poniedziałek, 23 maja 2016

(Nie)zwykła #1

Nazywasz się Alison May. Masz 20 lat. Twoja mama Melinda od najmłodszych lat trenowała cię, nigdy nie wiedziałaś dlaczego. Nauczyła cię jak posługiwać się bronią białą i palną, różnych stylów walki, akrobacji i prowadzenia samochodu, motoru, samolotu. Kiedy skończyłaś 10 lat, widywałaś się z mamą raz na miesiąc. Teraz w ogóle. Tata zaś Andrew był psychologiem. Nauczył cię jak rozpoznawać plany człowieka i wyczytać z postawy i zachowania czy kłamie. Tak samo jak matka przestał się tobą interesować, ale on dopiero jak miałaś 18 lat. Większość czasu spędzałaś z ciocią. On zaś nauczyła cię wielu języków, fizyki kwantowej, jak tańczyć tańce towarzyskie i balet, hakowania, malowania i astronomii. Skończyłaś studia z informatyki, biochemii, inżynierii i medycyny. Jednak pracujesz jako dziennikarka. Nie narzekasz na pracę, ponieważ zarabiasz bardzo dużo pieniędzy. Twój dom znajduje się naprzeciwko Stark Tower. Jest bardzo nowocześnie urządzony. Jesteś wysoka i chuda. Masz gęste, długie, brązowe włosy. Wyglądasz jak na zdjęciu poniżej.

Wstałaś o godzinie 10, a na 15 miałaś wywiad z dyrektorem banku który został okradziony. Zjadłaś śniadanie i poszłaś się wykąpać, Do godziny 14 oglądałaś telewizję. Później związałaś włosy w koka, usta pomalowałaś bezbarwnym błyszczykiem, rzęsy lekko podkręciłaś i pomalowałaś tuszem do rzęs. Ubrałaś się w szarą koszulę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę oraz czarne koturny. Do torby włożyłaś identyfikator oraz pistolet, ponieważ zajmujesz się tematyką kryminalną i ktoś mógłby chcieć się ciebie pozbyć. O 14:30 wyjechałaś, a na miejscu byłaś punktualnie. Przywitałaś się z dyrektorem i zaczęłaś wywiad. Właściciel wydawał ci się podejrzany, a odpowiedzi nie klejące się.
- Ma pan może zdjęcie osoby, która się włamała ?- zapytałaś.
- Tak.- rzekł i po chwili podał ci zdjęcie.
Zobaczyłaś Azjatkę, z średniej długości, brązowymi włosami. Od razu ją poznałaś była to twoja mama Melinda.
- Zna może pan ją ?- zapytałaś.
- Tak. Kiedyś pracowała dla T.A.R.C.Z.Y, ludzie nazywali ją Kawalerią. Wszyscy się jej bali, ale po upadku T.A.R.C.Z.Y okazała się być agentką Hydry.- odpowiedział.
Byłaś zadowolona, że dowiedziałaś się coś o swojej mamie oraz że wiedziałaś że mężczyzna kłamie. Twoja mama może nie była najlepsza, ale zawsze była dobrym człowiekiem. Pożegnałaś się z mężczyzną i postanowiłaś wrócić do domu. Niestety samochód nie działał. Postanowiłaś pójść na pieszo. Kiedy skręciłaś w najmniej uczęszczaną część Nowego Yorku zobaczyłaś mężczyznę oraz kobietę walczących z Hydrą. Nie dawali rady, ponieważ agenci Hydry mieli wczepioną Stonogę. Nikt cie nie zauważył, więc postanowiłaś im pomóc. Wyjęłaś pistolet z torby i strzeliłaś do dwóch żołnierzy, jednocześnie zabijając ich.
- Kim jesteś ?- zapytał agent Hydry.
Nie chciałaś mówić swojego imienia więc postanowiłaś wymyślić sobie ksywkę. Twoją mamę nazywali Kawalerią, a ty lubiłaś kolor szary zdecydowałaś się na Szarą Kawalerie.
- Jestem Szarą Kawalerią, córką Kawalerii.- odpowiedziałaś.
- Ciekaw czy jesteś taka jak matka.- rzekł jeden z wrogów.
- Puśćcie ich.- rzekłaś pokazując pistoletem na rudowłosą dziewczynę i mężczyznę z łukiem.
- Po moim trupie.- odpowiedział ich szef.
- Da się załatwić.- rzekłaś.
Rzuciło się na ciebie trzech żołnierzy. Uśmiechnęłaś się i zrobiłaś nad nimi salto. Strzeliłaś im w nogi. Jednemu wymierzyłaś z całej siły prawego sierpowego. Podbiegłaś do drugiego i walnęłaś go w nogę. Kiedy się zgiął uderzyłaś go z całej siły trzy razy w klatkę piersiową. Gdy upadł na kolana, wymierzyłaś mu lewego sierpowego. Następnemu wymierzyłaś dwa kopniaki z obrotu oraz cios w szyję. 
- Słabych masz ochroniarzy.- rzekłaś.
- Oj mała ci byli bez serum.- odpowiedział.
Nagle dwóch goryli cię złapało. Wyszarpałaś się i jednego postrzeliłaś w serce. Został ci tylko jeden, ale najlepszy. Uderzył cię tak mocno, że upadłaś. Znalazłaś jednak siłę w sobie i wstałaś, ale znowu oberwałaś. Nie poddałaś się i wstałaś, ale tym razem rzucił tobą o ścianę łamiąc ci żebra. Zawyłaś z bólu. Zobaczyłaś niedaleko nóż, podniosłaś go. Wstałaś i wbiłaś mu go w rękę. On chciał cię uderzyć, ale złapałaś jego rękę i ją wykręciłaś. Potem uderzyłaś go z całej siły nogą w głowę, mężczyzna padł. Otarłaś nos z krwi.
- Nie ruszaj się albo zabiję ich.- powiedział szef.
Zignorowałaś to i rzuciłaś w jego rękę nożem, a potem uderzyłaś go nogą w głowę. Zobaczyłaś, że osoby które uratowałaś miały na rękach dziwne kajdanki, które Hydra wymyśliła aby powstrzymać Kapitana Amerykę, ale Steve je zniszczył. Wyjęłaś telefon i zaczęłaś hakować system kajdanek.
- Może byś to zdjęła.- powiedziała rudowłosa, pokazując na kajdanki.
- A co robię ?- zapytałaś.
- Jak się nazywasz mała ?- zapytał mężczyzna.
- Alison May.- odpowiedziałaś.
- Ja jestem Clint Barton, a ta tu - pokazał na rudowłosą- ma na imię Natasha Romanoff.- rzekł mężczyzna.
- Miło poznać.- powiedziałaś.
Nagle zaczęła boleć cię głowo, a świat zaczął się kręcić. Oparłaś się o ścianę i usiadłaś. Po chwili zawroty głowy skończyły się. Dotknęłaś głowy, poczułaś jakąś ciesz, spojrzałaś na rękę, była cała w krwi.
- Naprawdę jesteś córką Melindy ?- zapytał Clint.
- Tak. Zakładam, że jesteście byłymi agentami T.A.R.C.Z.Y biorąc pod uwagę to, że znasz imię mojej mamy.- odpowiedziałaś.
- Mądra jesteś, ale my jesteśmy teraz członkami Avengers.-rzekł.
- Nie słyszałam o Abgenders.- powiedziałaś.
- Nie Abgenders, tylko Avengers. Do nich należę ja, Natasha, Iron Man, Kapitan Ameryka, Thor, Bruce Banner.- rzekł.
- OK, miło się rozmawiało, ale ja już idę do domu, a więc pa pa. O i za pięć minut te bransoletki się zepsują.- powiedziałaś i odeszłaś.
Ledwo doszłaś do domu, głowa wręcz ci pękała. Poszłaś do toalety i obmyłaś ranny. Schodziłaś na dół po schodach, kiedy żebra, serce i głowa zabolały cię tak mocno, że się skuliłaś. Gdy ból ustał, postanowiłaś jak najszybciej pojechać do lekarza. Niestety przed oczami pojawiły ci się mroczki, spadłaś ze schodów, łamiąc nogę i rękę. Doczołgałaś się do kuchni i postanowiłaś zadzwonić na  pogotowie. Ręką szukałaś na blacie telefonu, kiedy go znalazłaś zrzuciłaś przez przypadek nóż, który wbił ci się w obojczyk. Wyjęłaś go i ledwo widząc chciałaś zadzwonić, niestety nawet nie zdążyłaś wpisać numeru na pogotowie, gdy straciłaś przytomność.

* W tym czasie w siedzibie Avengers *

- Co tak późno wróciliście ?- zapytał Tony.
- Hydra nas chwilę zatrzymała.- odpowiedziała Natasha.
- Co się stało ?- zapytał Banner.
- Agenci Hydry, którzy mieli serum złapali nas i założyli te same kajdanki co tobie Steve w windzie w Triskelionie.- rzekła Romanoff.
- Jak się uwolniliście ?- zapytał Rogers.
- Córka Kawaleri się pojawiła i ich pokonała agentów Hydry oraz zniszczyła kajdanki.- odpowiedział Hawkeye.
- Melinda miała córkę ?- zapytała Marie.
- Na to wygląda. Nauczyła ją jak być agentką, ale po incydencie w Bahrainie zostawiła ją i Andrew.- rzekł Clint.
- Pamiętam, że kiedyś jak u niej byłam widziałam dziewczynkę, ale mówiła że to córka sąsiadki. Na pewno chciała ją chronić, ponieważ miała sporo wrogów.- powiedziała Hill.
- Jeśli mogę zapytać kto to Kawaleria ?- zapytał Bruce.
- Najlepsza agentka T.A.R.C.Z.Y prawdopodobnie lepsza od Natashy. W Bahrainie aby uratować kilkunastu ludzi musiała zabić małą dziewczynkę, dlatego nazywają ją Kawalerią. Na prawdę nazywa się Melinda May.- odpowiedziała Hill.
- A co wiemy o jej córce ?- zapytał Thor.
- Jarvis poproszę wiadomości o córce Melindy May.- rzekł Stark.
- Ma ona 20 lat. Z wykształcenia jest informatykiem, biochemikiem, inżynierem i lekarzem. Aktualnie pracuje jako dziennikarka kryminalna.- powiedział Jarvis.
- Mam przeczucie, że coś się jej stało.- powiedział Hawkeye.
- Czemu ?- zapytał Kapitan Ameryka.
- Jeden z agentów Hydry złamał jej żebra i walnął nią o ziemię kilka razy. Kiedy zajmowała się naszymi kajdankami ledwo stała na nogach.- odpowiedział Sokole Oko.
- W takim razie pojedźmy sprawdzić co u niej.- rzekł Rogers.
- Przy okazji możemy poprosić o pomoc w zwalczaniu Hydry.- dodał Thor.
- Spotkamy się za 10 minut w garażu.- rzekł Iron Man.
Po około godzinie jazdy Avengers byli na miejscu. Hawkeye zadzwonił kilka razy dzwonkiem, ale nikt nie wychodził. Natasha zniszczyła zamek i wszyscy weszli do domu.
- Jest ktoś ?- zapytał Stark.
Nikt nie odpowiedział. Kapitan Ameryka podszedł do schodów i zobaczył ślady krwi i rozbite szkło.

* Twoja perspektywa *
Po około godzinie odzyskałaś przytomność, obolała podniosłaś się z podłogi. Zrezygnowałaś z wizyty u lekarz, bo nie wiedziałaś co mu powiedzieć, że się stało. Poszłaś do łazienki. Wodą utlenioną obmyłaś rany i wzięłaś długi prysznic. Założyłaś czarne jeansy, granatową bluzkę z krótkim rękawkiem oraz niebieskie trampki. Włosy umyłaś i wyczesałaś krew, potem je lekko podkręciłaś. Zeszłaś na dół, aby coś zjeść. Gdy byłaś w kuchnie usłyszałaś dźwięk tłuczonego szkła. Nie miałaś przy sobie broni więc wzięłaś patelnie. Poszłaś w stronę schodów. Zobaczyłaś agenta Hydry, walnęłaś go z całej siły patelnią, ten upadając zbił szklany wazon. Po chwili przybiegło kilku agentów. Pierwszych dwóch powaliłaś w chwilę, następną czwórkę podeszłaś. Niestety oberwałaś kulką w bok. Żołnierzowi, który cię postrzelił przyłożyłaś patelnią, ten uderzył cię w twarz tak, że upadłaś. Kiedy próbowałaś wstać kopnął cię w brzuch. Próbowałaś podnieść patelnię, ale agent Hydry nadepnął ci na rękę, z bólu zawyłaś. Mężczyzna podniósł cię zaczął dusić, zauważyłaś że ma broń. Wysiliłaś się i zabrałaś mu ją, potem go zastrzeliłaś. Krwawiąc dokuśtykałaś się do kuchni, schowałaś się za blatem i przyjęłaś pozycję bojową. Po kilku minutach, ktoś zaczął dzwonić do ciebie dzwonkiem u drzwi. Wiedziałaś, że to Hydra więc zaczęłaś mocniej trzymać broń. Po chwili ktoś wszedł i zaczął krzyczeć, czy ktoś jest. Usłyszałaś, że ten kto wszedł jest coraz bliżej. Wyskoczyłaś z bronią.
- Kto tu jest ?- ledwo zapytałaś.
- Spokojnie, opuść broń to tylko ja, Natasha i moi przyjaciele.- rzekł Clint.
- Co tu się stało ?- zapytał blondyn.
- Miałam włamanie.- odpowiedziałaś, schowałaś broń i zapaliłaś światło.
- Zakładam, że Hydra.- rzekł mężczyzna z długimi włosami.
Nagle usłyszałaś telefon, odebrałaś go, ale nikt się nie odzywał.
- Kto to ?- zapytała Natasha.
- Nie wiem.- odpowiedziałaś, łapiąc się ściany.
- Nic ci nie jest ?- zapytał Barton.
Pokręciłaś przecząco głową.
- Moim zdaniem masz złamane kości, żebra, jesteś cała posiniaczona, a w dodatku masz prawdopodobnie wstrząs mózgu.- rzekł mężczyzna z zarostem.
- Co ci się stało w bok ?- zapytał blondyn.
- Nic.- odpowiedziałaś.
- To po co się go trzymasz ?- zapytał Romanoff.
Póściłaś ręce, miałaś je całe w krwi.
- Dostałaś kulką w bok.- rzekł blondyn.
- Nic mi nie będzie.- rzekłaś.
Spojrzałaś w okno i zobaczyłaś snajpera, szykującego się do oddania strzału. Zorientowałaś się, że ten telefon miał sprawdzić czy żyjesz. Jeszcze raz spojrzałaś w tamtą stronę. Snajper oddał strzał, ale nie w ciebie tylko w blondyna. Stanęłaś na drodze pocisku, poczułaś ogromny ból i oczy ci się zamknęły. Widziałaś tylko ciemność. Zemdlałaś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz