czwartek, 8 września 2016

Lost Princess of Walhallia #5

Ogień, ogień, wszędzie ogień. Pośrodku byłam ja. Płomyki dotykały mojego ciała, ale nic mi się nie stało. Wokół mnie latały smoki. Moje oczy i usta były czarne. Nagle pojawił się ten siwy dziadek z wizji, który klęczał przede mną. Byłam tam ciałem, ale nie duchem.
- Berło Odynie!!! Stoisz przed władczynią.- powiedziałam. 
- Trzeba było cię zabić, a nie słuchać się Hel.- rzekł.
Nie dowiedziałam co się stanie, gdyż się obudziłam. Nie miałam bardzo, ale to bardzo długo snów co było dziwne. Cóż jestem dziwactwem, więc się nie przejęłam. Ubrałam się w jeansy, czarną hiszpankę oraz założyłam trampki. Lekko się pomalowałam, włosy spięłam w koka.
Postanowiłam zjeść coś na mieście. Do torebki włożyłam portfel. Wyszłam z hotelu. Włochy były piękne. Budynki wykonane w stylu gotyckim, romańskim, renesansowym i nie tylko. Czułam się nie jak w wielkim mieście technologii, a stolicy starożytności Imperium Romana. Słynne Vini, vidi, vici Juliusza Cezara, idealnie określało atmosferę tego miejsca. Ominęłam łuk pierwszego cesarza Oktawiana Augusta. Wolałam być na obrzeżach, a nie w centrum. Jakbym chciała być władcą. Wróć. Ja nie chcę rządzić czymkolwiek. Przyspieszyłam kroku. Skręciłam w małą, ciemną uliczkę podobna do Via Apia. Zapowiadał się normalny dzień. Myślałam tak póki ktoś mnie nie złapał od tyłu i zakrył ręką usta. Fala strachu i niepewności mnie zalała. Mogłabym użyć mocy, jednak nieznajomy trzymał moje dłonie bardzo mocno. Po chwili wrzucił mnie jak worek po kartoflach do jakiegoś pomieszczenia. Był to poważny błąd z jego strony. Wstałam i wtedy zobaczyłam napastnika. Był wysoki, miał kruczo-czarne włosy i twarz, którą skądś kojarzyłam. Starałam się przypomnieć, jednak nie dałam rady. Moja odwaga urosła. Co śmiertelnik może mi zrobić? Mężczyzna podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Czego ode mnie chcesz?- zapytałam.
- Będziesz moją przynętą na Avengers.- odpowiedział.
- A co ja wyglądam jak dżdżownica? Jestem mniej segmentowana.- powiedziałam, uśmiechając się.
- Pyskata lubię taki.- rzekł i odgarnął włosy z mojej twarzy.
Koleś mnie zaciekawił, więc dałam mu myśleć, że jestem krucha.
- Co chcesz od Mścicieli?- zapytałam.
- Zemsty.- odpowiedział.
- Jesteś głupi, ja nic dla nich nie znaczę.- powiedziałam.
- Mylisz się, wpadłaś w oko Kapitanowi.- rzekł i złapał mnie w talii.
Na początku chciałam mu przywalić, ale to nie pomogłoby nikomu. On nadal uważał mnie za normalną.
- Jak się nazywasz?- zapytałam.
- Loki.- odpowiedział.

1 komentarz: