poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Detective #2

Wsiadłam do pickapa i odbezpieczyłam broń.
- Lubisz mnie ?- zapytałam Jamesa.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.- odpowiedział.
- Cieszę się, że tak mówisz. Jakbym nie wróciła w ciągu dwudziestu minut, wyślij tego sms-a.- rzekłam i włożyłam mu telefon do kieszeni w kurtce.
- Ale po co ?- zapytał.
- Jam proszę wybacz mi, ale to dla twojego dobra.- odpowiedziałam.
Uderzyłam go z całej siły w kark, zwolniłam samochód, otworzyłam drzwi.
- Co ty robisz Izzy ?- zapytał.
- Ratuje ci życie.- odpowiedziałam i wyrzuciłam go z pojazdu.
Ruszyłam z piskiem opon, jechałam chyba dwieście na godzine, jednak nie jestem osobą, która lęka się śmierci, można nawet powiedzieć że często się z nią spotykam. Dojechałam na miejsce, nacisnęłam pedał gazu i wyskoczyłam. Dzięki temu na pewno zmylę część jego goryli. Taylor jak na super-złoczyńce mieszka w pięknej will. Otworzyłam sobie okno i poszłam do jego pokoju. Znalazłam tam tylko jego kalendarz, otworzyłam go i okazało się, że jest na spotkaniu z kimś z Hydry. Podeszłam do okna, odsłoniłam lekko zasłony aby widzieć co się dzieje i zmieniłam naboje. Czemu akurat teraz tato ? Ja potrzebuje spokoju, a zamiast tego mam bande przebierańców w domu, co myślą że są niezastąpieni, a ja jestem zwykłym kruchym człowiekiem. Romanoff jest świetna w walce, strzelaniu i kamuflażu, jednak ją szkolił Red Roome, a mnie Elektra Nachos dzięki czemu jestem od niej lepsza, bo mogę wyłączyć uczucia. Kapitan myśli, że jest silny, a ja mogę mu dorównać. Hawkeye zawsze trafia z łuku, ja za to z pistoletu, snajperki i moje ostrza nigdy nie chybiają. Tony jest mądry tak samo jak ja, ale on i Sam bez swoich strojów są łatwymi celami, a ja jeśli kogoś gram nawet słabą kobietę, potrafię się obronić. Zimowy Żołnierz to wybryk Hydry, który szybko można zmanipulować, jednak Ty nie umie zrobić ze mnie marionetki, a ta Wanda jej umiejętności są takie ograniczone, nie to co moje moce, których od dawna nie używam.

- Nie ładnie to tak wchodzić do czyjegoś pokoju bez pozwolenia.- odezwał się Taylor.
- A ładnie to zabijać biedną dziewczynę, która nic ci nie zrobiła ?- zapytałam.
- Myślałem, że dzięki temu użyjesz mocy.- powiedział.
- W jednym się mylisz, ja umiem się nimi posługiwać.- rzekłam.
- Wiem o tym, ale czasem jak emocje wezmą górę to już nie tak łatwo nad nimi okiełznać.- powiedział.
- Moje zdolności są naturalne, dostałam je tak jak dawne pokolenia, a ty to wybryk Hydry.- rzekłam.
- Gdy twój ojciec był normalny bylibyśmy teraz parą już wiele lat, może nawet bralibyśmy ślub.- powiedział.
- Cieszę się, że poznałam kim jesteś i nie dałam ci się do mnie zbytnio zbliżyć.- rzekłam.
- Skąd u ciebie tyle gniewu, nienawiści ? Wiesz, że jest tylko jedna rzecz którą chce i będę chciał, a mianowicie ciebie Isabelle.- powiedział.
- Chyba śnisz, że kiedykolwiek wrócimy do siebie.- rzekłam.
- Pewnie tak. Wiesz, że dogadałem się z Hydrą i dadzą mi wiele pieniędzy za twojego kolegę, jednak póki koło niego jesteś to nie mogę nim zawładnąć.- powiedział.
- Zdaje mi się czy grasz na zwłokę ?- zapytałam.
- O tak za chwilę wybuchnie bomba.- odpowiedział i został po nim tylko fioletowy dym.
Wstałam i zobaczyłam kilka cieni koło mnie, które zmieniły się w Avengers.
- Co tu robicie ?- zapytałam.
- Twój telefon dzwonił chyba z tysiąc razy.- odpowiedziała Wdowa.
- Jakim cudem zeskoczyłaś z szóstego piętra i żyjesz ?- zapytał Tony.
- Mówiłam ci, że mnie mało znasz. Z gorszych wysokości skakałam.- odpowiedziałam.
- Ale to nie jest normalne przeżyć skok z tej wysokości.- powiedział Steve.
- I co z tego ?- rzekłam.
- Wasz kolega z czerwoną gwiazdką to kolejny cel tego wariata.- dodałam.
- A co on może zrobić ?- zapytał Hawkeye.
- Zabić cię wchodząc ci do głowy oraz zrobić z ciebie marionetkę.- odpowiedziałam.
- A tobie nic nie może zrobić ?- zapytał Zimowy Żołnierz.
- Ja jestem na niego odporna, ale jeśli chcecie się więcej dowiedzieć to zapytajcie mojego ojca.- odpowiedziałam.
- Czemu mnie ?- zapytał Tony.
- Bo to ty byłeś pijany i coś zniszczyłeś w machinie, a pan Jan zginął, potem zamazałeś to i powiedziałeś Ty kłamstwo. On się dowiedział prawdy i stał się kolejną zdobyczą Hydry.- odpowiedziałam.
Nagle ktoś zaczął strzelać.
- Musimy się rozdzielić najlepiej dwójkami. Spotkamy się u mnie w domu.- rzekłam.
Moim partnerem został Bucky Barnes.
- Chodź tędy.- rzekłam i ruszyłam na przód.
Stanęłam tak bym mogła zobaczyć ilu jest przeciwników: byli nimi dwójka młodych mężczyzn. Wzięłam metalowy pręt i go schowałam. Kazałam Zimowemu zostać tam, gdzie jest i wyszłam z kryjówki.
- Hej chłopcy co tam u was ?- zapytałam uśmiechając się.
- Myślisz, że jesteś taka sprytna.- odpowiedział jeden z nich.
- Ja myślę, że wy jesteście młodzi i powinniście dostać szansę, każdy na nią zasługuje. Jeśli oddłużycie broń nie stanie się wam krzywda.- powiedziałam.
- Killviolet wszystko nam o tobie opowiedział. Tylko potwór chciałby zabić własnego chłopaka.- rzekł.
- Widocznie nim jestem, ale na świecie muszą być przecież bestie. A może mówił wam dlaczego to zrobiłam ? Mówił, jak wysyłał mi pogróżki, że zabije mojego ojca ? Jak mnie szantażował ? No chyba nie, a może wyjaśnił wam czym jest Hydra i dlaczego dla niej pracuje ?- powiedziałam.
Oni popatrzyli na siebie i odbezpieczyli broń. Ja wyjęłam pręt i uderzyłam nim mężczyzne w twarz, wyrwałam broń i kopnęłam tak że upadł i stracił przytomność, a drugiemu zabrałam broń i udrzyłam go w głowe.
- Droga wolna.- powiedziałam do Bucky'ego.
Winter Solider odezwał się do mnie tylko raz, zawsze był w cieniu, blisko Kapitana i daleko od mojego ojca, ale miałam cały czas wrażenie, że się na mnie patrzy tak jak wszyscy z litością. Wiele razy już musiałam udowadniać, że nic nie zawdzięczam nazwisku, pieniądzą oraz że dorównuje Avengers i jak na kobiete potrafie walczyć. Z historii Zimowego Żołnierza pamiętam, że był przyjacielem Rogersa, ale podczas jednej z misij go uratował ale sam spadł z wysokości, a świat myślał, że nie żyje. Okazało się, że znalazła Hydra i zrobiła z niego to czym był. Zabił moich dziadków, tata miał o to do niego pretensje i chciał go zabić. Ciekawi mnie czemu mu pomaga ? I co go pokusiło aby do mnie przyjechać ? Nie dziwie się Bucky'emu, że mi nie ufa, w końcu jestem córką samego narcystycznego, pijanego miliardera Tony'ego Starka znanego jako blaszak Iron Man. Właśnie mieliśmy skoczyć na jeden z wyższych budynków, kiedy się zamyśliłam i bym spadła i tym razem raczej nie przeżyła, ale złapała mnie metalowa ręka, i pomogła mi wejść na dach.
- Dzięki.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Nie ma za co.- rzekł.
Zeszliśmy z budynku i znaleźliśmy stary samochód. Barnes postanowił go uruchomić, ale mu nie szło. Ja miałam w tym wprawe, gdyż często goniło mnie pełno zbirów jak nie miałam broni. Położyłam ręke na jego plecach i powiedziałam:
- Daj ja to zrobie szybciej.- rzekłam i zabrałam się za odpalanie samochodu.
Za trzecim razem udało mi się i ruszyliśmy ku mojemu pięknemu, ciepłemu, bezpiecznemu domkowi. W samochodzie nastała długa i głucha cisza. Nie byłam typem osoby, która lubi wiele mówić i być w centrum uwagi, a chumor mam czarny i często używam sarkazmów, ale nie lubie ciszy. Postanowiłam zacząć rozmowe.
- Jak ci się podoba w dwudziestym-pierwszym wieku ?- zapytałam.
- Lepiej, ale świat jest niebezpiczniejszy.- odpowiedział.
Wymieniliśmy krótką wymiane zdań i znowu panowała grobowa cisza. Gdy wszyscy byli już u mnie w domu poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Myślałam o Zimowym Żołnierzu, było w nim coś tajemniczego, bardzo chcaiłabym go lepiej poznać tak samo jak Kapitana i Scarlet.

3 komentarze: