środa, 18 maja 2016

Vindicta #4

Wstałaś o godzinie szóstej, wykąpałaś się i przebrałaś w szarą bluzkę z odkrytymi plecami, czarne legginsy i pierwsze lepsze trampki. Włosy związałaś w kucyka. Zeszłaś na dół i wypiłaś dwie mocne kawy. Poszłaś do sali treningowej. Wzięłaś pistolet i zaczęłaś strzelać do celu, potem wzięłaś noże i zaczęłaś nimi rzucać w tarcze.
- Nieźle.- powiedziała Natasha.
- Chcesz potrenować ?- zapytałaś.
- Nie.- odpowiedziała i wyszła.
Chwilę jeszcze potrenowałaś i zeszłaś na dół, tam byli wszyscy. Przywitałaś się, wypiłaś kawę i zeszłaś do warsztatu.
- Co robisz ?- zapytał Steve.
- Siedzę.- odpowiedziałaś.
- Nie idziesz na górę ?- dopytywał.
- Zaraz przyjdę.- odpowiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Tak jak powiedziałaś zrobiłaś, chciałaś trochę poznać swoich współlokatorów. Usiadłaś na kanapie.
- Proszę, pani przypominam, że dzisiaj musi pani być na balu.- powiedziała May.
- Dobrze.- odpowiedziałaś.
- Mnie nie zaprosili.- powiedział Stark.
- May zadzwoń do Langa.- powiedziałaś.
- Niestety pan Lang dzisiaj nie jest w Nowym Yorku.- rzekła May.
- Bruce Wayne ?- zapytałaś.
- Ma porachunki z Jokerem.- odpowiedziała.
- Z kim ?- zapytał Stark.
- Z takim głupim klaunem.- odpowiedziałaś.
- Chcecie iść na bal ?- zapytałaś wszystkich.
- Ja nie.- powiedział Hawkeye.
- Ja podziękuje.- rzekł Thor i gdzieś odleciał.
- Ja mogę iść.- powiedział Steve.
- Super. Bal zaczyna się o 20.- powiedziałaś.
Resztę dnia spędziłaś rozmawiają z innymi. O godzinie 19 zaczęłaś się szykować. Włosy spięłaś w koka, usta pomalowałaś czerwono-krwistą pomadką, oczy pomalowałaś brązowym cieniem do powiek, a rzęsy podkręciłaś i pomalowałaś tuszem do rzęs. Założyłaś obcisłą, czerwoną sukienkę do kolan z odkrytymi plecami, perły i czarne szpilki. Zeszłaś na dół, tam stał Steve w garniturze.

- Ładnie ci w garniturze Kapitanie Ameryko.- powiedziałaś.
- A tobie Shadow w sukience.- rzekł Steve.
- No gołąbki idźcie już.- powiedział Stark.
- May 230.- powiedziałaś, a na Iron Mana poleciała woda. 
Wszyscy zaczęli się śmiać. Pożegnaliście się i zeszliście na dół. Steve otworzył ci drzwi.
- Wiesz, że jesteś jedyną dziewczyną oprócz Natashy i Peggy z którą się przyjaźnie ?- zapytał.
- Nie wiedziałam. A ty wiesz, że jesteś pierwszą osobą jakiej zaufałam, po śmierci Warda ?- zapytałaś.
- Nie wiedziałem.- odpowiedział i obydwoje wybuchliście śmiechem.
Jechaliście chwilę, kiedy wysiedliście paparazzi was zaatakowali i szybko weszliście do środka. Tam musiałaś przywitać się z tysiącem ludzi oraz cały czas przedstawiać Stevena. Kiedy znaleźliście stolik dla dwojga postanowiliście usiąść.
- I ty to wytrzymujesz ?- zapytał.
- Nie, może zatrudnię Starka i on będzie chodził na te bankieciki.- odpowiedziałaś.
- Wiesz to całkiem niezły pomysł. Nie boisz się tej misji w Sokovie ?- zapytał.
- Von Strucker robi eksperymenty na ludziach, muszę to zakończyć.- odpowiedziałaś.
- Wiedz, że zawsze ci pomogę.- rzekł.
Uśmiechnęłaś się. Rozmawialiście z godzinę na różne tematy. Czułaś się jakbyś go znała od zawsze. Przy nim znowu byłaś dawną sobą. W końcu wszyscy zaczęli tańczyć.
- Nie idziesz tańczyć ?- zapytał.
- A ty ?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
- Ja nie umiem tańczyć, ale wielu mężczyzn by z chęcią z tobą zatańczyło.- rzekł.
- A wiesz, że mam na oku osobę z którą zatańczę.- powiedziałaś i wstałaś.
- Kogo ?- zapytał, trochę smutny.
- Takiego trochę ode mnie wyższego, mającego 90 lat, blondyna, którego nazywają Kapitanem Ameryką.- odpowiedziałaś i wyciągnęłaś rękę.
On się uśmiechnął i wziął cię za rękę. Piosenki były żwawe, więc nauczyłaś Rogersa tańczyć szybkie tańce, ponieważ tylko takie umiałaś. Tańczyliście następną godzinę, postanowiliście odpocząć i napić się szampana.
- Steve Rogers łamie prawo.- powiedziałaś, śmiejąc się.
- Ja nie mogę się upić.- rzekł.
- Ile ty masz w ogóle lat ?- zapytał po chwili.
- Ja 23, a ty ?- tym razem ty zapytałaś.
- Ja mam 25 lat.- odpowiedział.
Nagle zaczęła lecieć wolna piosenka. Bardzo chciałaś zatańczyć, ale nie umiałaś tańczyć wolnego.
- Jak bym chciała umieć tańczyć wolnego.- rzekłaś.
- Czy mogę prosić najpiękniejszą dziewczynę na świecie do tańca ?- zapytał uśmiechając się i podając rękę.
Lekko się uśmiechnęłaś i podałaś rękę. Poszliście do najmniej uczęszczanej części sali. Steve złapał cię w talli, a ty położyłaś mu ręce na szyi. Tańczyliście cały czas patrząc sobie w oczy.
- Wiesz, że masz piękne oczy ?- zapytał.
- Nie.- odpowiedziałaś i się zarumieniłaś.
- A mówił ci ktoś, że jesteś przepiękna, jak się rumienisz ?- znowu zapytał i tobą zakręcił.
- A tobie mówił, ktoś że jesteś przystojny ?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.
- Cieszę się, że cię poznałem,- rzekł.
- Ja też.- mówiąc to spojrzałaś mu głęboko w oczy.
Tańczyliście jeszcze chwilę, gdy poczułaś straszny ból głowy. Steve pomógł ci wyjść na balkon.
- Co się stało ?- zapytał zatroskany.
- To ze zmęczenia, niedawno byłam u lekarza, mówił że muszę odpocząć, zacząć spać dziewięć godzin, przestać pić tyle kawy i zacząć jeść normalnie, bo inaczej może mi się coś stać.- odpowiedziałaś.
- I znając ciebie nie stosujesz się do tych zaleceń.- powiedział smutno się uśmiechając.
- Jakoś nie umiem się przestawić.- rzekłaś.
Staliście w milczeniu, kiedy zrobiło się strasznie zimno. Rogers zauważył, że jest ci zimno, zdjął swoją marynarkę i przykrył cię nią.
- Ja ci pomogę, zmienić twoje nawyki żywieniowe i dopilnuje, aby May budziła cię, jeśli prześpisz przynajmniej dziewięć godzin. Zależy mi na twoim bezpieczeństwie.- powiedział.
- Przypominasz mi tak bardzo Granta, a jesteście tacy różni. Bardziej, można powiedzieć że jesteś lepszą wersją Warda.- rzekłaś i się rozpłakałaś.
Steve przybliżył się do ciebie, otarł ręką łzy i przytulił cię. Podniosłaś głowę i znowu spojrzałaś w jego oczy, a on w twoje. Staliście tak jakiś czas, gdy Rogers lekko cię pocałował.
- Nie powinienem.- powiedział Kapitan Ameryka i się od ciebie odsunął.
- Chyba powinniśmy już wracać.- rzekłaś speszona.
Byłaś lekko zdziwiona, szczęśliwa, przestraszona i czułaś jakieś dziwne uczucie. Przez całą drogę się nie odzywaliście. Chciałaś iść do swojego pokoju, kiedy ktoś cię złapał za rękę, tą osobą okazała się być Natasha. Pociągnęła cię do jej pokoju i poprosiła abyś usiadła.
- Możemy pogadać ?- zapytała.
- A nie mogłaś wcześniej zapytać. Jeśli to takie ważne to mogę porozmawiać.- odpowiedziałaś.
- Więc chcę, abyś dołączyła do Avengers, będę cię szkoliła.- rzekła.
- Nie mogłaś mi o tym jutro powiedzieć, ale mogę do was dołączyć.- powiedziałaś.
- A ty i Steve jesteście razem, bo jedyną kobietą którą kochał była Peggy, ale ona nie żyje ?- zapytała.
- Nie.- odpowiedziałaś.
Jeszcze chwilę porozmawiałyście, lepiej poznałaś Romanoff, poszłaś do swojego pokoju i usnęłaś. Śnił ci się pocałunek Rogersa. Wstałaś o 12, widocznie Kapitan Ameryka dotrzymał słowa.
Prawie cały czas unikałaś przyjaciela. Niestety Stark zamówił pizzę i wymyślił, abyśmy zagrali w butelkę. Nie chciałaś grać w grę dla uczniów, więc usiadłaś w kółku, ale tylko się przyglądałaś jak grają. Butelka pokazała na ciebie i Stark dał tobie zadanie, które musiałaś wykonać, a mianowicie miałaś pokonać Hawkeye w strzeleniu z łuku.
- Przykro mi mała, ale mnie nie pokonasz.- rzekł Clint.
Uśmiechnęłaś się i wzięłaś swój łuk, odwróciłaś się tyłem do tarczy i strzeliłaś. Trafiłaś w sam środek.
- Dobra możemy uznać, że mnie pokonała.- powiedział Barton.
Powiedziałaś, że ty nie grasz i nie wymyślasz zadania. Zamyśliłaś. Po chwili popchnęła cię Natasha. Ty nie wiedząc o co chodzi odpowiedziałaś ,, tak ''.
- Powiedzcie dziewczynie o co wam chodzi.- rzekł Thor.
- Mam lepszy pomysł zamknij oczy.- powiedział Stark.
- Przywalicie mi ciastem w twarz.- powiedziałaś uśmiechając się.
Zamknęłaś oczy, wiedziałaś że nie możesz już się wycofać, ale bałaś się co oni wymyślili. Po chwili poczułaś czyjeś usta na swoich, znowu czułaś to dziwne uczucie. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Steve. On się odsunął i usiadł na swoim miejscu.
- Nie wiedziałem, że nasz Kapitan mógłby zrobić coś takiego.- rzekł Stark.
Nie mogłaś przestać myśleć o tym, co się stało. Kiedy wszyscy poszli spać, ty przeszłaś się na most. Tam patrzyłaś na niebo. Nagle ktoś się pojawił, przestraszyłaś się i straciłaś równowagę, postać ta to wykorzystała i wrzuciła ciebie do wody. Niestety ty umiałaś tylko pływać blisko brzegu, na małej głębokości, ale znajdowałaś się bardzo daleko od lądu na bardzo dużej głębokości. Zaczęłaś tonąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz