czwartek, 28 lipca 2016

Warrior #3

Tak na początku mała informacja, zmieniłam wiek głównej bohaterki na 24 lata. Mam nadzieje, że się wam spodoba. :) :)

Lady Catlyn przydzieliła mi również ser Cleosa Frey, który miał być posłem oraz mężczyznę, którego mieliśmy spotkać przy bramie, jego zadaniem było dostarczyć dziewczynki oraz je chronić. Ja tylko muszę dbać o trzy osoby i mogę wrócić albo nie. Wyprowadziłam wraz z Cleosem Jaimego, który był kompletnie pijany.
- Widzisz tego mężczyzne tam przy bramie, idź do niego, ja muszę wziąć kilka rzeczy.- rzekłam do posła i pobiegłam do swojej komnaty.
Otworzyłam drzwi i do plecaka włożyłam kilka roślin i ziół leczniczych, swoją koronę, jedzenie i bukał z wodą oraz winem. Obudziłam wilkora, wzięłam papier i zaczęłam pisać list w którym napisałam iż żyję i proszę o wojsko oraz moje smoki, abym mogła nastraszyć Lannisterów, a w razie potrzeby wywołać wojnę, a jeśli pozostanie pokój postaram się powstrzymać przed zemstą. Skręciłam list i przywiązałam go do obroży Diwony.
- Moja kochana zaniesiesz ten list mojemu ojcu, nikomu innemu, a potem wraz z wojskiem i moimi smokami przyjedziesz do Królewskiej Przystani, wtedy spotkamy się znowu razem. Wiem, że to potrwa długo ale ptaki mogą zostać zestrzelone albo nie dotrzeć. Będę tęsknić moja śliczna bestio.- rzekłam i ją przytuliłam.
Potem otworzyłam jej drzwi i śledziłam ją przez okno póki nie znalazła się w lesie. Wzięłam Czarną Śmierć, łuk, kołczan, sztylety i sakiewkę ze złotem. Zeszłam na dół do stajni i osiodłałam Zemstę. Wraz z koniem doszłam do mężczyzn.
- Pojedziemy w kierunku Czarnego Zamku, jakiś kawałek aby nie potrzeba było nadrabiać drogi. Odpoczniemy, a Królobójca otrzeźwieje. Dojdziemy do rzeki tam kupimy łódź i popłyniemy tyle ile się da. Reszte drogi pokonamy konno. Zrozumieliście ? Nie interesują mnie sprzeciwy, lady Catlyn mi kazała dowodzić nie wam, więc słuchacie się mnie i nie podważacie moich decyzji. A jeden komentarz, że jestem dziewczyną, a stanę się panią Dredfort. Jakieś pytania albo pomysły ? Nie, więc świetnie ruszamy, bo raczej z tym pijanym Lannisterem daleko nie pojedziemy, a nie chce zginąć okryta złą sławą. Podczas drogi macie się nie odzywać i być cicho, kiedy ktoś nas zaatakuje albo będzie chciał rozmawiać nie wychylacie się, ale dajecie mi działać. Mam nadzieje, że wyraziłam się dosyć jasno. Ty nieznajomy dzisiaj będziesz jechał koło Królobójcy oraz masz dzisiaj warte. Ruszamy.- rzekłam i ruszyłam galopem.
Po drodze mijaliśmy piękne lasy i jeziorka. Wiem, że wywarłam wrażenie chłodnej i ostrej osoby, ale nie ufam nikomu i nie chce aby pomyśleli sobie, że oni mnie obchodzą. Kilka razy pojechałam dalej niż oni, cofnęłam się aby zmylić psy. Gdy znalazłam idealne miejsce na postój, zatrzymałam się i poprosiłam Freya, żeby popilnował mi konia. Zebrałam gałązki i rozpaliłam małe ognisko. Zabandażowałam sobie lewe ramie, ponieważ miałam tam charakterystyczne dla mojego rodu znamię-korone. Postanowiłam zobaczyć kto jest tym nieznajomym mężczyzną, okazał się nim mój kuzyn Eric Wilerror. Jakimś cudem mnie nie poznał, chociaż był moim jednym z lepszych przyjaciół. Ojciec Erica dał go w wieku 14 lat na wychowanie Mormontom. Wiem, że to człowiek honorowy, lojalny i uczciwy, lecz dla bezpieczeństwie nie mogę mu wyjawić kim jestem. Wraz z wyjazdem z Riverrun umarła Livia Storme. Cat była pogrążona w żałobie, dlatego nie zorientowała się że jestem szlachcianką, a ci tutaj nie uwierzą, że jestem bękartem. Znam wiele rodów, a więc wymyśle sobie jakiąś tożsamość, kiedy się mnie o to zapytają. Zdjęłam sweterek i zrobiłam z niego poduszke. Położyłam się i po chwili usnęłam. Obudziło mnie światło słoneczne oraz Eric.
- Co to za powód aby mnie budzić ?- zapytałam.
- Śniadanie jest gotowe i ciepłe, więc wolałabyś zjeść je ciepłe.- odpowiedział.
- Dziękuje, ale pamiętaj walczyłam w gorszych warunkach, a zawsze śpię ze sztyletem i mogę uznać cię za wroga i przbije on twoją krtań.- rzekłam i wstałam.
- Osiodłajcie konie i je napojcie, upolujcie coś.- rozkazałam.
- Nie mamy broni.- rzekł Cleos.
- A ręce ? Tu jest rzeka, a w niej są ryby.- powiedziałam.
Obaj chłopcy popatrzeli na mnie jak na wariatke i zaczeli się śmiać.
- Ja nie żartuje, a to był rozkaz.- powiedziałam.
- Posłuchajcie jej bo jeszcze wam zrobi krzywde ta laleczka.- rzekł więzień.
- Ciesz się Królobójco, że masz związane ręce i dałam słowo lady Catlyn, bo inaczej byś już nie żył.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Ałłć ! Nazwałaś mnie tym pięknym tytułem i co mam się ciebie bać. Jesteś dziewczyną, nie rycerzem albo wojownikiem, twoje miejsce jest w zamku.- rzekł.
- Mam nadzieje, że kiedyś będe miała tę przyjemność z tobą walczyć i zejdzie ci z twarzy ten uśmieszek.- powiedziałam.
- Masz temperament jak moja siostra.- rzekł.
- Cersei o nią ci chodzi ? Bo ja nie wiem czy ona jest twoją siostrzyczką czy kochanką.- powiedziałam uśmiechając się.
- Chociaż będę miał z kim rozmawiać, bo większość się mnie boi.- rzekł.
- Strach to oznaka słabości, ale można się jej pozbyć w pewnym stopniu, gdyż jeśli jesteśmy zbytnio odważni szybko zginiemy.- powiedziałam.
- Piękna i mądra.- rzekł.
- Nie to co Cersei.- powiedziałam uśmiechając się.
Chciał coś odpowiedzieć ale usłyszałam konie. Wzięłam miecz. Po chwili pojawiło się sześciu jeźdźców.
- Witam panów w czym mogę pomóc ?- zapytałam.
- Szukamy Księżniczki Zmierzchu.- odpowiedział.
Serce podeszło mi do gardła.
- Nie nie widziałam jej.- powiedziałam.
- Ona kłamie.- odezwał się jeden z nich.
- Skąd niby wiesz.- powiedziałam.
- Bo to ty złotko.- rzekł.
- Nazywam się Joclyn Mormont i jestem najmłodszą córką Lorda Dowódcy Nocnej Straży.- powiedziałam.
- Nie wierzę ci.- rzekł.
- Mam może wysłać list po niego aby wam powiedział kim jestem.- powiedziałam.
- A ile tu dziecko masz lat ?- zapytał.
- Mam 24 lata, a nie długo mój dzień imienia i będę miała 25.- powiedziałam.
- Mormont pojechał na Mur trzydzieści lat temu.- rzekł.
Wyjęłam miecz.
- Chcesz poznać prawdę ? Jestem Lisa z rodu Riderów pierwsza tego imienia, Pani ognia, lodu i cienia, księżniczka Idriel, przyszła władczyni i obrończyni mego państwa, Księżniczka Zmierzchu.- wypowiedziałam wszystkie swoje tytuły.
- A jeśli życie wam miłe pojedziecie sobie stąd.- rzekłam.
- Jest duża nagroda za przywiezienie cię do Królewskiej...- nie dokończył, ponieważ rzuciłam w niego sztyletem.
- Jestem Księżniczką Zmierzchu, ponieważ nigdy nie przegrałam ani jednej bitwy, nikt kto walczył przeciw mnie teraz nie chodzi po tej ziemi. A więc chcecie być następni ?- zapytałam.
Oni popatrzyli na siebie i galopem zawrócili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz