poniedziałek, 19 września 2016

Black #1

- Hanna pośpiesz się!- krzyczała Aria.
Uśmiechnięta zeszłam na dół. Moja przyjaciółka właśnie skończyła studia. Strasznie się cieszyłam. Ja podobnie jak mój brat wcześniej zakończyłam naukę. Nie, że ją rzuciłam, tylko skończyłam studia z informatyki w wieku 15 lat. Mój bracho to Tony Stark, a ja jestem jego ukochaną, małą siostrzyczką. Jest pomiędzy nami różnica wieku, ja mam 24 lata, a on 34. Nie pamiętałam zbytnio rodziców, gdyż zginęli gdy miałam 6 lat. Prawie całe dzieciństwo spędziłam z Peggy Carter. Jestem miliarderką, ale nie tak rozpoznawalną jak mój brat. Cenię sobie ciszę, spokój, harmonię i równowagę. Nie przepadam za alkoholem, rozgłosem i imprezami. Czasami bywam w Avengers Tower, ale rozmowa z Mścicieli to nie dla mnie. Wszyscy są tam tacy mili, słodcy, aż mi nie dobrze. Ciekawe czy tak samo by zareagowali, gdybym była normalną dziewczyną? Co do mojego życia uczuciowego. Miałam raz chłopaka, ale okazał się...nie ważne. Jak na razie nie mam ochoty na związek. Mój charakter jest zbliżony do Tony'ego. Jestem czasem złośliwa, pyskata i zadziorna. Kocham moje spokojne życie. Jestem niska i chuda. Mam uwydatnione kobiece atuty. Moja cera jest porcelanowa, mam duże niebieskie jak ocean oczy, mały, zgrabny nosek, gęste rzęsy, różowe, pełne usta. Włosy są falowane, kasztanowe, a kiedy pada na nie światło miedziane.
- Wow.- powiedziała Aria.
Zaśmiałam się i wsiadłam wraz z nią do mojej limuzyny. Chciałam aby ten dzień był wspaniały. Po drodze rozmawiałyśmy, śmiałyśmy i plotkowałyśmy. O 20 byłyśmy w Night, najbardziej ekskluzywnym klubie w Nowym Yorku. Napiłyśmy się wina i poszłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy póki nie pojawił się blondyn, który spodobał się Arii. Ona była typem bardzo kochliwej osoby.
- Leć i się baw.- powiedziałam i sama udałam się do barku.
Jak wspomniałam nie lubiłam alkoholu, co oznaczało to, że szybko się upijałam. Barman nalał mi shota. Zaczęłam się zastanawiać, jakby to było być taka jak mój brat? Ratować innych. To nie dla mnie, nie umiem walczyć.
- Co taka ślicznotka robi tu sama?- zapytał męski głos.
Był on ciepły, ale jednocześnie ostry. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego mężczyznę. Był on ode mnie wyższy, bardzo umięśniony. Miał krótkie kruczo-czarne włosy i lekki zarost.
- Nie jest sama, ale z przyjaciółką.- powiedziałam.
- Jednak jej nie widzę.- rzekł.
- Bo poszła do toalety.- powiedziałam.
- Czy zatańczysz ze mną?- zapytał.
Gdyby nie te procenty, które wypiłam zapewne wymśliłabym coś, aby chłopak mnie zostawił, gdyż wydawał się podejrzany, ale się zgodziłam. Mężczyzna chwycił mnie za rękę i razem ruszyliśmy na parkiet. Sześć tańców wystarczyło aby wróciła trzeźwo myśląca Hanna. Chciałam się ulotnić, ale nieznajomy pociągnął mnie w najbardziej ciemnej części sali. Jego ręce spoczęły na moich biodrach. Czułam się skrępowana i przestraszona. Chciałam uciec, ale on złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany. Zaczął całować mnie bardzo brutalnie, potem szepnął mi do ucha:
Jeszcze się spotkamy.
Zostałam sama, zszokowana. Nie wiedziałam co robić. Po chwili namysłu pojechałam do Avengers Tower. Wręcz wbiegłam do środka, prawie przewracając mojego braciszka. Mocno go przytuliłam, a z moich oczu poleciały łzy, których nie chciałam aby on zobaczył. Na początku wesoły Stark, po zobaczeniu mojej twarzy stał się poważny.
- Co się stało?- zapytał.
- To było straszne.- odpowiedziałam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Następnie opowiedziałam mu wszystko co się stało, a on przytulił mnie troskliwie.
- To przeze mnie.- rzekł.
- To nie twoja wina. Jesteś najwspanialszym bratem.- powiedziałam.
On się smutno uśmiechnął. Po chwili otworzyły się drzwi i do środka weszli Mściciele.
- Do zobaczenia Tony.- powiedziałam i chciałam wyjść, ale Iron Man złapał mnie za rękę.
- Zostajesz tu Han.- rzekł.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie jak zwykle sama.- powiedziałam i się uśmiechnęłam kwaśno.
- Jarvis zamknij wszystkie drzwi.- miliarder wydał rozkaz.
- Przestań Tony. Mam dość tego, że myślisz że jestem słaba. Jesteś moim bratem, nie ojcem. Jarvis w tej chwili daj mi wyjść.- powiedziałam i wychodząc zamknęłam z impetem drzwi.
Wszystko we mnie buzowało i dlatego w końcu wykrztusiłam z siebie to co myślę. Pojechałam do domu. Zaczęłam szukać klucza, kiedy poczułam czyjąś rękę zaciskającą się wokół mojej talii. Czułam na sobie oddech napastnika, który pachniał miętą i przeszywał moje ciało. Wiedziałam kto za mną stoi. Mężczyzna odrzucił moje włosy i jego usta spoczęły na mojej szyi. Chciałam krzyczeć, uciec ale byłam sparaliżowana strachem.
- Znów się spotykamy księżniczko.- szepnął mi do ucha.
- Mam nadzieję, że po raz ostatni.- powiedziałam.
On zaczął się śmiać i wstrzyknął mi coś, po czym straciłam przytomność.

1 komentarz: