środa, 1 czerwca 2016

Allie Barton #1

Nazywam się Allie Barton i jestem najstarszą córką Clinta Bartona. Mam 22 lat i jestem byłą hakerką T.A.R.C.Z.Y. Jednak bardziej jestem znana jako Quake. Skończyłam studia z informatyki. Niedługo minie 10 lat odkąd nie widziałam ojca i matki, ponieważ myślą że zginęłam w wypadku samochodowym. Prawda jest taka, że aby ich nie narażać na niebezpieczeństwo upozorowałam własną śmierć. Stworzyłam fikcyjną postać Skye White i od kilku lat nią jestem. Mam długie brązowe włosy, piwne oczy ( wyglądasz jak na zdjęciu poniżej ). Jestem średniego wzrostu. Kiedy pracowałam dla T.A.R.C.Z.Y ( In)humans chcieli się mnie pozbyć i rzucili we mnie kryształem. Jednak nie pokryła mnie ani glina ani niebieska substancja, zato straciłam przytomność. Następnego dnia obudziłam się w szpitalu T.A.R.C.Z.Y  tam odkryłam, że panuje nad wibracjami. Nauczyłam się panować nad trzęsieniami ziemi i stąd mam pseudonim Quake.
Wstałam o 10. Spojrzałam na telefon, który pokazywał, że mam misję- dostać się do siedziby Hydry i skasować dane dotyczące bomb, podobnych do tych, które chciał wystrzelić Red Skull. Jednak głównym celem było dowiedzieć się kto chciał mnie zabić. Umyłam się i pomalowałam rzęsy. Włosy upięłam w kitkę. Ubrałam się w szarą bluzkę, granatowe jeansy oraz założyłam kuloodporną kamizelkę oraz czarne trampki. Na rękę założyłam bransoletkę z pereł, którą dał mi kiedyś mój tata. Wzięłam plecak z atrapą bomby i moimi przyrządami oraz pistolet. Zeszłam do garażu i wsiadłam na motor. Zaparkowałam niedaleko siedziby Cyberteku. Przeskoczyłam ogrodzenie i nie zauważona weszłam do siedziby. 


- Uwaga mam bombę i jeśli mnie nie posłuchacie to ją odpalę.- powiedziałam.
Kilku ochroniarzy do mnie podbiegło ale szybko ich zestrzeliłam.
- Jeśli przyjdzie jeszcze kilku strażników to przysięgam, że wysadzę ten budynek !- krzyknęłam.
- Czego chcesz ?- zapytał jakiś mężczyzna.
- Dostępów do komputera.- odpowiedziałam.
- Proszę.- powiedział.
Już dochodziłam do komputera, kiedy do budynku wtargnęli Avengers. 
- Odejdź piękna.- powiedział Iron Man.
- To jest moja misja.- rzekłam.
- Niestety nie. Natasha wyprowadź dziewczynę.- powiedział Kapitan Ameryka.
Podeszła do mnie rudowłosa dziewczyna. Uderzyłam ją w nogę, a potem w klatkę piersiową. Kobieta chciała mnie przewrócić, ale w porę zablokowałam jej atak. Potem postrzeliłam ją icerem.
- Chyba się nie zrozumieliśmy.- powiedziałam.
- Po ci te dane ?- zapytał Thor.
- Przez Hydrę musiałam upozorować własną śmierć i zerwać kontakt z rodziną. Chce wiedzieć kto uprzykrzył mi życie.- odpowiedziałam.
- Jak się nazywasz ?- zapytał Steve.
- Ludzie mówią na mnie Quake, ale nazywam się Skye White.- odpowiedziałam.
- Posłuchaj Skye wybaczymy ci, to że poraziłaś Natashę, a ty wyjdziesz.- rzekł Rogers.
- Chciałam po dobroci.- powiedziałam i postrzeliłam icerem Iron Mana.
Stark spadł na ziemię. Rogers rzucił we mnie swoją tarczą, którą złapałam i uderzyłam nią niego i Thora. Oczyściłam sobie drogę, usiadłam przed komputerem.
Już kończyłam ściąganie danych, gdy koło mnie wybuchła strzała. Upadłam na ziemię i zobaczyłam Hawkeye.
- Niezła jesteś.- powiedział.
- Ty też łuczniku.- odpowiedziałam.
- Przypominasz mi kogoś.- rzekł.
Nie odpowiedziałaś tylko kopnęłaś go z obrotu, a potem uderzyłaś go w nogę i w klatkę piersiową. Mężczyzna upadł. Zabrałam dysk i skasowałam dane. Miałam już wychodzić, gdy poczułam czyjąś rękę.
- Skąd masz tą bransoletkę ?- zapytał Hawkeye.
- Dostałam od ojca.- powiedziałam i postrzeliłam go icerem.
Wybiegłam z Cyberteku i wsiadłam na swój motor. Dojechałam do domu i obejrzałam dane, jednak nie było tam nic na temat osoby, która chciała mnie zabić oraz moją rodziną. Za to jutro Ian Quinn urządza imprezę w swojej posiadłość w której Hydra trzyma dane. Zrobiłam sobie jedzenie, trochę potrenowałam i poszłam spać. Wstałam o 13. Wykąpałam się i umyłam włosy, które rozpuściłam. Rzęsy lekko pomalowałam tuszem do rzęs, powieki pomalowałam szarym cieniem, a usta zaś pomalowałam różowym błyszczykiem. Ubrałam się w różową sukienkę oraz założyłam czarne szpilki, naszyjnik z kryształem oraz bransoletkę od ojca. Zjadłam śniadanie i wzięłam torbę z bronią. Potem zeszłam do garażu i wsiadłam do porsche. Po godzinie jazdy byłam na miejscu. Przywitałam się z wieloma osobami, które minęłam kiedy szłam do toalety. Weszłam do domu Iana, który nie był strzeżony. Po paru minutach znalazłam się w pokoju z serwerami Hydry. Prawie skończyłam, kiedy złapało mnie dwóch ochroniarzy. Jednego kopłam w splot słoneczny, potem nadepnełam go na nogę, kopnełam w czułe miejsce, następnie rozwaliłam mu nos. Drugiego kopnęłam od tyłu w nogę, potem cztery razy uderzyłam go w klatkę piersiową, kiedy stracił równowagę dałam mu prawego sierpowego. Zaczęłam biec, ale zostałam postrzelona w obojczyk i upadłam. Mężczyźni złapali mnie i zaprowadzili do celi. Nie miałam zamiaru tak łatwo się poddać.

- Co myślicie, że mnie postrzelicie i tak łatwo mnie się pozbędziecie !- krzyczałam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Avengers bez Hulka.
- O was też złapali.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Jak widać.- powiedział Hawkeye.
- Co tu robisz młoda ?- zapytał Steve.
- Mam 22 lat nie jestem młoda.- powiedziałam i oparłam się o ścianę.
- Co misja się nie udała ?- zapytała Natasha.
- Myślicie, że wam wolno wszystko i jesteście najlepsi. A ja bez żadnego szkolenia pokonałam Black Widow. Mogłabym was pokonać jednym wyciągnięciem ręki.- odpowiedziałam.
- Kim ty niby jesteś ?- zapytał Thor.
- Radze wam zapamiętać mnie jako Quake.- rzekłam.
- Dziewczynko ty nie wiesz w co się mieszasz.- rzekł Tony.
- Czyżby a beze mnie Fury by teraz naprawdę nie żył, Pierce by kierował T.A.R.C.Z.Ą a wy byście nie żyli. To ja stworzyłam nośniki, które miały zniszczyć algorytm Zoli.- powiedziałam.
- Taka mądra na pewno nie jesteś.- powiedział Hawkeye.
- Na pewno mądrzejsza od was.- rzekłam.
- Hawkeye i Romanoff to maszyny do zabijania, Stark bez zbroi nic nie zrobi, Steve Rogers gdyby nie tamto serum by cię tu nie było, Hulk którego nie ma to wynik eksperymentu, a Thor bez swojego młoteczka też nic nie zrobi. A ja nie jestem wynikiem eksperymentu, serum, agentem po szkoleniu jak zabić i nie potrzebuje ani zbroi ani młoteczka.- powiedziałam
- Przegięłaś.- powiedział Hawkeye.
- Prawda kole w oczy, czyż nie ?- zapytałam.
- Czemu jesteś taka wredna ?- zapytał Stark.
- Życie mnie tego nauczyło oraz T.A.R.C.Z.A.- odpowiedziałam.
- A ty niby co potrafisz ?- zapytał Thor.
Uśmiechnęłam się tylko pokazując zęby.
- To tajemnica.- dodałam.
- Zobaczysz, że cię dorwiemy.- rzekł Steve.
- O już się boję- powiedziałam.
Zaczęłam krzyczeć. Po chwili pojawili się strażnicy.
- Czego chcesz ?- zapytał jeden.
- Do toalety.- odpowiedziałam.
Drzwi się otworzyły, a do celi weszło kilu strażników. Wyjęłam broń z torebki i postrzeliłam kilku. Byli jednak zbyt silni. Wyciągnęłam rękę i wywołałam trzęsienie ziemi, a potem zastrzeliłam kilku strażników. Zabrałam klucze i rzuciłam im je daleko.

Pobiegłam do serwerowni, po drodze zdejmując strażników. Kiedy byłam na miejscu usunęłam pliki i zainstalowałam im wirusa. Wyszłam z pokoju, jednak zobaczyłam Romanoff. Powoli i cicho skierowałam się w stronę najbliższego pokoju. Myślałam, że udało mi się nie zauważenie wejść do pokoju, gdy poczułam, że ktoś a raczej coś mnie uderzyło. Odwróciłam się i zobaczyłam Avengers.
,, Naprawdę ten dzień musi się skończyć moją walką z Mścicielami ''- pomyślałam.
- Macie jeszcze szansę, aby odejść a nikomu nic się nie stanie.- powiedziałam
Tony Stark strzelił do mnie, ale ja odbiłam jego pocisk za pomocą trzęsień ziemie, tak samo jak tarczę, strzały, błyskawice, kule. Miałam już tego dosyć, wyciągnęłam rękę i spowodowałam, że wszyscy upadli.
- To jest ostrzeżenie.- powiedziałam i zmiażdżyłam wazon.
- Jeśli mi jeszcze raz przeszkodzicie tak skończycie.- dodałam i skoczyłam do basenu.
Potem szybko pobiegłam do samochodu. Tym razem pojechałam do mojego tajnego domu w lesie, gdzie nikt nie mógł mnie namierzyć. Obmyłam ranę wodą utlenioną, zatrzymałam krwawienie i wyjęłam kulę. Po dwóch godzinach moja rana zniknęła, ponieważ wraz z mocą odkryłam, że regeneruje się szybciej niż zwykły człowiek. Wykąpałam się i umyłam włosy, które po wysuszeniu spięłam w niechlujnego koka. Ubrałam się w niebieską bluzkę, na jedno ramie, czarne legginsy oraz założyłam niebieskie trampki. Zrobiłam sobie kawę, wzięłam laptopa i usiadłam na balkonie. Zaczęłam hakować sztuczną inteligencję Tony'ego tak by nikt się o tym nie dowiedział. Kiedy wkradłam się do J.A.R.V.I.S.A. postanowiłam zobaczyć co tam u moich przyjaciół. Znajdowali się w salonie.
- Co myślicie o tej Skye ?- zapytała Natasha.
- Ja jej nie znam.- odpowiedział Banner.
- Jest piękna i niebezpieczna.- odpowiedział Tony.
- Mi przypomina sama Natt wiesz kogo.- rzekł Hawkeye.
- Powinniśmy ją złapać i wsadzić do więzienia.- powiedział Thor.
- Jak niby ją schwytamy. Dzisiaj pokonała nas wszystkich, jednym ruchem ręki.- powiedział Steve.
- Moim zdaniem lepiej mieć ją po naszej stronie.- rzekł Tony.
- Ale ta dziewczyna jest zołzą.- powiedziała Natasha.
Tymi słowami zdenerwowała mnie do reszty Romanoff. Postanowiłam zrobić im niespodziankę i wyłączyłam prąd oraz ,, wyszłam '' z J.A.R.V.I.S.A. Chciałam wziąć szklankę, wyciągnęłam rękę, a z mojej ręki wydobył się lekkie czerwone światełko, które podniosło szklankę.
- Kolejna moc, w co ja się wpakowałam tym głupim kryształem !- krzyknęłam.
Wybiegłam z domu na łąkę i zaczęłam ćwiczyć moje umiejętności, póki ich nie oponowałam. Zajęło mi to 20 godzin. Mocą okazała się być telekineza. Kiedy wróciłam do domu od razu położyłam się spać. Obudził mnie jednak telefon.
- Z tej strony Skye White.- powiedziałam.
- Ładnie nam usmażyłaś systemy.- rzekł znajomy głos.
- Kapitan Ameryka w własnej osobie.- powiedziałam śmiejąc się.
- Spotkajmy się w Central Parku o 15.- rzekł.
- Chcecie mnie złapać ?- zapytałam.
- Nie przyjdę sam.- odpowiedział.
- Zgoda, będę czekać przy czarnym samochodzie ze znakiem T.A.R.C.Z.Y.- rzekłam i się rozłączyłam.
Wykąpałam się i umyłam włosy. Rzęsy pomalowałam tuszem do rzęs, powieki lekko pomalowałam brązowym cieniem do powiek, a usta pomalowałam różowo-beżowym błyszczykiem, a paznokcie pomalowałam na biało. Ubrałam się w białą sukienkę przed kolana z dłuższym rękawkiem w czarno-szare paski, czarną ramoneskę oraz założyłam czarne glany i bransoletkę od taty. Do kurtki włożyłam pistolet. Włosy lekko podkręciłam. Zeszłam do garażu i wsiadłam do samochodu ze znaczkiem T.A.R.C.Z.Y i o 14 wyjechałam. O 14:50 byłam na miejscu, wyszłam z pojazdu i się o niego oparłam.


- Widzę, że ktoś jest na czas.- powiedział Steve.
- Ja zaś widzę, że ktoś tu nawet nie umie się przywitać.- rzekłam i się uśmiechnęłam.
- Humorek dopisuje.- powiedział.
- Nie straciłam go, kiedy zostałam zdradzona przez mojego przyjaciela.- rzekłam.
- Nie wiedziałem.- powiedział.
- Nie jestem zołzą, jestem nawet miła gdy się mnie lepiej pozna.- rzekłam.
- Może pójdziemy do kawiarenki tu za rogiem i porozmawiamy ?- zapytał.
- Zgoda.- odpowiedziałam.
Poszliśmy do kawiarenki i zajęliśmy miejsce tak by nikt nas nie widział.
- Co było tak ważne by ze mną się spotkać ?- zapytałam.
- Nie chcemy mieć w tobie wroga.- odpowiedział.
- To nie wchodźcie mi w paradę.- rzekłam.
- Czemu jesteś tak uparta ?- zapytał się i uśmiechnął się.
- Życie dało mi w kość wiele razy, myślałam że nie dam rady, jednak mi się udało. Z tego powodu wiem, że nie wolno dać sobe wejść na głowę.- powiedziałam.
- Mi też dało w kość, mój przyjaciel Bucky miał pranie mózgu, moi rodzice umarli, a dziewczyna którą kochałem jest bardzo stara.- rzekł.
- Przykro mi z tego powodu.- powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjacielsko.
- Więc opowiesz mi swoją prawdziwą historię ?- zapytał.
Lekko się skrzywiłam.
- Obiecuje, że nikomu nie powiem.- dodał.
Postanowiłam mu zaufać, bo nie miałam nic do stracenia.
- Naprawdę nazywam się Allie Barton i jestem córką Clinta Bartona agenta T.A.R.C.Z.Y. Zawsze byłam ciekawa co mój tata robi, więc w wieku 10 lat zhakowałam T.A.R.C.Z.E, jednak dowiedział się o tym Fury i zaproponował mi pracę hakerki. Moi rodzice o tym nic nie wiedzieli. W wieku 12 lat dostałam od ojca bransoletkę- pokazałam na nadgarstek- również zaczęłam dostawać pogróżki i groźby od nieznanej osoby. Postanowiłam upozorować własną śmierć, udałam że mam złe towarzystwo i się upiłam i miałam wypadek samochodowy. Wstrzyknęłam sobie dendrotoksynę, przez co moje serce nie pracowało. Dodatkowo upozorowałam, że moje ciało zniknęło z kostnicy. Potem stworzyłam postać Skye White i poszłam na swój własny pogrzeb. Zaczęłam pracować dla T.A.R.C.Z.Y i za zarobione pieniądze wynajęłam mieszkanie. Ukończyłam studia z informatyki. Kiedy dowiedziałam sie o Hydrze wysłałam dane Nickowi i przeniosłam się do innego oddziału. Tam Inhumans postanowili się mnie pozbyć i rzucili we mnie kryształem, jednak nie pokryła mnie niebieska substancja ani glina tylko zemdlałam. Gdy się obudziłam odkryłam swoje moce i stałam się Quake. Pobijesz ?- zapytałam.
- Nie wiedziałam.- odpowiedział.
- Przy okazji mój przyjaciel zdradził mnie.- dodałam.
- Przykro mi.- powiedział.
- I co warto oceniać książkę po okładce ?- zapytałam.
- Naprawdę przepraszam.- rzekł.
- Wiesz, że znam twojego ojca ?- zapytał.
- On nie może się dowiedzieć o mnie.- powiedziałam.
- Przecież ci obiecałem.- rzekł.
- Teraz ty powiedz mi coś o sobie.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- A więc zawsze byłem chudym, chorowitym i niskim chłopakiem. Doktor Ertskin mnie wybrał na super-żołnierza. Potem uratowałem świat i wiesz co było dalej. Teraz ty powiedz coś o sobie.- odpowiedział.
- Mam zdolność telekinezy, władam nad wibracjami oraz regeneruje się bardzo szybko. Jestem 100% człowiekiem, po przemianie nie zmieniła mi się krew ani nic. Teraz ty- rzekłam.
- Nigdy nie miałem dziewczyny, dwa razy się całowałem, a dziewczyna w której byłem zakochany jest bardzo stara. Twoja kolej.- powiedział.
- Jesteś lepszy ode mnie. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nie całowałam , a chłopak w którym się zakochałam okazał się być nienormalnym agentem Hydry.- rzekłam.
- Moim najlepszym przyjaciółmi są Zimowy Żołnierz, Sam Wilson, Tony i Natasha.- powiedział.
- Ja nie mam przyjaciół.- rzekłam.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godziny. Kapitan Ameryka wydawał mi się miły. Wróciłam do domu i włączył się alert, że mam misję. Ubrałam się w czarny kostium z kapturem, wzięłam broń i pojechałam motorem do opuszczonych zakładów. Weszłam na dach i oczywiście zobaczyłam moich przyjaciół. Przyczepiłam linę i zjechałam na dół.

Schowałam się za skrzyniami i postanowiłam tym razem zaczekać na bieg wydarzeń.
- Po co tu jesteśmy ?- zapytał Steve.
- Kiedy ty zagadywałeś tę Skye to ja włamałem się do jej telefonu nie było to wcale takie łatwe.- odpowiedział Tony.
Załamałam się, znowu zaufałam nie właściwej osobie. Wyjęłam telefon i napisałam do oszusta ,, Zaufałam ci ''. Chłopak zaczął się rozglądać. Wstałam i się pokazałam.
- Pozwolił ci ktoś nazywać mnie Skye Stark ?- zapytałam.
Wyciągnęłam rękę, a z niej wydobyło się czerwone światło, zniszczyłam jeden z laserów Starka.
- Jesteś potworem.- powiedziała Natasha.
- Ona jest tylko zabawką Kree czyli Inhumens. Jej krew i geny różnią się od normalnego człowieka. Te istoty nic nie czują.- rzekł Thor.
- Nie jestem Inhumens nie pokryła mnie glina, a moja krew i geny nie różnią się od Starka ani trochę. Ciekawe co bożku powiesz na to ?- zapytałam i spowodowałam, że każdy z Avengers znalazł się w innym miejscu. Podeszłam do Iron Mana.
- To jest ostatnie ostrzeżenie.- powiedziałam
Z mojej ręki wydobyło się czerwone światło, za pomocą mocy powoli zaczęłam wyjmować reaktor łukowy, który potem znalazł sie w moim ręku. Rzuciłam nim o ziemie.


Wyskoczyłam przez okno i pojechałam do najbliższego hotelu. Steve pisał do mnie, że nic nie wiedział o pomyśle Tony'ego. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, jednak skupiłam się na byciu Quake.


* Pół roku później *
Jako Quake zniszczyłam już kilkanaście siedzib Hydry, jednocześnie stałam się celem numer jeden Hydry. Ze Stevem spotykałam się w wolnym czasie, jednak już miesiąc nie miałam z nim kontaktu. Stworzyłam sobie specjalne rękawice, dzięki którym lepiej mi się walczy. Dzisiaj miałam mieć dzień wolny. Umyłam się i ubrałam w sukienkę w kwiaty oraz założyłam białe baleriny. Nagle zadzwonił telefon.
- Witaj Skye chcesz jeszcze zobaczyć swoich przyjaciół, jeśli tak to spotkajmy się za dwie godziny w opuszczonej fabryce, gdzie mieliśmy naszą pierwszą wspólną misję.- rzekł znajomy głos.
- Ward, kiedy cię dorwę...- nie dokończyłam, ponieważ się rozłączył.
Przebrałam się w czarny kostium, założyłam rękawiczki oraz czarne oficerki na koturnie, wzięłam swoją broń i pojechałam w wyznaczone miejsce. Wyciągnęłam rękę i zniszczyłam drzwi, potem weszłam do środka, a tam czekał na mnie on.
- Popatrzcie Quake przyszła !- krzyknął.
Zobaczyłam, że on jakimś cudem złapał Avengers.
- Ile razy mam cię zabić, abyś umarł na prawdę Ward ?- zapytałam.
- Kto to mówi Allie Barton, która upozorowała w wieku 12 lat swoją .- odpowiedział.
- Działasz mi na nerwy Grant.- powiedziałam.
- Oj księżniczko, kiedyś jak byłem w T.A.R.C.Z.Y to byłaś moją przyjaciółką.- rzekł.
- Jesteś tylko psychopatą z Hydry !- krzyknęłam.
- Zmieniłaś się bardzo, gdzie ta słodka, kochana i pomocna Allie, którą pamiętam ?- zapytał.
- Nie ma jej.- rzekłam.
- Jeszcze nie użyłaś na mnie mocy ?- zapytał śmiejąc się.
- Znam cię Grant.- odpowiedziałam.
- Twoi przyjaciele są przywiązani do bomby, która wybuchnie jeśli czegoś nie zrobisz.- odpowiedział.
Spojrzałam w kierunku przycisku, który Ward trzymał w ręku. Schowałam rękę do tyłu i zaczęłam tworzyć tarczę ochronną.
- Czego chcesz ?- zapytałam.
- Tego.- powiedział i rzucił mi pistolet.
Wzięłam go do ręki.
- Masz minutę, albo twoi przyjaciele wybuchną.- rzekł.
Odbezpieczyłam broń. ,, Błagam niech regeneracja zadziała ''- pomyślałam i strzeliłam sobie w brzuch. Przed stratą przytomności rzuciłam tarczą w Avengers. Upadłam na ziemię i widziałam tylko ciemność. Myślałam, że to koniec kiedy zaczęłam słyszeć głos Steve, Hawkeye i Thora. Potem znowu straciłam przytomność. Obudziłam się na kanapie w małym hoteliku. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam Kapitana Ameryke.

- Gdzie jestem ?- zapytałam.
- W bazie Avengers niedaleko Nowego Yorku.- odpowiedział i usiadł koło mnie.
- Co się stało ?- zapytałam.
- Postrzeliłaś sie i rzuciłaś w nas tarczą, dzięki czemu nas uratowałaś. Ward zdążył jednak uciec. Uznaliśmy Allie, że nasza baza musi mieć lepsze zabezpieczenia, a na pewien czas przeniesiemy się do bazy nad plażą, a szpital jest dla ciebie zbyt niebezpieczny.- odpowiedział.
-  Czyli udało wam się mnie złapać ?- zapytałam i się uśmiechnęłam.
-  Łapie się złoczyńców, a ty nim nie jesteś.- odpowiedział.
- Stark powiedział, że gdybyś się postrzeliła blżej wątroby to byś nie żyła, a twoja regeneracja działa tylko na rany i blizny.- dodał.
Trochę porozmawialiśmy, a potem zaczęliśmy oglądać telewizję. Podczas tej czynności Rogers usnął tak samo jak ja. Wstaliśmy o tej samej porze.
- Może potrenujemy ?- zapytałam.
- Dasz radę ?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Oczywiście tylko się przebiorę.- odpowiedziałam.
Wstałam, ale straciłam równowagę. Jednak nie upadłam, bo Steve mnie złapał.
- Dziękuje.- rzekłam i się uśmiechnęłam.
Kapitan Ameryka mnie oprowadził po bazie, a potem zaprowadził do mojego pokoju.
- Spotkamy się za pół godzinę na dole.- powiedział i wyszedł.
Umyłam włosy i się wykąpałam. Usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem, a włosy związałam w koka. Ubrałam się w czarne legginsy, czarny biustonosz sportowy oraz różową bluzkę z odkrytymi plecami. Założyłam różowo-czarne buty sportowe. Zeszliśmy na dół do sali treningowej. Zaczęliśmy symulację walki. Rogers próbował mnie przewrócić, ale ja się broniłam. Początkowo nie atakowałam chciałam znaleźć jego słaby punkt. Okazały się nim być nogi oraz lewa ręka. Gdy Kapitan Ameryka chciał złapać mnie za rękę i wywrócić, zrobiłam nad nim salto i podcięłam mu nogi. On stracił lekko równowagę, a tym razem ja złapałam go za rękę i wywróciłam. Zaczęłam liczyć do pięciu, by oznajmić że wygrałam, ale Rogers kiedy doszłam do czterech sekund wstał i zaczął intensywniej mnie atakować. Często waliłam go z obrotu lub podcinałam mu nogi. Walczyliśmy przez długi czas, gdy nie zauważyłam podwiniętego materaca i potknęłam się. Rogers mnie złapał, ale upadliśmy. Wylądowałam na nim, a nasze twarze dzieliły milimetry. Uśmiechnęliśmy się, podałam mu rękę i pomogłam wstać. Kapitan Ameryka chciał mnie wywrócić i wygrać, ale zrobiłam unik. Walczyliśmy jeszcze przez jakiś czas. Symulację walki wygrałam ja. Potem poszliśmy pobiegać. Przebiegliśmy 10 kółek, kiedy zaczęła boleć mnie kostka. Usiadłam na ziemi.
- Co ci jest ?- zapytał.
- Boli mnie kostka.- odpowiedziałam.
- Daj zobaczę.- powiedział.
Podwnięłam legginsy i pokazałam kostkę.
- Chyba ją zwichnęłaś.- powiedział.
- To świetnie.- rzekłam.
- Pomogę ci.- powiedział.
Pomógł mi wstać, a potem złapał mnie w tali i pomógł iść. Byliśmy niedaleko bazy, gdy tym razem Rogers się potknął o kamień i upadł na mnie.
- My to mamy szczęście.- powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Zgodzę się.- rzekł i podał mi rękę.
Skorzystałam z pomocy i wstałam. Razem poszliśmy do domu


2 komentarze:

  1. TO JEST MEGA SUPER <3 Kiedy kolejna część <3 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej, ale muszę jeszcze Vindicte napisać.

      Usuń