czwartek, 1 września 2016

You do not own me #1

Jejku czy w tych czasach tak trudno o dobrych agentów? Coulson to może jeszcze być, ale brak ręki na pewno go osłabił. Ma niby tą protezę ale ''normalna'' jest lepsza. Czemu wszyscy tak dziwnie się na mnie patrzyli? Jak ''panienki'' Boltona na Ramseya. Nie to okropne porównanie, lepiej jak sroka w gnat. Ta kawa była ohydna jak smoła czy coś. Wzięłam telefon i sprawdziłam gdzie w okolicy jest jakaś tania i dobra kawiarnia. Zamówiłam taxi i udałam się do Allow. Wszędzie były zajęte miejsce, prócz koło jednego mężczyzny. Był on wysoki, dosyć dobrze umięśniony ale nie tak jak Kapitan. Miał modnie przycięte, brązowe włosy, ciemne oczy i lekki zarost. Ale on przystojny. Nie! Stop, stop. Nie mogę myśleć o chłopakach, to jeszcze nie pora na związek i to z nieznajomych. Uśmiechnęłam się i podeszłam do mężczyzny.
- Przepraszam, wolne?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział.
Zajęłam miejsce i zaczęłam przeglądać menu. Mieli dosyć ciekawe ciasta, nie mogłam się zdecydować. Po chwili przyszła kelnerka. Była dosyć masywna, miała krótkie, blond włosy, opaloną cerę, kilka tatuaży. Żuła ona gumę. Minus pięć za obsługę.
- Co chcecie?- zapytała, znudzona swoją pracą.
- Czekoladową tartaletke z frużeliną wiśniową i dyniowe cappuccino.- powiedziałam jednocześnie z mężczyzną.
Uśmiechnęłam się tak jak i on. Zbieg okoliczności? Zapewne nie. Nigdy nie wierzyłam w jakieś tam przesądy. No bo niby byłam słodką dziewczynką, a moi rodzice umarli. Nawet nie wiem co się z nimi stało. Policja znalazła ciała w rzece. Funkciunariusze oznajmili, że to był wypadek. Taa jasne, a ja jestem zaginioną córką Odyna. To był jakiś zwykły ziezimieszek? bandyta? seryjny morderca? Hydra? A.I.M? Zapewne nigdy nie dowiem się prawdy.
- Masz dobry gust.- powiedziałam.
- Ty też.- rzekł nieznajomy.
- Wiedziałam już to od bardzo dawna.- powiedziałam, uśmiechając się.
- Nie widziałałem cię w tej okolicy.- rzekł.
- Pierwszy raz tu jestem. Umówiłam się z kimś w knajpie, gdzie kawa smakowała jak pomyje. Musiałam zmienić smak. A ty często tu przebywasz?- zapytałam.
- Prawie codziennie. Zawsze jest tu pełno ludzi i można sobie poobserwować okolice.- rzekł.
Nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. Mam jakąś paranoje po odejściu z roboty, że każdy to szpieg.
- Wybacz, niedawno zostałam wywalona, nie przepraszam zwolniłam się. Rozmawiasz z byłą agentką służb USA.- powiedziałam.
- Naprawdę? Nie chce cię obrazić, ale nie wyglądasz na osobę która mogłaby zabić muchę.- rzekł.
- Nie jestem aż tak niska. Much, komarów i tym podobne pozbawiłam życia strasznie wiele. Prawdą jest, że mogłabym cię w tej chwili uśmiercić ale mam złotą zasadę nie zabijam.- powiedziałam.
- Nie jestem taki pewien, czyżbyś mnie pokonała.- rzekł.
- O, ach tak? Tak wysoko oceniasz swoje umiejętności, cóż masz ego jak Stark.- powiedziałam, uśmiechając się.
- Czemu cię zwolnili? Nie chce być wścipski.- zapytał.
- Moja głupia szefowa kazała mi jechać na misję. Niby łatwe zadanie, ale miało tam nie być napastników. Wzięłam tylko jeden pistolet, a przeciwników było kilku. Dostałam kulkę pomiędzy żebra. Śpiączka trzy tygodnie. Nie ma prawie śladu, ale tępy lekarz kazał mi odpoczywać. Nie mam formy sprzed wypadku ale nadal jestem świetna.- powiedziałam.
- I kto tu ma wielkie ego.- rzekł.
- Jakbym tego nie wiedziała.- powiedziałam i jak Barbie odgarnęłam włosy.
- Wiesz może gdzie w okolicy jest jakis dobry hotel?- zapytał.
- Zgaduje, że ma być ze szczurami, karaluchami, pająkami i bez ciepłej wody.- powiedziałam, uśmiechając się.
- Masz ogromne poczucie jak na bezrobotną.- rzekł.
- Szybko znajdę sobie pracę drogi człowieku. Polecam hotel River.- powiedziałam.
Rozmawiałam jeszcze długi czas ze znajomym. Jedzenie i picie było pyszne.
- Muszę lecieć, a tak wogóle nazywam sie Grant Ward.- rzekł.
- Miło mi cię poznać Grant. Nazywam się Dany.- powiedziałam.
- Dany?- rzekł.
- Moje nazwisko to tajemnica może kiedy indziej ci je zdradze.- powiedziałam.
- Trzymam za słowo.- rzekł.
Wymieniliśmy się numerami telefonów. Wróciłam do domu, położyłam na kanapie i zadzwoniłam do Phila.
- Dobra mogę ci pomagać, ale niech twoje kukiełki tak na mnie nie patrzą.- powiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz