wtorek, 17 maja 2016

Vindicta #2

Wstałaś zaspana. Zobaczyłaś, że usnęłaś w warsztacie.
- Która godzina May ?- zapytałaś ziewając.
- Jest 9:30.- odpowiedziała.
- Która !!!!!- krzyknęłaś i pobiegłaś do toalety.
Wzięłaś szybki prysznic. Spięłaś włosy w koka. Usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałaś się w czarny, sportowy biustonosz ze wzorkiem moro, pomarańczową bluzkę do biegania, szare leginsy oraz białe air maxy. Zeszłaś do kuchni, tam wypiłaś kawę i włożyłaś do kieszonki kartę kredytowa.
- May godzina.- powiedziałaś.
- 9:50.- odpowiedziała.
Nie lubiłaś się spóźniać, więc szybko pobiegłaś do Central Parku. W 10 minut przebiegłaś 5 km. Byłaś idealnie na czas tak samo jak twój kolega.
- Cześć.- przywitał się.
- Hej.- powiedziałaś, starając się złapać oddech.
- Chciałbym ci przedstawić mojego przyjaciela Sama Wilsona, zawsze z nim w środy biegam.- rzekł.
Teraz dopiero zauważyłaś, że koło Steve stał umięśniony, ciemno skóry chłopak, w podobnym wieku co Rogers. Ubrany był w sweter, i krótkie spodnie.
- Hej, jestem Lily Hill.- przedstawiłaś się i wyciągnęłaś rękę.
- Cześć, jestem Sam Wilson. Siostra Marie ?- zapytał.
- Tak.- odpowiedziałaś.
Steve był lekko zszokowany tą odpowiedzią.
- To coś złego ?- zapytałaś.
- Nie, tylko nigdy nie mówiła, że ma siostrę.- rzekł Rogers.
- Niedługo jadę do Starka, bo chce podpisać ze mną kontrakt, to powiedziała, że przedstawi mnie swoim przyjaciołom. Muszę poćwiczyć aktorstwo, aby nadal uważała mnie za słodką laleczkę, ale to będzie trudne.- powiedziałaś.
- To co rozgrzewka ?- zapytał Sam.
- Wy się rozgrzewacie, ja biegnąc tu się rozgrzałam.- odpowiedziałaś.
- Dobra, ale potem się ścigasz ze Steve.- rzekł Wilson.
- Zgoda.- odpowiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Usiadłaś pod drzewem w cieniu. Pomyślałaś o tym, że w końcu może będziesz mieć przyjaciół. Oczy się tobie zamknęły. Obudziłaś się i poczułaś, że znajdujesz się w wodzie. Otworzyłaś oczy. Nie myliłaś się chłopcy, aby cię obudzić wrzucili cię do stawu. Uśmiechnęłaś się i wyszłaś z wody.
- A nie mówiłem, że to podziała.- powiedział Sam.
- Mam pomysł. Jeśli ja wygram wyścig to ty i Steve wskoczycie do stawu, a jeśli przegram to ja wskoczę.- rzekłaś.
- Zgoda.- powiedział Rogers.
Ustawiłaś się ze Stevenem w miejscu wyznaczonym przez Wilsona.
- Biegniecie pięć kółek, Start !!!!- krzyknął Sam.
Początkowo biegłaś koło Steve. Przy trzecim kółku wyprzedziłaś go i zaczęłaś biec jak najszybciej. Udało ci się, wygrałaś. Pogratulowałaś koledze.
- Co ty jesz, że jesteś taka szybka ?- zapytał Wilson.
- Rano piję kawę i jem jogurt z musli, na obiad pije kawę, na kolacje pije kawę i jem jabłko.- odpowiedziałaś.
- I ty jeszcze żyjesz ?- zapytał Rogers.
- Mhm, a wy teraz hop do stawu.- odpowiedziałaś.
 Stanęłaś przy samym stawie, lekko bujając się nad wodą. Chłopcy niechętnie wskoczyli do wody, a ty zaczęłaś się śmiać. Niestety straciłaś równowagę i wpadłaś do wody, złapał cię Steve.
- Dzięki. Co powiesz na ciastko mój bohaterze ?- zapytałaś.
- Z chęcią.- odpowiedział i postawił ciebie na ziemi.
Pożegnaliście się z Samem i powoli szliście w kierunku twojego domu, cały czas rozmawiając. Dowiedziałaś się że Steve służył w wojsku taki jak ty, ale miał stopień kapitana, jego przyjaciel Bucky zmarł, ratując go i kiedyś pracował dla T.A.R.C.Z.Y. Po godzinie byliście u ciebie.
- May znowu zapomniałam kodu.- powiedziałaś.
- Data śmierci Warda.- rzekła sztuczna inteligencja.
- Ja ustawiłam tą datę ?- zapytałaś wpisując datę.
- Nie panna Marie Hill ustawiła to hasło, dla pańskiego bezpieczeństwa. Bardzo się o panią boji. Dzisiaj dzwoniła 20 razy.- odpowiedziała May.
- Później do niej zadzwonię.- odpowiedziałaś.
- Wchodź.- powiedziałaś do Steve.
- Łał twój dom jest strasznie nowoczesny.- powiedział.
Teraz to zauważyłaś. Wszystkie pokoje były białe, piękne duże okna, sztuczna inteligencja, białe skórzane meble, ogromny telewizor. Podeszłaś do lodówki.
- Wolisz szarlotkę czy jogurt z musli ?- zapytałaś.
- Szarlotkę.- odpowiedział.
- Usiądź to chwilę potrwa.- rzekłaś i pokazałaś na sofę.
Zaczęłaś piec ciasto. Zajęło ci to pół godziny. Ukroiłaś dwa kawałki i położyłaś je na talerzykach.
-  Co chcesz do picia ?- zapytałaś.
- Może być kawa.- odpowiedział.
W chwilę zrobiłaś dwie kawy. Wzięłaś ciasto i napój położyłaś je na stoliczku na przeciwko sofy.
Zjedliście w ciszy.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale pani Marie, bardzo chce z panią porozmawiać.- powiedziała May.
- Weź na głośnik.- rzekłaś.
- Hej jutro po ciebie przyjadę z rana i pojedziesz ze mną do pracy, a tam nauczę cię trochę walki.- powiedziała Marie.
Zatkało ciebie, wręcz zakrztusiłaś się i rozłączyłaś rozmowę. Gorzej być nie może pomyślałaś.
- Coś nie tak ?- zapytał Steve.
- Jutro moje życie legnie w gruzach, ponieważ nie umiem udawać, że nie umiem walczyć.- powiedziałaś.
Rozmawialiście jeszcze dwie godziny, pokazałaś mu warsztat, o 22 zaczęliście oglądać dokument na temat Avengers. O 24 Steve się z tobą pożegnał i pojechał. Tym razem usnęłaś na sofie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz