucznik.
- Dobrze, daj przeczytam.- powiedział Steve.
- 24.03.2009
W końcu przerwa w treningach inaczej bym nie wytrzymała. Wczoraj miałam swoje ósme urodziny i kiedy, byłam na dworze jakiś mężczyzna potrącił mnie samochodem, trafiłam do szpitala. Lekarz mówili, że jestem bardzo wytrzymała i mam tylko zwichniętą rękę. Po powrocie do domu zrozumiałam, że muszę być silniejsza taka jak mamusia.
1. Nie będę okazywać bólu.
2. Nigdy nie powiem jeśli coś mi się stanie.
3. Nauczę się być samodzielna.
Jutro cały dzień spędzę z tatą więc będę musiała przesłuchiwać ludzi.
 28.05.2021
Już kilka lat nie widziałam mamy, ale w swojej pracy kilka razy napotkałam się na informacje na jej temat, nawet byłam kilka metrów od niej. Myślałam, że mnie zauważyła ale ona podbiegła do jakiegoś mężczyzny, którego nie znałam i go postrzeliła. Od tej pory nie chce być jak mama, jednak mam nadzieję, że kiedyś będę mogła ją zobaczyć.- przeczytał Rogers.
- Raczej nie miała super życia.- powiedział Hawkeye.
- Zgadzam się. Nic chyba tu już nie znajdziemy, zejdź na dół, a ja jeszcze coś sprawdzę.- powiedział Kapitan.
Hawkeye pokiwał głową i poszedł na dół. Steve przeczytał jeszcze kilka wpisów i dowiedział się, że Alison prowadzi różne śledztwa. Kapitan Ameryka schował pamiętnik oraz zdjęcie Alison, Melindy i Andrew, a potem zszedł na dół.
- Coś mi się wydaja, że Alison May jest strasznie sprytna.- rzekł blondyn.
- Ja to już dawno wiedziałem.- powiedział Hawkeye.
Mężczyźni zeszli do piwnicy, tam Rogers wpisał kod, który widział w pamiętniku. Nagle otworzyły się drzwi oraz mapa myśli. Głównymi myślami był von Strucker, Malick i Ward, to na nich stawiała Alison, że są głowami Hydry.
- Łał, ona wie więcej niż my.- rzekł Sokole Oko.
Avengers jeszcze trochę poszperali i wrócili do bazy. Tam spotkali Helen.
- Co z nią ?- zapytał Rogers.
- Dziewczyna ma silny układ odpornościowy oraz regeneruje się trochę szybciej niż przeciętny człowiek, tak samo jak ty ma bardzo szybki metabolizm. Za dwa dni powinna wstać, a uszkodzenia już się prawie zagoiły. Wystarczy trochę treningu, a wróci do formy.- odpowiedziała.
- Czyli jest super-człowiekiem ?- zapytał Hawkeye.
- Z badań wynika, że nie jest to efekt jakiegoś serum, ma to od niemowlęcia, ale matka Melinda zabroniła jej o tym mówić, musi tak pozostać.- rzekła i odeszła.
- Nic nie będzie wojowniczce.- rzekł Tony.
- Jak myślicie poinformować o tym jej matkę ?- zapytał Sokole Oko.
- Ona już to jest.-rzekła Marie.
- Przedstawiam wam Kawalerię.- dodała.
Z cienia wyszła dosyć wysoka Azjatka, z długimi brązowo-czarnymi włosami. Jej twarz nie pokazywała żadnych uczuć. Ubrana była w czarną bluzkę, czarne spodnie oraz szare buty.

- Ja już idę Marie, zadzwoń kiedy Alison się obudzi.- powiedziała Melinda.
- Jak tam sprawa z Wardem ?- zapytała.
- Niedługo go dorwiemy, a potem z chęcią oszpecę jego śliczną twarzyczkę.- odpowiedziała i wyszła.
- Tak myślałem, że ją znasz.- powiedział Steve.
- Melinda bardzo chciała by nikt prócz mnie i Fury'ego nie wiedział o istnieniu jej córki.- rzekła Hill.
- Ale czemu nam nie powiedziałaś ?- zapytał Thor.
- Melinda wiele przeszłą, a ja jako jej przyjaciółka nie chciałam zdradzić jej sekretu.- odpowiedziała.
- Kogo miała na myśli mówiąc my ?- zapytała Natasha.
- Nową T.A.R.C.Z.Ę pod maleńką władzą Nicka.- odpowiedziała.
- A kim jest nowy szef T.A.R.C.Z.Y. ?- zapytał Clint.
- Tego nie mogę powiedzieć.- rzekła Hill.
- No bo przecież szpieg nigdy nie mówi wszystkiego.- powiedział Bruce.
- Dobra, dobra tylko się nie kłóćcie.- rzekł Tony.
Marie tylko się uśmiechnęła i wyszła zaś Bruce tylko się zaśmiał i również wyszedł.
- I co wiemy o Alliusi ?- zapytał Stark.
- Matka chcąca aby jej córka została najlepszym szpiegiem, ojciec chciałby została wybitnym lekarzem, a ciotka idealną kobietą biznesu i nauki.- odpowiedział Steve.
- Wszystkim się udało, przecież Alison ma klasę, jest strasznie mądra, umie rozpoznać kłamstwa jak psycholog oraz ma umiejętności jednego z lepszych szpiegów.- powiedział Hawkeye.
- Jest idealna jak ja.- powiedziała Natasha i się uśmiechnęła.
- Moim zdaniem ma cechy każdego z nas. Jest honorowa, silna i odważna jak Steve, miła, dająca drugą szansę, szlachetna jak ja, inteligentna, dzielna, zabawna jak Tony, opanowana, trzymająca nerwy na wodzy, lekko nieśmiała jak Bruce, świetna w strzelaniu, lekko sarkastyczna, pomocna jak Clint oraz świetna w walce, umiejąca myśleć racjonalnie w każdej sytuacji, nie odczuwająca strachu jak Natasha.- rzekł Thor.
- Mądrze powiedziana, jednak nikt nie dorówna mnie swoją wiedzą.- dodał Stark.
Jeszcze trochę porozmawiali Avengers, a potem poszli się wyspać, ponieważ wszyscy prócz Steve jadą na misję.
Następnego dnia rano wszyscy prócz Kapitana pojechali na misję. Rogers pooglądał telewizję i potrenował. Około 12 postanowił sprawdzić co z Alison.

* Ty *
Odzyskałaś przytomność, otworzyłaś oczy. Zobaczyłaś, że jesteś w białym pomieszczeniu, z kilkoma meblami i wielkim oknem. Na przeciwko ciebie siedział zaspany blondyn, którego uratowałaś.
- Hej gdzie jestem ?- zapytałaś.
Chłopak otworzył piękne, niebieskie oczy.



- W szpitalu Avengers.- odpowiedział uśmiechając się.
- To ja poproszę wypis, bo nienawidzę szpitali.- rzekłaś uśmiechając się.
- Nie ma takiej możliwości.- odpowiedział.
- Jeśli nie ma to przedstawię się, nazywam się Alison May.- rzekłaś.
- Miło poznać ja nazywam się Steve Rogers.- powiedział.
- Co się stało, że tu jestem ?- zapytałaś.
- Nie pamiętasz ?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Powoli sobie przypominam.- odpowiedziałaś.
- Stanęłaś na linii pocisku i mnie uratowałaś. Chciałbym ci za to podziękować.- rzekł.
- Nie masz za co, a po drugie ty też mnie uratowałeś za co ci dziękuje, więc jesteśmy kwita.- powiedziałaś uśmiechając się ciepło.
- Nie masz za co.- rzekł i też się uśmiechnął.
- Mogę się odpiąć od tych kabli ?- zapytałaś.
- Nie wiem, nie znam się na medycynie.- rzekł.
- A ja jestem z wykształcenia i wiem, że nic mi się nie stanie. Po drugie, kiedyś w moje ósme urodziny jakiś wróg wjechał we mnie samochodem, wynikiem tego było tylko złamanie, ale z punktu medycznego powinnam nie żyć. Kiedyś pobrałam swoją krew, więc wiem że moje rany regenerują się szybciej niż zwykły człowiek.- powiedziałaś i odpięłaś kable.
- Nie lubisz być uziemiona.- rzekł śmiejąc się.
- To prawda ostatni raz, kiedy tak się stało porwał mnie Jasnowidz i uwięził w jakimś magazynie, a ja, aby wydostać się z kajdanek za długo wstrzymałam akcję serca i prawidłowo powinnam leżeć trzy tygodnie w szpitalu, ale wyszłam po tygodniu na rządnie.- powiedziałaś.
- Będziesz chciała dołączyć do Avengers i zwalczyć Hydrę ?- zapytał Steve.
- Nie nadaję się.- rzekłaś.
- Nadajesz, ale potrzebujesz trochę treningu.- powiedział.
- A kto miałby być moim trenerem ?- zapytałaś.
- Ja.- odpowiedział.
- Zgodzę się pod warunkiem, że będę mogła wyjść z tej klatki.- powiedziałaś.
- Zgoda.- rzekł.
Zdjęłaś kołdrę i wstałaś, niestety straciłaś równowagę, ale złapał cię Steve w ostatniej chwili.
- Nie masz na razie siły, pomogę ci dojść do twojego pokoju.- rzekł.
- Dzięki za złapanie.- powiedziałaś.
Rogers złapał cię w pasie, a ty położyłaś rękę na jego szyi. Mężczyzna pomógł ci dojść do twojego pokoju. Był on duży, nowocześnie urządzony. Kapitan pomógł ci usiąść.
- Mam pomysł.- powiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
- Już się boję.- rzekł, obydwoje wybuchliście śmiechem.
- Wykąpie się i przebiorę, a potem potrenujemy.- powiedziałaś.
- Nie dasz rady.- rzekł.
- Spokojnie dam radę.- powiedziałaś.
- Zaufam ci, a wszystkie twoje rzeczy są już tu.- rzekł.
- A skąd wiedzieliście, że się zgodzę ?- zapytałaś.
- Taka intuicja.- odpowiedział i wyszedł.
Położyłaś się i chwilę poleżałaś, potem poszłaś się wykąpać i umyć włosy. Spędziłaś chyba godzinę. Włosy uczesałaś w kuca, usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałaś się w obcisłe czarne legginsy z szarymi łatkami, biało-czarny biustonosz sportowy, różową bluzkę z odkrytymi plecami. Założyłaś różowo-czarne trampki. Zeszłaś na dół, tam czekał na ciebie Rogers.
- Gotowa na ćwiczenia ?- zapytał.
- Tak.- odpowiedziałaś.
Steve ubrany był w czarne, sportowe spodnie, szary T-shirt i buty sportowe. Poszliście do sali treningowej. Początkowo ćwiczyliście ciosy, potem postanowiliście pobiegać. Wyszliście na dwór i przebiegliście 10 kółek. Nie byłaś ani trochę zmęczona tak samo jak Rogers.
- Jutro zrobimy symulację walki.- rzekł.
- Nie dam ci forów.- powiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Poszłaś do kuchni i zrobiłaś zapiekankę serową. Wraz ze Kapitanem zjedliście ją, podczas tej czynności cały czas rozmawialiście.
- Kiedy reszta wróci ?- zapytałaś.
- Za jakąś godzinę.- odpowiedział.
- Jeżeli pozwolisz pójdę się przespać.- powiedziałaś.
On pokiwał głową, poszłaś do swojego pokoju. Usnęłaś od razu jak się położyłaś. Wstałaś o godzinie 20, wzięłaś szybki prysznic. Włosy spięłaś w koka. Ubrałaś się w jasno-niebieskie jeansy oraz czarną bluzkę z krótkim rękawkiem, również założyłaś białe trampki. Zeszłaś na dół. Była tam Natasha i Clint.
- Wstała śpiąca królewna.- powiedziała Romanoff.
- Umiesz świetnie gotować.- dodał Barton.
- Dzięki.- powiedziałaś i zaparzyłaś sobie kawę.
- Jutro masz spotkanie z mamą.- rzekła Natasha.
Zakrztusiłaś się kawą.
- Że co ?- zapytałaś.
- Marie zadzwoniła po nią.- odpowiedział Hawkeye.
- To będzie zabawnie.- rzekłaś.
- Czemu ?- zapytała Natasha.
- Moja kochana mamusia zawsze mnie krytykuje.- odpowiedziałaś.
- O i jest nasza gwiazdeczka !- krzyknął wchodząc Stark.
- Nie przywalił ci nikt Tony.- powiedziałaś.
- Nadal jesteś wściekła, że przeze mnie nie złapałaś Malicka ?- zapytał.
- Zapomniałeś, że potem przez ciebie mnie porwał.- odpowiedziałaś.
- Wy się znacie ?- zapytał Clint.
- Ten pajacyk potrącił mnie samochodem, kiedy śledziłam Malicka, a główna głowa Hydry mnie schwytała.- odpowiedziałaś.
- Przepraszam.- rzekł Iron Man.
- Wybaczam.- odpowiedziałaś.
- Zagrasz w darta ?- zapytał Sokole Oko.
- Jasne.- powiedziałaś.
Wzięłaś rzutkę i rzuciłaś z daleka, trafiłaś w dziesiątkę.
- Widzę, że rośnie ci Clint konkurencja.- powiedział mężczyzna z okularami.
- Alison May.- przedstawiłaś się.
- Bruce Banner. Zaraz to ty zdobyłaś lepszą średnią niż ja na egzaminie do uniwersytetu ?- zapytał.
- Tak. Teraz to mój wynik chcą pobić.- powiedziałaś i rzuciłaś rzutką z zamkniętymi oczami.
Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że trafiłaś znowu w sam środek.
- No Barton masz konkurentkę.- powiedział blondyn z długimi włosami.
- Każdy musi to mówić ?. Jestem Alison May.- przedstawiłaś się.
- Thor Odynson, ale mów mi Thor. Wolisz Allie czy Alison ?- zapytał.
- Allie.- odpowiedziałaś.
Do północy wszyscy rozmawialiście, wygłupialiście się i graliście w darta. Potem wszyscy poszliście do swoich pokoi.


poniedziałek, 23 maja 2016

(Nie)zwykła #1

Nazywasz się Alison May. Masz 20 lat. Twoja mama Melinda od najmłodszych lat trenowała cię, nigdy nie wiedziałaś dlaczego. Nauczyła cię jak posługiwać się bronią białą i palną, różnych stylów walki, akrobacji i prowadzenia samochodu, motoru, samolotu. Kiedy skończyłaś 10 lat, widywałaś się z mamą raz na miesiąc. Teraz w ogóle. Tata zaś Andrew był psychologiem. Nauczył cię jak rozpoznawać plany człowieka i wyczytać z postawy i zachowania czy kłamie. Tak samo jak matka przestał się tobą interesować, ale on dopiero jak miałaś 18 lat. Większość czasu spędzałaś z ciocią. On zaś nauczyła cię wielu języków, fizyki kwantowej, jak tańczyć tańce towarzyskie i balet, hakowania, malowania i astronomii. Skończyłaś studia z informatyki, biochemii, inżynierii i medycyny. Jednak pracujesz jako dziennikarka. Nie narzekasz na pracę, ponieważ zarabiasz bardzo dużo pieniędzy. Twój dom znajduje się naprzeciwko Stark Tower. Jest bardzo nowocześnie urządzony. Jesteś wysoka i chuda. Masz gęste, długie, brązowe włosy. Wyglądasz jak na zdjęciu poniżej.

Wstałaś o godzinie 10, a na 15 miałaś wywiad z dyrektorem banku który został okradziony. Zjadłaś śniadanie i poszłaś się wykąpać, Do godziny 14 oglądałaś telewizję. Później związałaś włosy w koka, usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem, rzęsy lekko podkręciłaś i pomalowałaś tuszem do rzęs. Ubrałaś się w szarą koszulę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę oraz czarne koturny. Do torby włożyłaś identyfikator oraz pistolet, ponieważ zajmujesz się tematyką kryminalną i ktoś mógłby chcieć się ciebie pozbyć. O 14:30 wyjechałaś, a na miejscu byłaś punktualnie. Przywitałaś się z dyrektorem i zaczęłaś wywiad. Właściciel wydawał ci się podejrzany, a odpowiedzi nie klejące się.
- Ma pan może zdjęcie osoby, która się włamała ?- zapytałaś.
- Tak.- rzekł i po chwili podał ci zdjęcie.
Zobaczyłaś Azjatkę, z średniej długości, brązowymi włosami. Od razu ją poznałaś była to twoja mama Melinda.
- Zna może pan ją ?- zapytałaś.
- Tak. Kiedyś pracowała dla T.A.R.C.Z.Y, ludzie nazywali ją Kawalerią. Wszyscy się jej bali, ale po upadku T.A.R.C.Z.Y okazała się być agentką Hydry.- odpowiedział.
Byłaś zadowolona, że dowiedziałaś się coś o swojej mamie oraz że wiedziałaś że mężczyzna kłamie. Twoja mama może nie była najlepsza, ale zawsze była dobrym człowiekiem. Pożegnałaś się z mężczyzną i postanowiłaś wrócić do domu. Niestety samochód nie działał. Postanowiłaś pójść na pieszo. Kiedy skręciłaś w najmniej uczęszczaną część Nowego Yorku zobaczyłaś mężczyznę oraz kobietę walczących z Hydrą. Nie dawali rady, ponieważ agenci Hydry mieli wczepioną Stonogę. Nikt cie nie zauważył, więc postanowiłaś im pomóc. Wyjęłaś pistolet z torby i strzeliłaś do dwóch żołnierzy, jednocześnie zabijając ich.
- Kim jesteś ?- zapytał agent Hydry.
Nie chciałaś mówić swojego imienia więc postanowiłaś wymyślić sobie ksywkę. Twoją mamę nazywali Kawalerią, a ty lubiłaś kolor szary zdecydowałaś się na Szarą Kawalerie.
- Jestem Szarą Kawalerią, córką Kawalerii.- odpowiedziałaś.
- Ciekaw czy jesteś taka jak matka.- rzekł jeden z wrogów.
- Puśćcie ich.- rzekłaś pokazując pistoletem na rudowłosą dziewczynę i mężczyznę z łukiem.
- Po moim trupie.- odpowiedział ich szef.
- Da się załatwić.- rzekłaś.
Rzuciło się na ciebie trzech żołnierzy. Uśmiechnęłaś się i zrobiłaś nad nimi salto. Strzeliłaś im w nogi. Jednemu wymierzyłaś z całej siły prawego sierpowego. Podbiegłaś do drugiego i walnęłaś go w nogę. Kiedy się zgiął uderzyłaś go z całej siły trzy razy w klatkę piersiową. Gdy upadł na kolana, wymierzyłaś mu lewego sierpowego. Następnemu wymierzyłaś dwa kopniaki z obrotu oraz cios w szyję. 
- Słabych masz ochroniarzy.- rzekłaś.
- Oj mała ci byli bez serum.- odpowiedział.
Nagle dwóch goryli cię złapało. Wyszarpałaś się i jednego postrzeliłaś w serce. Został ci tylko jeden, ale najlepszy. Uderzył cię tak mocno, że upadłaś. Znalazłaś jednak siłę w sobie i wstałaś, ale znowu oberwałaś. Nie poddałaś się i wstałaś, ale tym razem rzucił tobą o ścianę łamiąc ci żebra. Zawyłaś z bólu. Zobaczyłaś niedaleko nóż, podniosłaś go. Wstałaś i wbiłaś mu go w rękę. On chciał cię uderzyć, ale złapałaś jego rękę i ją wykręciłaś. Potem uderzyłaś go z całej siły nogą w głowę, mężczyzna padł. Otarłaś nos z krwi.
- Nie ruszaj się albo zabiję ich.- powiedział szef.
Zignorowałaś to i rzuciłaś w jego rękę nożem, a potem uderzyłaś go nogą w głowę. Zobaczyłaś, że osoby które uratowałaś miały na rękach dziwne kajdanki, które Hydra wymyśliła aby powstrzymać Kapitana Amerykę, ale Steve je zniszczył. Wyjęłaś telefon i zaczęłaś hakować system kajdanek.
- Może byś to zdjęła.- powiedziała rudowłosa, pokazując na kajdanki.
- A co robię ?- zapytałaś.
- Jak się nazywasz mała ?- zapytał mężczyzna.
- Alison May.- odpowiedziałaś.
- Ja jestem Clint Barton, a ta tu - pokazał na rudowłosą- ma na imię Natasha Romanoff.- rzekł mężczyzna.
- Miło poznać.- powiedziałaś.
Nagle zaczęła boleć cię głowo, a świat zaczął się kręcić. Oparłaś się o ścianę i usiadłaś. Po chwili zawroty głowy skończyły się. Dotknęłaś głowy, poczułaś jakąś ciesz, spojrzałaś na rękę, była cała w krwi.
- Naprawdę jesteś córką Melindy ?- zapytał Clint.
- Tak. Zakładam, że jesteście byłymi agentami T.A.R.C.Z.Y biorąc pod uwagę to, że znasz imię mojej mamy.- odpowiedziałaś.
- Mądra jesteś, ale my jesteśmy teraz członkami Avengers.-rzekł.
- Nie słyszałam o Abgenders.- powiedziałaś.
- Nie Abgenders, tylko Avengers. Do nich należę ja, Natasha, Iron Man, Kapitan Ameryka, Thor, Bruce Banner.- rzekł.
- OK, miło się rozmawiało, ale ja już idę do domu, a więc pa pa. O i za pięć minut te bransoletki się zepsują.- powiedziałaś i odeszłaś.
Ledwo doszłaś do domu, głowa wręcz ci pękała. Poszłaś do toalety i obmyłaś ranny. Schodziłaś na dół po schodach, kiedy żebra, serce i głowa zabolały cię tak mocno, że się skuliłaś. Gdy ból ustał, postanowiłaś jak najszybciej pojechać do lekarza. Niestety przed oczami pojawiły ci się mroczki, spadłaś ze schodów, łamiąc nogę i rękę. Doczołgałaś się do kuchni i postanowiłaś zadzwonić na  pogotowie. Ręką szukałaś na blacie telefonu, kiedy go znalazłaś zrzuciłaś przez przypadek nóż, który wbił ci się w obojczyk. Wyjęłaś go i ledwo widząc chciałaś zadzwonić, niestety nawet nie zdążyłaś wpisać numeru na pogotowie, gdy straciłaś przytomność.

* W tym czasie w siedzibie Avengers *

- Co tak późno wróciliście ?- zapytał Tony.
- Hydra nas chwilę zatrzymała.- odpowiedziała Natasha.
- Co się stało ?- zapytał Banner.
- Agenci Hydry, którzy mieli serum złapali nas i założyli te same kajdanki co tobie Steve w windzie w Triskelionie.- rzekła Romanoff.
- Jak się uwolniliście ?- zapytał Rogers.
- Córka Kawaleri się pojawiła i ich pokonała agentów Hydry oraz zniszczyła kajdanki.- odpowiedział Hawkeye.
- Melinda miała córkę ?- zapytała Marie.
- Na to wygląda. Nauczyła ją jak być agentką, ale po incydencie w Bahrainie zostawiła ją i Andrew.- rzekł Clint.
- Pamiętam, że kiedyś jak u niej byłam widziałam dziewczynkę, ale mówiła że to córka sąsiadki. Na pewno chciała ją chronić, ponieważ miała sporo wrogów.- powiedziała Hill.
- Jeśli mogę zapytać kto to Kawaleria ?- zapytał Bruce.
- Najlepsza agentka T.A.R.C.Z.Y prawdopodobnie lepsza od Natashy. W Bahrainie aby uratować kilkunastu ludzi musiała zabić małą dziewczynkę, dlatego nazywają ją Kawalerią. Na prawdę nazywa się Melinda May.- odpowiedziała Hill.
- A co wiemy o jej córce ?- zapytał Thor.
- Jarvis poproszę wiadomości o córce Melindy May.- rzekł Stark.
- Ma ona 20 lat. Z wykształcenia jest informatykiem, biochemikiem, inżynierem i lekarzem. Aktualnie pracuje jako dziennikarka kryminalna.- powiedział Jarvis.
- Mam przeczucie, że coś się jej stało.- powiedział Hawkeye.
- Czemu ?- zapytał Kapitan Ameryka.
- Jeden z agentów Hydry złamał jej żebra i walnął nią o ziemię kilka razy. Kiedy zajmowała się naszymi kajdankami ledwo stała na nogach.- odpowiedział Sokole Oko.
- W takim razie pojedźmy sprawdzić co u niej.- rzekł Rogers.
- Przy okazji możemy poprosić o pomoc w zwalczaniu Hydry.- dodał Thor.
- Spotkamy się za 10 minut w garażu.- rzekł Iron Man.
Po około godzinie jazdy Avengers byli na miejscu. Hawkeye zadzwonił kilka razy dzwonkiem, ale nikt nie wychodził. Natasha zniszczyła zamek i wszyscy weszli do domu.
- Jest ktoś ?- zapytał Stark.
Nikt nie odpowiedział. Kapitan Ameryka podszedł do schodów i zobaczył ślady krwi i rozbite szkło.

* Twoja perspektywa *
Po około godzinie odzyskałaś przytomność, obolała podniosłaś się z podłogi. Zrezygnowałaś z wizyty u lekarz, bo nie wiedziałaś co mu powiedzieć, że się stało. Poszłaś do łazienki. Wodą utlenioną obmyłaś rany i wzięłaś długi prysznic. Założyłaś czarne jeansy, granatową bluzkę z krótkim rękawkiem oraz niebieskie trampki. Włosy umyłaś i wyczesałaś krew, potem je lekko podkręciłaś. Zeszłaś na dół, aby coś zjeść. Gdy byłaś w kuchnie usłyszałaś dźwięk tłuczonego szkła. Nie miałaś przy sobie broni więc wzięłaś patelnie. Poszłaś w stronę schodów. Zobaczyłaś agenta Hydry, walnęłaś go z całej siły patelnią, ten upadając zbił szklany wazon. Po chwili przybiegło kilku agentów. Pierwszych dwóch powaliłaś w chwilę, następną czwórkę podeszłaś. Niestety oberwałaś kulką w bok. Żołnierzowi, który cię postrzelił przyłożyłaś patelnią, ten uderzył cię w twarz tak, że upadłaś. Kiedy próbowałaś wstać kopnął cię w brzuch. Próbowałaś podnieść patelnię, ale agent Hydry nadepnął ci na rękę, z bólu zawyłaś. Mężczyzna podniósł cię zaczął dusić, zauważyłaś że ma broń. Wysiliłaś się i zabrałaś mu ją, potem go zastrzeliłaś. Krwawiąc dokuśtykałaś się do kuchni, schowałaś się za blatem i przyjęłaś pozycję bojową. Po kilku minutach, ktoś zaczął dzwonić do ciebie dzwonkiem u drzwi. Wiedziałaś, że to Hydra więc zaczęłaś mocniej trzymać broń. Po chwili ktoś wszedł i zaczął krzyczeć, czy ktoś jest. Usłyszałaś, że ten kto wszedł jest coraz bliżej. Wyskoczyłaś z bronią.
- Kto tu jest ?- ledwo zapytałaś.
- Spokojnie, opuść broń to tylko ja, Natasha i moi przyjaciele.- rzekł Clint.
- Co tu się stało ?- zapytał blondyn.
- Miałam włamanie.- odpowiedziałaś, schowałaś broń i zapaliłaś światło.
- Zakładam, że Hydra.- rzekł mężczyzna z długimi włosami.
Nagle usłyszałaś telefon, odebrałaś go, ale nikt się nie odzywał.
- Kto to ?- zapytała Natasha.
- Nie wiem.- odpowiedziałaś, łapiąc się ściany.
- Nic ci nie jest ?- zapytał Barton.
Pokręciłaś przecząco głową.
- Moim zdaniem masz złamane kości, żebra, jesteś cała posiniaczona, a w dodatku masz prawdopodobnie wstrząs mózgu.- rzekł mężczyzna z zarostem.
- Co ci się stało w bok ?- zapytał blondyn.
- Nic.- odpowiedziałaś.
- To po co się go trzymasz ?- zapytał Romanoff.
Póściłaś ręce, miałaś je całe w krwi.
- Dostałaś kulką w bok.- rzekł blondyn.
- Nic mi nie będzie.- rzekłaś.
Spojrzałaś w okno i zobaczyłaś snajpera, szykującego się do oddania strzału. Zorientowałaś się, że ten telefon miał sprawdzić czy żyjesz. Jeszcze raz spojrzałaś w tamtą stronę. Snajper oddał strzał, ale nie w ciebie tylko w blondyna. Stanęłaś na drodze pocisku, poczułaś ogromny ból i oczy ci się zamknęły. Widziałaś tylko ciemność. Zemdlałaś.

piątek, 20 maja 2016

Vindicta #6

- Hej chcecie coś zobaczyć ?- zapytałaś.
- Tak.- rzekł Tony.
Podniosłaś ręce, a na twoich palcach pojawiło się coś przypominające czerwone płomienie. Skupiłaś się na drewnianych klockach, one się podniosły. Potem skrzyżowałaś ręce jednocześnie niszcząc przedmioty.

- Łał.- rzekła Natasha.
- To nie wszystko.- powiedziałaś.
Wyciągnęłaś ręce przed siebie, skupiłaś się na wibracjach. Po chwili pokój przeszła dziwna fala i pomieszczenie zaczęło się trząść. Opuściłaś ręce, a trzęsienia ustały.


- Jeszcze coś umiesz ?- zapytał Hawkeye.
- Nie.- odpowiedziałaś.
- Umiesz się posługiwać swoim mocami ?- zapytał Thor.
- Oczywiście, że tak ale nie mam zamiaru korzystać z nich.- odpowiedziałaś.
Następne kilkanaście dni spędziłaś na treningach ze Steve, Natashą i Clintem. Dzisiaj mieliście polecieć do Sokovi dorwać von Struckera. Ubrałaś się w swój obcisły kostium, który przewodzi prąd, czarną pelerynę z kapturem, czarne koturny. Wzięłaś łuk, kołczan, pałki, pistolety, przenośne ładunki prądu i noże. Zeszłaś na dół. Wszyscy byli w swoich ubraniach. Natasha w kostiumie podobnym do twojego, Clint w kostiumie, Tony w zbroi, Thor w swoim naturalnym ubraniu, a Steve w przebraniu Kapitana Ameryki. Podeszłaś do niego, a on odkrył twój kaptur i cię pocałował w usta. Ty odwzajemniłaś pocałunek.
- Steve nie mówiłeś, że masz dziewczynę.- powiedział, ktoś kogo nie znałaś.
- Lily to jest mój przyjaciel i członek Avengers Bruce Banner lub Hulk.- przedstawił cię Rogers.
- Hej.- przywitałaś.
- Ta mała leci z nami ?-zapytał Banner.
- Czemu mnie tak każdy nazywa, przecież jestem tego samego wzrostu co Steve.- powiedziałaś.
- Ona jedzie.- rzekła Romanoff.
W samolocie siedziałaś przy Rogersie, cały czas ze sobą rozmawialiście. Przed wyskokiem dałaś buziaka w policzek swojemu ukochanemu. Wpadłaś idealnie w wyznaczone miejsce. Twoim głównym zadaniem było zdjąć strażnika i wyłączyć główne pole siłowe. Zobaczyłaś wroga. Od razu do niego podbiegłaś uderzyłaś go w nogę z całej siły, potem zadałaś mu trzy ciosy w klatkę piersiową. Gdy się przewrócił dałaś mu z prawego sierpowego. 

Wbiegłaś do centrali i strzeliłaś do trzech strażników, wyłączyłaś sprzęt i go zniszczyłaś. Miałaś już to powiedzieć innym, ale przyszło dziesięciu,  strażników. Rzuciłaś w piątkę ładunki elektryczne, które ich poraziły. Resztę pokonałaś w chwilę.
- Możecie wchodzić.- powiedziałaś.
Ty zajmowałaś się lewym sektorem. Byli tam najlepiej wyszkoleni agenci Hydry. Pokonałaś ich strzelając z łuku. Miałaś już iść pomagać Thorowi i Kapitanowi, ale jakaś niebieska plama przebiegła koło ciebie jednocześnie cię przewracając. Uderzyłaś głową, tak mocno że straciłaś przytomność. Byłaś na to coś wściekła.
- Co to takie niebieski ?- zapytałaś.
- Człowiek.- powiedziała Natasha.
- Potrzebuje pomocy, tu jest działko i żołnierze.- rzekł Hawkeye.
- Już biegnę.- powiedziałaś.
Tak jak powiedziałaś tak zrobiłaś. Wraz z Bartonem zniszczyliście kilka działek. Gdy ten niebieski człowiek, znowu się pojawił i wystawił Hawkeye. Mężczyzna dostał.

Podbiegłaś do Clinta, schowałaś go za drzewem i zatamowałaś lekko krwawienie.
- Maleńka księżniczka pomaga.- powiedział nieznany ci głos.
- Zaraz ta mała zamknie ci mordkę.- rzekłaś.
- Tak jak na moście, wpadniesz do wody i nie będziesz umiała pływać ?- zapytał z uśmieszkiem.
- Doigrałeś się chłopczyku.- powiedziałaś i poniosłaś z ziemi swój łuk.
On tego nie zauważył i dostał dwa razy.
- Niezła kiciu jesteś.- rzekł i popchnął cię.
Znowu się przewróciłaś i straciłaś przytomność. Kiedy wróciła zobaczyłaś jak chłopak próbuje strzelić do Hawkeye. Stanęłaś na drodze pocisku i złapałaś go za pomocą swojej mocy. Skrzyżowałaś ręce i go zniszczyłaś. 
- Jak się nazywasz ?- zapytałaś.
- Pietro.- odpowiedział i próbował cię udusić.
Szybko się wyswobodziłaś i zaczęłaś szybciej oddychać. On znowu cię przewrócił, ale tym razem nie straciłaś przytomności. Wyciągnęłaś rękę i za pomocą wibracji spowolniłaś go i spowodowałaś, że upadł.

Pietro wstał i gdzieś pobiegł.
- Uwaga ten chłopak, gdzieś grasuje i Hawkeye potrzebuje pomocy.- powiedziałaś.
- Zaraz tam będę.- rzekła Natasha.
Pobiegłaś za Pietrem. Niestety ten był za szybki, ale zobaczyłeś że Thor i Kapitan zostali osaczeni. Podeszłaś do nich i za pomocą wibracji powaliłaś agentów Hydry. Efektem tego było to, że zaczęła lecieć ci z nosa krew.
- Nic wam nie jest ?- zapytałaś.
- Nie. -odpowiedzieli niemal jednocześnie.
- Thor poradzisz sobie, a my pójdziemy do Starka.- rzekł Kapitan.
Ty byłaś tam szybciej, ale nie znalazłaś von Struckera. Zeszłaś na dół. Tam było berło Lokiego oraz Tony. Coś ci nie grało, podeszłaś bliżej. Zobaczyłaś dziewczynę mniej więcej w twoim wieku, średniego wzrostu, z długimi włosami, a z jej rąk wychodziły podobne czerwone płomyki. Podeszłaś jeszcze bliżej i zobaczyłaś, że majstruje coś w głowie Starka.

Prawdopodobnie macie podobne moce, więc kiedy ona odeszła. Zaczęłaś patrzeć co pokazała Starkowi kobieta. Była to scena, której najbardziej się bał. Gdy Iron Man się ockął znaleźliście Steve, von Struckera i wróciliście do samolotu. 
- Hej nic ci nie jest ?- zapytał Steve zdejmując z głowy część kostiumu.
- A co ma mi niby być ?- zapytałaś.
- Z głowy i nosa leci ci krew, masz pełno siniaków koło szyi i rozciętą rękę.- odpowiedziała Natasha.
- Nie zauważyłam.- rzekłaś.
Rogers obmył ci rany, potem poszliście razem zobaczyć co z Hawkeye.
- Co tam ?- zapytałaś.
- Gdyby nie ty ten Pietro by mnie zabił. A tobie nic nie jest, widziałem jak próbował cię udusić ?- zapytał.
- Wyrwałam się i za pomocą trzęsień ziemi przewróciłam go.- odpowiedziałaś.
- Doktor Cho się tobą zajmie.- dodałaś.
- Kapitanie ty masz dziewczynę na medal.- rzekł Sokole Oko.
- Wiem.- powiedział i cię pocałował.

czwartek, 19 maja 2016

Vindicta #5

Myślałaś, że to twój koniec, ale poczułaś czyjeś ręce na sobie. Zobaczyłaś Steve, byłaś szczęśliwa na jego widok.
- Steve, proszę połóż mnie na ziemi.- ledwo powiedziałaś.
- Nie dojdziesz sama.- rzekł.
- Spróbuje.- powiedziałaś trochę głośniej.
Kapitan Ameryka zrobił to o co go poprosiłaś, niestety prawie upadłaś, ale on cię złapał i wziął na ręce.
- Dziękuje, że mnie uratowałaś.- powiedziałaś i się w niego wtuliłaś.
- Przecież obiecałem, że cię ochronię.- rzekł.
- Z kąd wiedziałeś gdzie jestem ?- zapytałaś.
- Poszedłem napić się wody, a May powiedziała, że cię długo nie ma. Zapytałem się jej gdzie najczęściej wychodzisz, ona odpowiedziała że patrzysz na niebo na moście. Pobiegłem tu i zobaczyłem, że próbujesz dopłynąć do brzegu ale nie dajesz rady.- odpowiedział.
- Powiem ci w tajemnicy, że nie umiem pływać i że łatwo jest mnie przestraszyć.- rzekłaś.
- Możemy porozmawiać ?- zapytałaś.
- Tak, jak będziemy w twoim domu.- odpowiedział.
Rogers w ciszy niósł ciebie do domu. Kiedy byliście w twoim domu przebrałaś się i poprosiłaś Kapitana Amerykę, aby na chwilę do ciebie przyszedł.
- Chciałaś porozmawiać.- powiedział.
- Dlaczego mnie pocałowałeś, ale powiedz szczerze, proszę ?- zapytałaś.
Steve na początku się zawahał.
- Chociaż znam cię kilka dni, zakochałem się w tobie. Wtedy na balkonie, coś w mnie pękło i to zrobiłem, ale to bez znaczenia bo ty i tak nic do mnie nie czujesz. Pewnie teraz nie będziesz chciała się ze mną nawet przyjaźnić.- odpowiedział.
- Przepraszam, za to jak się zachowałam na balkonie. Musisz wiedzieć, że nigdy nie byłam w nikim zakochana i nie miałam chłopaka. Najsilniejszym moim uczuciem obdarzyłam Granta, ale wtedy poczułam coś jeszcze silniejszego, wiedziałam że się w tobie zakochałam, ale przypominał mi się Ward. Przez to byłam smutna i się rozpłakałam. Bałam się, że ciebie też mogę stracić.- powiedziałaś i się rozpłakałaś.
- Nie wiedziałem.- rzekł i cię mocno przytulił.
- Jeszcze jedno muszę ci powiedzieć, o tym nikt nie wie i niech tak zostanie. Kiedy Hydry znowu się pojawiła dowiedziałam się, że polują na byłych wojskowych oddziału Cieni. Dlatego w nocy się budzę z pistoletem w ręku, bo się boję że Hydra dowie się gdzie mieszkam.- powiedziałaś i wtuliłaś się w Steve.
- Przepraszam, mogłem się zachować doroślej i z tobą porozmawiać.- rzekł.
Po chwili Rogers się do ciebie zbliżył, wytarł łzy i pocałował, Ty odwzajemniłaś pocałunek i się uśmiechnęłaś.
- Obiecuje ci, że możesz spać spokojnie, bo nic ci się nie stanie.- rzekł i pocałował cię w czoło.
Porozmawialiście jeszcze przez jakiś czas, kiedy poczułaś się senna i usnęłaś. Wstałaś jak zwykle wcześnie. Postanowiłaś trochę pogotować, Udało ci się zrobić omlety dla każdego. Pierwszy zszedł Steve.
- Cześć.- powiedział i pocałował cię w policzek.
- Hej.- rzekłaś i go przytuliłaś.
- Nie mówiłem wam, że oni na pewno będą razem.- rzekł Tony śmiejąc się.
Wszyscy oprócz ciebie i Rogersa się śmiali.
- To takie śmieszne ? W takim razie nie dostaniecie omletów.- powiedziałaś i pokazałaś im język.
- Nie denerwuj się tak. Dzisiaj przeprowadzasz się z nami do domu Avengers.- rzekła Wdowa.
- Za ile mam być spakowana ?- zapytałaś.
- Masz godzinę.- rzekł Hawkeye.
Szybko pobiegłaś na górę i zaczęłaś się pakować. Podczas tych czynności zauważyłaś, że ubrania podnosisz za pomocą chyba telekinezy. Zdarzało ci się to już wcześniej, ale rzadko, a teraz bardzo często. W dodatku, od niedawna kiedy bardzo się denerwowałaś okna wylatywały z ram. May stwierdziła, że mam zdolności telekinezy i że panuje nad wibracjami. Początkowo myślałaś, że to nie prawda, ale coraz mocniej zaczęłaś w to wierzyć. W 30 minut się spakowałaś i zeszłaś z pięcioma dużymi walizkami.
- Więcej nie miałaś ?- zapytał Thor.
- Nie zapomnij, że jestem bardzo sławna i muszę chodzić na bale, udzielać wywiadów.- odpowiedziałaś i poszłaś do warsztatu.
Stamtąd wzięłaś wszystkie swoje wynalazki, projekty, mini wersję May na telefon, prototypy i narzędzia. Udało ci się to spakować w tylko sześć walizek. Poszłaś na górę.
- A to co ?- zapytał Hawkeye.
- Mój geniusz.- odpowiedziałaś.
- Masz wszystko ?- zapytała Romanoff.
- Jeszcze tylko jedna i najbardziej ważna rzecz.- rzekłaś.
- May kod: pięknaliliy123daisy4ward8196nienawidzehydrymamsiostręmariehil1234569456.- powiedziałaś.
Jedna ściana ukazała tajne wnętrze. Weszłaś, zapaliłaś światło i wzięłaś strój Shadow oraz broń.
- Dłuższego hasła nie mogłaś mieć ?- zapytał Stark.
- Mogłam.- odpowiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Podróż zajęła ci jakąś godzinę. Resztę dnia spędziłaś z Natashą i Clintem na treningu. Około godziny 20 postanowiłaś odwiedzić pokój Steve. Zapukałaś.
- Proszę !!!- krzyknął.
- Hej. -powiedziałaś i pocałowałaś go.
- Hej.- rzekł i odwzajemnił pocałunek.
Rozmawialiście jakiś czas, postanowiłaś pokazać mu swoją jedną z mocy. Podniosłaś drewniane klocki i je zniszczyłaś.

- Łał.- rzekł.
- Musisz pokazać to reszcie.- dodał po chwili.



środa, 18 maja 2016

Vindicta #4

Wstałaś o godzinie szóstej, wykąpałaś się i przebrałaś w szarą bluzkę z odkrytymi plecami, czarne legginsy i pierwsze lepsze trampki. Włosy związałaś w kucyka. Zeszłaś na dół i wypiłaś dwie mocne kawy. Poszłaś do sali treningowej. Wzięłaś pistolet i zaczęłaś strzelać do celu, potem wzięłaś noże i zaczęłaś nimi rzucać w tarcze.
- Nieźle.- powiedziała Natasha.
- Chcesz potrenować ?- zapytałaś.
- Nie.- odpowiedziała i wyszła.
Chwilę jeszcze potrenowałaś i zeszłaś na dół, tam byli wszyscy. Przywitałaś się, wypiłaś kawę i zeszłaś do warsztatu.
- Co robisz ?- zapytał Steve.
- Siedzę.- odpowiedziałaś.
- Nie idziesz na górę ?- dopytywał.
- Zaraz przyjdę.- odpowiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Tak jak powiedziałaś zrobiłaś, chciałaś trochę poznać swoich współlokatorów. Usiadłaś na kanapie.
- Proszę, pani przypominam, że dzisiaj musi pani być na balu.- powiedziała May.
- Dobrze.- odpowiedziałaś.
- Mnie nie zaprosili.- powiedział Stark.
- May zadzwoń do Langa.- powiedziałaś.
- Niestety pan Lang dzisiaj nie jest w Nowym Yorku.- rzekła May.
- Bruce Wayne ?- zapytałaś.
- Ma porachunki z Jokerem.- odpowiedziała.
- Z kim ?- zapytał Stark.
- Z takim głupim klaunem.- odpowiedziałaś.
- Chcecie iść na bal ?- zapytałaś wszystkich.
- Ja nie.- powiedział Hawkeye.
- Ja podziękuje.- rzekł Thor i gdzieś odleciał.
- Ja mogę iść.- powiedział Steve.
- Super. Bal zaczyna się o 20.- powiedziałaś.
Resztę dnia spędziłaś rozmawiają z innymi. O godzinie 19 zaczęłaś się szykować. Włosy spięłaś w koka, usta pomalowałaś czerwono-krwistą pomadką, oczy pomalowałaś brązowym cieniem do powiek, a rzęsy podkręciłaś i pomalowałaś tuszem do rzęs. Założyłaś obcisłą, czerwoną sukienkę do kolan z odkrytymi plecami, perły i czarne szpilki. Zeszłaś na dół, tam stał Steve w garniturze.

- Ładnie ci w garniturze Kapitanie Ameryko.- powiedziałaś.
- A tobie Shadow w sukience.- rzekł Steve.
- No gołąbki idźcie już.- powiedział Stark.
- May 230.- powiedziałaś, a na Iron Mana poleciała woda. 
Wszyscy zaczęli się śmiać. Pożegnaliście się i zeszliście na dół. Steve otworzył ci drzwi.
- Wiesz, że jesteś jedyną dziewczyną oprócz Natashy i Peggy z którą się przyjaźnie ?- zapytał.
- Nie wiedziałam. A ty wiesz, że jesteś pierwszą osobą jakiej zaufałam, po śmierci Warda ?- zapytałaś.
- Nie wiedziałem.- odpowiedział i obydwoje wybuchliście śmiechem.
Jechaliście chwilę, kiedy wysiedliście paparazzi was zaatakowali i szybko weszliście do środka. Tam musiałaś przywitać się z tysiącem ludzi oraz cały czas przedstawiać Stevena. Kiedy znaleźliście stolik dla dwojga postanowiliście usiąść.
- I ty to wytrzymujesz ?- zapytał.
- Nie, może zatrudnię Starka i on będzie chodził na te bankieciki.- odpowiedziałaś.
- Wiesz to całkiem niezły pomysł. Nie boisz się tej misji w Sokovie ?- zapytał.
- Von Strucker robi eksperymenty na ludziach, muszę to zakończyć.- odpowiedziałaś.
- Wiedz, że zawsze ci pomogę.- rzekł.
Uśmiechnęłaś się. Rozmawialiście z godzinę na różne tematy. Czułaś się jakbyś go znała od zawsze. Przy nim znowu byłaś dawną sobą. W końcu wszyscy zaczęli tańczyć.
- Nie idziesz tańczyć ?- zapytał.
- A ty ?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
- Ja nie umiem tańczyć, ale wielu mężczyzn by z chęcią z tobą zatańczyło.- rzekł.
- A wiesz, że mam na oku osobę z którą zatańczę.- powiedziałaś i wstałaś.
- Kogo ?- zapytał, trochę smutny.
- Takiego trochę ode mnie wyższego, mającego 90 lat, blondyna, którego nazywają Kapitanem Ameryką.- odpowiedziałaś i wyciągnęłaś rękę.
On się uśmiechnął i wziął cię za rękę. Piosenki były żwawe, więc nauczyłaś Rogersa tańczyć szybkie tańce, ponieważ tylko takie umiałaś. Tańczyliście następną godzinę, postanowiliście odpocząć i napić się szampana.
- Steve Rogers łamie prawo.- powiedziałaś, śmiejąc się.
- Ja nie mogę się upić.- rzekł.
- Ile ty masz w ogóle lat ?- zapytał po chwili.
- Ja 23, a ty ?- tym razem ty zapytałaś.
- Ja mam 25 lat.- odpowiedział.
Nagle zaczęła lecieć wolna piosenka. Bardzo chciałaś zatańczyć, ale nie umiałaś tańczyć wolnego.
- Jak bym chciała umieć tańczyć wolnego.- rzekłaś.
- Czy mogę prosić najpiękniejszą dziewczynę na świecie do tańca ?- zapytał uśmiechając się i podając rękę.
Lekko się uśmiechnęłaś i podałaś rękę. Poszliście do najmniej uczęszczanej części sali. Steve złapał cię w talli, a ty położyłaś mu ręce na szyi. Tańczyliście cały czas patrząc sobie w oczy.
- Wiesz, że masz piękne oczy ?- zapytał.
- Nie.- odpowiedziałaś i się zarumieniłaś.
- A mówił ci ktoś, że jesteś przepiękna, jak się rumienisz ?- znowu zapytał i tobą zakręcił.
- A tobie mówił, ktoś że jesteś przystojny ?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
- Cieszę się, że cię poznałem,- rzekł.
- Ja też.- mówiąc to spojrzałaś mu głęboko w oczy.
Tańczyliście jeszcze chwilę, gdy poczułaś straszny ból głowy. Steve pomógł ci wyjść na balkon.
- Co się stało ?- zapytał zatroskany.
- To ze zmęczenia, niedawno byłam u lekarza, mówił że muszę odpocząć, zacząć spać dziewięć godzin, przestać pić tyle kawy i zacząć jeść normalnie, bo inaczej może mi się coś stać.- odpowiedziałaś.
- I znając ciebie nie stosujesz się do tych zaleceń.- powiedział smutno się uśmiechając.
- Jakoś nie umiem się przestawić.- rzekłaś.
Staliście w milczeniu, kiedy zrobiło się strasznie zimno. Rogers zauważył, że jest ci zimno, zdjął swoją marynarkę i przykrył cię nią.
- Ja ci pomogę, zmienić twoje nawyki żywieniowe i dopilnuje, aby May budziła cię, jeśli prześpisz przynajmniej dziewięć godzin. Zależy mi na twoim bezpieczeństwie.- powiedział.
- Przypominasz mi tak bardzo Granta, a jesteście tacy różni. Bardziej, można powiedzieć że jesteś lepszą wersją Warda.- rzekłaś i się rozpłakałaś.
Steve przybliżył się do ciebie, otarł ręką łzy i przytulił cię. Podniosłaś głowę i znowu spojrzałaś w jego oczy, a on w twoje. Staliście tak jakiś czas, gdy Rogers lekko cię pocałował.
- Nie powinienem.- powiedział Kapitan Ameryka i się od ciebie odsunął.
- Chyba powinniśmy już wracać.- rzekłaś speszona.
Byłaś lekko zdziwiona, szczęśliwa, przestraszona i czułaś jakieś dziwne uczucie. Przez całą drogę się nie odzywaliście. Chciałaś iść do swojego pokoju, kiedy ktoś cię złapał za rękę, tą osobą okazała się być Natasha. Pociągnęła cię do jej pokoju i poprosiła abyś usiadła.
- Możemy pogadać ?- zapytała.
- A nie mogłaś wcześniej zapytać. Jeśli to takie ważne to mogę porozmawiać.- odpowiedziałaś.
- Więc chcę, abyś dołączyła do Avengers, będę cię szkoliła.- rzekła.
- Nie mogłaś mi o tym jutro powiedzieć, ale mogę do was dołączyć.- powiedziałaś.
- A ty i Steve jesteście razem, bo jedyną kobietą którą kochał była Peggy, ale ona nie żyje ?- zapytała.
- Nie.- odpowiedziałaś.
Jeszcze chwilę porozmawiałyście, lepiej poznałaś Romanoff, poszłaś do swojego pokoju i usnęłaś. Śnił ci się pocałunek Rogersa. Wstałaś o 12, widocznie Kapitan Ameryka dotrzymał słowa.
Prawie cały czas unikałaś przyjaciela. Niestety Stark zamówił pizzę i wymyślił, abyśmy zagrali w butelkę. Nie chciałaś grać w grę dla uczniów, więc usiadłaś w kółku, ale tylko się przyglądałaś jak grają. Butelka pokazała na ciebie i Stark dał tobie zadanie, które musiałaś wykonać, a mianowicie miałaś pokonać Hawkeye w strzeleniu z łuku.
- Przykro mi mała, ale mnie nie pokonasz.- rzekł Clint.
Uśmiechnęłaś się i wzięłaś swój łuk, odwróciłaś się tyłem do tarczy i strzeliłaś. Trafiłaś w sam środek.
- Dobra możemy uznać, że mnie pokonała.- powiedział Barton.
Powiedziałaś, że ty nie grasz i nie wymyślasz zadania. Zamyśliłaś. Po chwili popchnęła cię Natasha. Ty nie wiedząc o co chodzi odpowiedziałaś ,, tak ''.
- Powiedzcie dziewczynie o co wam chodzi.- rzekł Thor.
- Mam lepszy pomysł zamknij oczy.- powiedział Stark.
- Przywalicie mi ciastem w twarz.- powiedziałaś uśmiechając się.
Zamknęłaś oczy, wiedziałaś że nie możesz już się wycofać, ale bałaś się co oni wymyślili. Po chwili poczułaś czyjeś usta na swoich, znowu czułaś to dziwne uczucie. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Steve. On się odsunął i usiadł na swoim miejscu.
- Nie wiedziałem, że nasz Kapitan mógłby zrobić coś takiego.- rzekł Stark.
Nie mogłaś przestać myśleć o tym, co się stało. Kiedy wszyscy poszli spać, ty przeszłaś się na most. Tam patrzyłaś na niebo. Nagle ktoś się pojawił, przestraszyłaś się i straciłaś równowagę, postać ta to wykorzystała i wrzuciła ciebie do wody. Niestety ty umiałaś tylko pływać blisko brzegu, na małej głębokości, ale znajdowałaś się bardzo daleko od lądu na bardzo dużej głębokości. Zaczęłaś tonąć.

wtorek, 17 maja 2016

Vindicta #3

Wstałaś o 10, trochę potrenowałaś i pomajstrowałaś w warsztacie. O godzinie 12 poszłaś się wykąpać, za godzinę miała przyjechać Marie. Ubrałaś się w czerwoną koszulę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę bez zapięcia z  podwiniętymi rękawkami, czarne spodnie i czarne szpilki. Usta pomalowałaś na kolor krwisto- czerwony, rzęsy podkręciłaś i pomalowałaś tuszem do rzęs, a powieki pomalowałaś brązowym cieniem do powiek. Włosy wyprostowałaś, a dwa pasemka z przodu podkręciłaś. Wzięłaś ze sobą skórzaną torbę, do której włożyłaś pałki, przenośny łuk, kilka strzał i telefon. Marie spóźniała się już dwie godziny, to do niej nie podobne. Postanowiłaś do niej pojechać. Zeszłaś do garażu i wsiadłaś do swojego czerwonego porsche. Namierzyłaś telefon swojej siostry, zhakowałaś systemy miejsca w którym była Hill i stworzyłaś sobie identyfikator. Gdy byłaś na miejscu wysiadłaś z samochodu i wbiegłaś do budynku z literą A. Gdy byłaś w środku, zobaczyłaś swoją siostrę, jakąś kobietę o rudych włosach, mężczyznę z brązowymi włosami, mężczyznę z długimi, blond włosami, Starka i Steve siedzących na ziemi. Na rękach mieli jakieś dziwne kajdanki.
- Siostro, nic ci nie jest ?- zapytałaś i podbiegłaś do siostry.
- Co tu robisz ?- zapytała.
- Wiedziałam, że coś jest nie tak.- odpowiedziałaś.
- Ej mała zmykaj stąd.- powiedział mężczyzna z brązowymi włosami.
Wyjęłaś telefon i zaczęłaś rozbrajać te urządzenia, które mieli na rękach. Nagle przyszli agenci prawdopodobnie Hydry. Jeden podszedł i przystawił ci pistolet do głowy. Ty podniosłaś ręce w geście poddania i chwyciłaś broń, a mężczyznę powaliłaś. Zrobiłaś salto i z torby wyjęłaś pałki. Dziesięciu powaliłaś w chwilę za pomocą pałki. Potem schowałaś się za barem i wyjęłaś łuk oraz strzały. Lekko się wychyliłaś i strzeliłaś do następnej dziesiątki. Zostało ich tylko pięciu, ale najlepiej wyszkolonych. Zdjęłaś marynarkę i udusiłaś jednego z niech, następnie zabrałaś pistolet. Strzeliłaś czwórce w nogi. Jednemu tak przywaliłaś, że upadł. Następnie rzuciłaś w resztę nożami. Poprawiłaś fryzurę i rozbroiłaś urządzenie.
- Co to miało być ?- zapytała Marie.
- Będziesz bardzo zła jeśli ci powiem, że jestem generałem i służyłem kilka lat w wojsku, potem otworzyłam firmę i byłam rok agentką T.A..R.C.Z.Y, a teraz jestem Shadow ?- zapytałaś.
- Że co. Chcesz zginąć jak nasi rodzice ?- zapytała twoja siostra.
- Musisz mi o tym przypominać, to nie ty wtedy jechałaś samochodem. To nie ty ledwo uszłaś z życiem, to nie ty widziałaś śmierć swoich bliskich.- odpowiedziałaś i zaczęłaś się cofać.
Nagle ktoś złapał cię za rękę, tą osobą okazał się być Steve.
- Nie odzywaj się Steve, okłamałeś mnie.- powiedziałaś i się wyrwałaś.
Pobiegłaś do samochodu, a nim pojechałaś do domu. Kiedy byłaś u siebie wybuchłaś płaczem i zamknęłaś się w swoim pokoju.
* Perspektywa Steve *
- Steve z kąd ją znasz ?- zapytała Natasha.
- Uratowała mnie.- odpowiedziałem.
- Niezłą masz siostrę, może mogła by nam pomóc znaleźć von Struckera i berło Lokiego.- powiedział Clint.
- Ona jest na mnie zła nie powinnam była mówić o wypadku. Ona strasznie wiele przeszła.- powiedziała Marie.
- Co się stało ?- zapytał Thor.
- Lily została porwana, kiedy miała sześć lat, ponieważ naszą matką była Kawaleria, a ktoś chciał się zemścić. Udało się jej uciec, ale się zamknęła w sobie. Później kiedy miała piętnaście lat jechała z rodzicami do pizzeri, ciężarówka uderzyła samochód w którym jechali. Tata zmarł na atak serca. Lily chciała pomóc mamie, ale ta kazała jej uciekać. Postanowiła spełnić ostatnią prośbę, rozwaliła okno i ledwo wypłynęła na ląd. Następnie, kiedy miała 21 lat na jej oczach umarł jej najlepszy przyjaciel.- odpowiedziała siostra Lily.
- Jeśli, możecie to pojedzcie do niej.- dodała.
- Jasne, przecież gdyby nie ona to nie wiem co by się stało.- rzekła Wdowa.
- A ty nie jedziesz ?- zapytałem się Marie.
Pokręciło przecząco głową i powiedziała, że poczeka na Bannera. Wszyscy pojechaliśmy do Lily. Wiedziałem, gdzie ona mieszka więc powiedziałem gdzie jechać, na miejscu wpisałem kod i weszliśmy do środka.
- May, gdzie jest Lily ?- zapytałem.
- W sali treningowej.- odpowiedziała.
- Co to ?- zapytała Natasha.
- Oczywiście, że sztuczna inteligencja.- powiedział Stark.
- Ja z nią najpierw porozmawiam.- powiedziałem.
Wszyscy się zgodzili, poszedłem do niej.
* Twoja perspektywa *
Musiałaś się na czymś wyżyć, więc poszłam potrenować.
- Lewą rękę masz słabszą.- powiedziała znana ci osoba.
- Co tu robisz ?- zapytałaś.
- Wysłuchaj mnie nie powiedziałem ci, że jestem Kapitanem Ameryką i Avengersem, bo chciałem cię chronić i chciałem mieć prawdziwą przyjaciółkę.- odpowiedział.
- A ja chce mieć prawdziwego przyjaciela, dlatego tym razem ci wybaczę.- powiedziałaś i go przytuliłaś.
On odwzajemnił uścisk. Zeszliście na dół, a tam zobaczyłaś ludzi, których uratowałaś.

- Lily to jest Natasha- pokazał na dziewczynę z rudymi włosami- Clint - pokazał na mężczyznę z brązowymi włosami- Thor- pokazał na mężczyznę z długimi blond włosami-, a to jest Stark, ale jego już znasz.- Steve przedstawił ci swoich przyjaciół.
- Hej.- powiedziałaś i poszłaś po napój energetyczny.
- Nie mówiłaś Lily, że umiesz się bić księżniczko.- rzekł Stark.
- Nazwij mnie jeszcze raz księżniczką, a nici z kontraktu.- powiedziałaś.
- Chcecie coś do picia ?- zapytałaś.
Nikt nie odpowiedział.
- Proszę, pani za dwa tygodnie w Sokovii będzie von Strucker wraz z bliźniakami. Mam zapisać w kalendarzu ?- zapytała May.
- Tak.- odpowiedziałaś.
- Mamy dwa pytania.- powiedziała Natasha.
- Jakie ?- zapytałaś, wyrzucając butelkę.
- Czy pomożesz nam złapać Struckera i czy przez jakiś czas moglibyśmy tu pomieszkać, żeby Hydra nie wiedziała gdzie jesteśmy ?- zapytał Clint.
- Jasne, pomogę wam i możecie tu pomieszkać ile chcecie mam siedem pokoi gościnnych.- odpowiedziałaś.
- Wydajesz się miła.- powiedział Thor.
- Bo taka jestem, nawet się nie zezłościłam na tego tu- pokazałaś na Steve- kiedy wraz ze swoim przyjacielem, postanowili wrzucić mnie do stawu.- rzekłaś.
- On na serio to zrobił ?- zapytał Stark.
- Mhm.- odpowiedziałaś i zaczęłaś parzyć kawę.
- Ty pijesz tylko kofeinę ?- zapytała Natasha.
- Wiesz śpię około czterech godzin, ale i tak w nocy się budzę.- odpowiedziałaś.
- May jakie był kod do warsztatu bo zapomniałam ?- zapytałaś.
- Data odebrania medalu.- odpowiedziała sztuczna inteligencja.
- Rozgośćcie się, pokoje są na górze.- powiedziałaś i zeszłaś na dół do warsztatu.
Podczas pracy usnęłaś jak zwykle przy biurku.


Vindicta #2

Wstałaś zaspana. Zobaczyłaś, że usnęłaś w warsztacie.
- Która godzina May ?- zapytałaś ziewając.
- Jest 9:30.- odpowiedziała.
- Która !!!!!- krzyknęłaś i pobiegłaś do toalety.
Wzięłaś szybki prysznic. Spięłaś włosy w koka. Usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałaś się w czarny, sportowy biustonosz ze wzorkiem moro, pomarańczową bluzkę do biegania, szare leginsy oraz białe air maxy. Zeszłaś do kuchni, tam wypiłaś kawę i włożyłaś do kieszonki kartę kredytowa.
- May godzina.- powiedziałaś.
- 9:50.- odpowiedziała.
Nie lubiłaś się spóźniać, więc szybko pobiegłaś do Central Parku. W 10 minut przebiegłaś 5 km. Byłaś idealnie na czas tak samo jak twój kolega.
- Cześć.- przywitał się.
- Hej.- powiedziałaś, starając się złapać oddech.
- Chciałbym ci przedstawić mojego przyjaciela Sama Wilsona, zawsze z nim w środy biegam.- rzekł.
Teraz dopiero zauważyłaś, że koło Steve stał umięśniony, ciemno skóry chłopak, w podobnym wieku co Rogers. Ubrany był w sweter, i krótkie spodnie.
- Hej, jestem Lily Hill.- przedstawiłaś się i wyciągnęłaś rękę.
- Cześć, jestem Sam Wilson. Siostra Marie ?- zapytał.
- Tak.- odpowiedziałaś.
Steve był lekko zszokowany tą odpowiedzią.
- To coś złego ?- zapytałaś.
- Nie, tylko nigdy nie mówiła, że ma siostrę.- rzekł Rogers.
- Niedługo jadę do Starka, bo chce podpisać ze mną kontrakt, to powiedziała, że przedstawi mnie swoim przyjaciołom. Muszę poćwiczyć aktorstwo, aby nadal uważała mnie za słodką laleczkę, ale to będzie trudne.- powiedziałaś.
- To co rozgrzewka ?- zapytał Sam.
- Wy się rozgrzewacie, ja biegnąc tu się rozgrzałam.- odpowiedziałaś.
- Dobra, ale potem się ścigasz ze Steve.- rzekł Wilson.
- Zgoda.- odpowiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Usiadłaś pod drzewem w cieniu. Pomyślałaś o tym, że w końcu może będziesz mieć przyjaciół. Oczy się tobie zamknęły. Obudziłaś się i poczułaś, że znajdujesz się w wodzie. Otworzyłaś oczy. Nie myliłaś się chłopcy, aby cię obudzić wrzucili cię do stawu. Uśmiechnęłaś się i wyszłaś z wody.
- A nie mówiłem, że to podziała.- powiedział Sam.
- Mam pomysł. Jeśli ja wygram wyścig to ty i Steve wskoczycie do stawu, a jeśli przegram to ja wskoczę.- rzekłaś.
- Zgoda.- powiedział Rogers.
Ustawiłaś się ze Stevenem w miejscu wyznaczonym przez Wilsona.
- Biegniecie pięć kółek, Start !!!!- krzyknął Sam.
Początkowo biegłaś koło Steve. Przy trzecim kółku wyprzedziłaś go i zaczęłaś biec jak najszybciej. Udało ci się, wygrałaś. Pogratulowałaś koledze.
- Co ty jesz, że jesteś taka szybka ?- zapytał Wilson.
- Rano piję kawę i jem jogurt z musli, na obiad pije kawę, na kolacje pije kawę i jem jabłko.- odpowiedziałaś.
- I ty jeszcze żyjesz ?- zapytał Rogers.
- Mhm, a wy teraz hop do stawu.- odpowiedziałaś.
 Stanęłaś przy samym stawie, lekko bujając się nad wodą. Chłopcy niechętnie wskoczyli do wody, a ty zaczęłaś się śmiać. Niestety straciłaś równowagę i wpadłaś do wody, złapał cię Steve.
- Dzięki. Co powiesz na ciastko mój bohaterze ?- zapytałaś.
- Z chęcią.- odpowiedział i postawił ciebie na ziemi.
Pożegnaliście się z Samem i powoli szliście w kierunku twojego domu, cały czas rozmawiając. Dowiedziałaś się że Steve służył w wojsku taki jak ty, ale miał stopień kapitana, jego przyjaciel Bucky zmarł, ratując go i kiedyś pracował dla T.A.R.C.Z.Y. Po godzinie byliście u ciebie.
- May znowu zapomniałam kodu.- powiedziałaś.
- Data śmierci Warda.- rzekła sztuczna inteligencja.
- Ja ustawiłam tą datę ?- zapytałaś wpisując datę.
- Nie panna Marie Hill ustawiła to hasło, dla pańskiego bezpieczeństwa. Bardzo się o panią boji. Dzisiaj dzwoniła 20 razy.- odpowiedziała May.
- Później do niej zadzwonię.- odpowiedziałaś.
- Wchodź.- powiedziałaś do Steve.
- Łał twój dom jest strasznie nowoczesny.- powiedział.
Teraz to zauważyłaś. Wszystkie pokoje były białe, piękne duże okna, sztuczna inteligencja, białe skórzane meble, ogromny telewizor. Podeszłaś do lodówki.
- Wolisz szarlotkę czy jogurt z musli ?- zapytałaś.
- Szarlotkę.- odpowiedział.
- Usiądź to chwilę potrwa.- rzekłaś i pokazałaś na sofę.
Zaczęłaś piec ciasto. Zajęło ci to pół godziny. Ukroiłaś dwa kawałki i położyłaś je na talerzykach.
-  Co chcesz do picia ?- zapytałaś.
- Może być kawa.- odpowiedział.
W chwilę zrobiłaś dwie kawy. Wzięłaś ciasto i napój położyłaś je na stoliczku na przeciwko sofy.
Zjedliście w ciszy.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale pani Marie, bardzo chce z panią porozmawiać.- powiedziała May.
- Weź na głośnik.- rzekłaś.
- Hej jutro po ciebie przyjadę z rana i pojedziesz ze mną do pracy, a tam nauczę cię trochę walki.- powiedziała Marie.
Zatkało ciebie, wręcz zakrztusiłaś się i rozłączyłaś rozmowę. Gorzej być nie może pomyślałaś.
- Coś nie tak ?- zapytał Steve.
- Jutro moje życie legnie w gruzach, ponieważ nie umiem udawać, że nie umiem walczyć.- powiedziałaś.
Rozmawialiście jeszcze dwie godziny, pokazałaś mu warsztat, o 22 zaczęliście oglądać dokument na temat Avengers. O 24 Steve się z tobą pożegnał i pojechał. Tym razem usnęłaś na sofie.