czwartek, 26 maja 2016

(Nie)zwykła #3

Wstałaś wcześnie rano, poszłaś się wykąpać. Włosy związałaś w warkocza, usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałaś się w luźną czarną bluzkę, szare legginsy oraz założyłaś czarno-białe buty. Zeszłaś na dół. Zjadłaś jogurt z musli oraz wypiłaś kawę, potem poszłaś i potrenowałaś strzelanie. Później poszłaś do pokoju wspólnego i zaczęłaś szkicować.
- Co robisz ?- zapytał Steve.
- Szkicuje martwą naturę.- odpowiedziałaś i pokazałaś mu szkic.
- Jesteś w tym świetna.- rzekł.
- Narysować ci coś albo kogoś ?- zapytałaś.
- Może Buc....... albo nie, chociaż.- Kapitan Ameryka.
- Spokojnie to nie przesłuchanie, widzę że to jest dla ciebie ciężkie wspomnienie. Nie musisz mówić, ale jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać to wiesz, gdzie mieszkam.- powiedziałaś uśmiechając i kładąc rękę na jego ramieniu w geście pocieszenia.
- Dziękuje za wyrozumienie.- rzekł i też się uśmiechnął.
- Wiesz coś ci opowiem. Jak na pewno wiesz miałam straszne dzieciństwo. Wstawałam o godzinie szóstej i musiałam trenować, potem na dziesiątą do szkoły, po niej zajęcia dodatkowe, a w weekend przesłuchiwanie ludzi, nauka tańca oraz dłuższe treningi. Byłam tym strasznie zmęczona, ale nigdy nie powiedziałam o tym nikomu. Kiedy miałam 10 lat moja mama mnie zostawiła, a tata jak miałam 18. W wieku 16 lat znalazłam przyjaciela nazywał się Logan Sea, uważałam go za brata. Byłam nawet w stanie oddać za niego życie. Razem zostaliśmy dziennikarzami oraz razem prowadziliśmy śledztwo dotyczące Hydry. Rok temu śledziłam von Struckera, wiedział o tym tylko Logan. Złapali mnie i pokazali kto jest ich szefem...... Okazał się nim być Sea. Cały czas udawał mojego przyjaciela. Załamałam się, miałam czarne myśli, ale znalazłam siłę w sobie i udało mi się wyjść z dołka. Jedyne co po tym zdarzeniu mi zostało, to nieufność.- powiedziałaś i smutno się uśmiechnęłaś.
- Nam możesz ufać.- powiedział i mnie poklepał.
Do kuchni weszła Natasha.
- Hej wiesz gdzie i o której godzinie spotykam się z matką ?- zapytałaś jej.
- Za dwie godziny w kawiarence na Sweater Street 15.- odpowiedziała
- Daleko to ?- zapytałaś.
- Półtorej godziny.- odpowiedziała.
- A w co ja mam się ubrać ?- zapytałaś.
- Ja nie wiem.- odpowiedział Rogers i wyszedł.
Romanoff usiadła na przeciwko ciebie i podała ci kawę.
- Żartowałam, że tam się jedzie tyle. Masz półtorej godziny na przebranie.- rzekła.
- I w tym problem, że ja nie wiem w co się ubrać.- powiedziałaś.
- Przecież masz świetny styl.- powiedziała Natt.
- Ale muszę się ubrać tak aby moja matka była zadowolona.- rzekłaś.
- Z tego co ja widziałam wiem, że lubi styl rockowy, więc załóż bluzkę z jakimś napisem, czarne jeansy z dziurami na kolanach, czarną ramoneskę oraz czarne trampki.- powiedziała.
- Jesteś świetna. Dziękuje.- powiedziałaś i ją przytuliłaś a potem pobiegłaś do pokoju.
Ubrałaś się tak jak poleciła ci Romanoff, włosy spięłaś w koka, a usta pomalowałaś na czerwony kolor. Wzięłaś pistolet i telefon tak na wszelki wypadek, gdyby zaatakowała was Hydra. W pośpiechu wsiadłaś do samochodu. Droga zajęła ci godzinę.. Wysiadłaś z auta, wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do kawiarni. Od razu ją zobaczyłaś, powolnym krokiem do niej podeszłaś.
- Witaj mamo.- powiedziałaś.
Ona nic nie odpowiedziałaś tylko pokazała ręką, abyś usiadła.
- Dobrze się czujesz, aby stawać na drodze pocisku ?- zapytała.
- To było silniejsze ode mnie. Ja nie umiem patrzeć na czyjąś śmierć jeśli mogę coś zrobić.- odpowiedziałaś.
- Myślałam, że jeśli cię zostawię wydoroślejesz. Nadal jesteś bezmyślna.- rzekła.
- Nie zrobiłam nic złego.- broniłaś się.
- Wcale jesteś tylko głupia.- powiedziała.
- Ty zawsze musisz mnie krytykować ?- zapytałaś.
- Za co mam cię chwalić ? Że omal nie zginęłaś.- odpowiedziała.
- Czemu jesteś taka niemiła ?- zapytałaś.
- Bo muszę się z tobą spotykać zamiast być na misji. Czasami myślę, że lepiej by było, gdybym oddała cię do sierocińca.- odpowiedziała.
- Spokojnie nie będę ci już wchodzić w paradę.- odpowiedziałaś i wybiegłaś z kawiarni.
Wsiadłaś do samochodu i się cała rozpłakałaś. Modliłaś się, aby nikogo nie było i nie zobaczył jak płaczesz. Co niby miałabyś im powiedzieć ? Dojechałaś do siedziby, wysiadłaś i pobiegłaś do pokoju. Thor, Bruce i Tony byli zajęci pracą nad robotami, Natasha i Clint ćwiczyli. Myślałaś, że ci się udało i nikt cię nie zauważy, ale poczułaś czyjąś rękę na swojej. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Steve.
- Co się stało ?- zapytał.
Nic nie odpowiedziałaś, tylko zaczęłaś jeszcze bardziej płakać i pobiegłaś do pokoju. Zamknęłaś drzwi i rzuciłaś się na łóżko, zaczęłaś płakać do poduszki. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałaś.
- Allie proszę cię, porozmawiaj ze mną.-powiedział Rogers.
Nie odpowiedziałaś, ale wstałaś i podeszłaś do drzwi.
- Thor, Banner i Stark testują gdzieś daleko roboty, Natasha i Barton pojechali zrobić zakupy, a Marie wzięła dzisiaj wolne, więc reszta się nie dowie co się stało. Obiecuje ci.- rzekł.
Znowu nic nie odpowiedziałaś, nie miałaś odwagi by z kimkolwiek rozmawiać.
- Jeżeli zmienisz zdanie i będziesz chciała porozmawiać wiesz gdzie mieszkam.- dodał i odszedł.
Usiadłaś na ziemi i pozbierałaś się lekko do kupy. Postanowiłaś porozmawiać z Rogersem oraz go przeprosić, bo to nie jego wina i nie powinnaś się tak zachować. Otworzyłaś drzwi i poszłaś do Kapitana Ameryki. Zapukałaś.
- Kto tam ?- zapytał.
- Allie.- odpowiedziałaś.
Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał Steve.
- Wchodź.- powiedział.
Weszłaś do jego pokoju i usiadłaś na krześle na przeciwko niego.
- Przepraszam, że wcześniej nie odpowiadałam.- powiedziałaś.
- Nie masz za co przepraszać.- rzekł.
Chwilę siedzieliście w ciszy wpatrując się w siebie.
- Chcesz wiedzieć co się stało ?- zapytałaś cicho.
- Tak, ale jeśli nie chcesz to nie mów.- odpowiedział.
- Przyjechałam do kawiarni, zobaczyłam tam moją mamę. Podeszłam do niej i się z nią przywitałam, ona nie odpowiedziała tylko zapytała czy jestem normalna. Próbowałam ją uspokoić, abyśmy mogły porozmawiać jak matka i córka, ale na każe moje słowo odpowiadała pytaniem, które mnie obrażało. Zapytałam ją dlaczego musi być niemiła, ona odpowiedziała.......... że to z powodu tego, że nie jest teraz na misji..... tylko ze mną. Dodała również, że.......... lepiej było............ oddać mnie jak byłam mała do ........... sierocińca.- powiedziałaś i znowu zaczęłaś płakać.
Rogers ciebie przytulił i wytarł ci łzy.
- Nie przejmuj się nią i swoją rodziną. Masz mnie, Starka, Bruce, Natashe, Clinta, Thora zawsze będziemy twoimi przyjaciółmi.- powiedział i mocniej cię przytulił.
Ty też go przytuliłaś. Staliście tak jeszcze trochę, kiedy postanowiłaś potrenować.
- Idziemy potrenować ?- zapytałaś.
- Z tobą zawsze.- odpowiedział.
Zeszliście na dół do sali treningowej. Zaczęliście symulację walki. Rogers próbował ciebie przewrócić, ale ty się broniłaś. Początkowo nie atakowałaś chciałaś znaleźć jego słaby punkt. Okazały się nim być nogi oraz lewa ręka. Gdy Kapitan Ameryka chciał złapać cię za rękę i wywrócić, zrobiłaś nad nim salto i podcięłaś mu nogi. On stracił lekko równowagę, a tym razem ty złapałaś go za rękę i wywróciłaś. Zaczęłaś liczyć do pięciu, by oznajmić że wygrałaś, ale Rogers kiedy doszłaś do czterech sekund wstał i zaczął intensywniej cię atakować. Często waliłaś go z obrotu lub podcinałaś mu nogi. Walczyliście przez długi czas, gdy nie zauważyłaś podwiniętego materaca i potknęłaś się. Rogers cię złapał, ale upadliście. Wylądowałaś na nim, a wasze twarze dzieliły milimetry. Uśmiechnęliście się, podałaś mu rękę i pomogłaś wstać. Kapitan Ameryka chciał cię wywrócić i wygrać, ale zrobiłaś unik. Walczyliście jeszcze przez jakiś czas. Symulację walki wygrałaś ty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz