niedziela, 11 września 2016

Lost Princess of Walhallia #6

- Miło mi cię poznać Loki, ale mogłeś mnie ładniej przywitać.- powiedziałam.
- Jak się nazywasz śmiertelniczko?- zapytał, uśmiechając się.
Facet mam już 1600 lat jak nie więcej. Uśmiechnęłam się również. Chwila, chwila to chyba As.
- Jessica mój drogi Asie.- powiedziałam.
Mężczyzna złapał mnie w talii i zmusił do patrzenia w oczy. Były one koloru chłodnego błękitu, przypominały mi ocean. Widziałam tam iskierkę chytrości i wesołości, które były jak fale. Gdzieś w głębi można było dostrzec ból i cierpienie. Po chwili zobaczyłam, że stary i obskurny pokój zmienił się w piękną komnatę w odcieniach złota i zieleni. Byłam zachwycona ale nie okazałam tego po sobie. Mężczyzna wziął mnie za rękę i wrzucił do pokoju. Ze złości chciałam uderzyć go twarz, jednak on złapał moją dłoń i objął od tyłu, tak że nie mogłam się ruszać
- Nie ładnie podnosić na mnie ręki. Następnym razem cię ukarze.- rzekł i mnie zostawił.
Jak mniemam zostałam w swojej celi. Udawanie kruchej osóbki było bardzo trudne. Położyłam się na łóżku. Miałam niezwykłe warunki jak na zakładniczkę. W tym Lokim coś było coś tajemniczego. Przy nim moje moce nie wariowały, a przeciwnie były spokojne. Nie wiem kiedy usnęłam. Znowu miałem dziwny sen. Widziałam Kapitana Amerykę i boga kłamstw wchodzącego do jakiegoś pomieszczenia, walczyli o coś. Po chwili Thor źle wymierzył cios i zabił ich. Nagle ujrzałam siebie zalaną łzami. Weszłam do...ognia i nie spłonęłam, a moje oczy, usta przybrały czarny jak noc kolor. Wokół mnie latały smoki. Obudziłam się zalana potem. Nie mogłam dłużej tam być, te wszystkie wizje mnie przytłaczały. Wzięłam głęboki wdech i się teleportowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz