niedziela, 25 września 2016

Miss Samuraji #PROLOG

- Panno Johanson!- krzyknął mój wykładowca.
Pokazałam mu środkowy palec i wybiegłam z gmachu. Udałam się do parku i usiadłam na ławeczce. Byłam wściekła i zła, ale nia ma co się dziwić, okazało się, że Alex żyje ale jest pod władzą Hydry. Jednak zacznę od początku. Nazywam się Lilian ''Lily'' Johanson. Mam obecnie 22 lat i studiuję informatyką. Jednak teraźniejszoś nie jest teraz ważna, a przeszłość. Moją matką była Victoria Hand. Ceniłam ją, była dla mnie wzorem, jak dla niektórych agentka Carter. Zaszła w T.A.R.C.Z.Y bardzo daleko, miała swoje zdanie i umiała nagiąć człowieka, aby zrobił coś wbrew swojej woli. Zaufała złej osobie. Trzy lata temu, kiedy był przewrót w T.A.R.C.Z.Y ona zginęła. Nie mieszkałam z nią jednak, a z ojcem Peterem, macochą Evą i siostrą Alex. Kochałam ich wszystkich, ale ktoś mi ich odebrał. Jedliśmy sobie obiad, gdy wdarła się Hydra pamiętam ten dzień do dzisiaj. Ojciec mnie uratował, dał możliwość ucieczki, ale zapłacił za to życiem. Miałam wtedy 16 lat. Mama nie dostała praw do opieki nade mną. Dwa lata spędziłam w sierocińcu, ale niebezczynnie. Zdobyłam szacunek Elektry, która stała się moją mentorką do 19, ale pan Daredevil przejął pieczęć nade mną, jednak na pół roku. Byłam zaślepiona chęcią zemsty, która się rozrosła po śmierci Hand i on mi pomógł się z tego wyleczyć. Kiedy dostałam się na studia wzięłam urlop studencki i zagłębiłam się w starożytnej kulurze samuraji. Teraz coś o moim obecnym życiu, jestem "sędzią" jeśli tak można to nazwać, a mianowicie sama wymierzam sprawiedliwość. Ludzie uważają mnie za ducha, cień ale również symbol. Nazwali mnie Shadow. Mój kostium nie jest zbytnio skomplikowany, a mianowicie czarny kombinezon podobny do tego co ma Quake, czarne koturny, bluza z kapturem. Jako broń mam pistolet, sai, sztylety, ale głównie używam mojego miecza samurajskiego i katany. Mam wtedy fioletowe-czarne końcówki. Miałam wracać na uniwerek, kiedy zobaczyłam, że ludzie biegną przerażeni. Spytałam się jakiejś kobiety co się stało, ale nic mi nie odpowiedziała. Jak przystało na mnie pobiegłam zobaczyć, co się stało. Stała się Hydra i Zimowy Żołnierz. Nie miałam czasu na przebieranie się, więc wkroczyłam do akcji. Wzięłam rozbieg, skoczyłam na dach, wyjęłam sai i zeskoczyłam niedaleko Zimowego. Mężczyzna chciał zadać mi cios, ale szybko zrobiłam unik. Brakowało mi broni palnej i mojego ukochanego miecza. Walka z mężczyzną była jedną z lepszych, które stoczyłam. To był jak taniec, gdzie ja przejęłam kontrolę. Hydra to coś co jest przewidywalne. Ja za to jestem przeciwieństwem, nie obchodzi mnie niczyje zdanie, nie nawidzę jak wydaję mi rozkazy i jestem spontaniczna. Zimowy był świetny w walce i strzelaniu, ale sai były dla niego nowością. Nikt prócz mnie i Elektry nie używał takiej broni, gdyż była dla nich przeżytkiem. Ja miałam inną opinie. Oczywiście broń palna nie była dla mnie czymś nowym i równie dobrze się nią posługiwałam. Żołnierz był zdziwiony, że drobna dziewczyna potrafi tak walczyć. Dziwnie się czułam nie będąc Shadow. Wykorzystałam rozproszenie agenta Hydry, przewróciłam go i miałam go zabić ale mój zmysł wyczuł niebezpieczeństwo. Odwróciłam się, zamknęłam oczy i złapałam tarczę. Nauczyłam się tego w wiosce samuraji, gdzie nie zawitała nowożytność, a ludzie pozostali wierni starym ideałom. Nie powiem, że droga do opanowania tych starych i mistycznych zdolności nie była trudna. Nie była usłana różami, a cierniami. Pot, łez i krew. Warto było, choć kilka razy myślałam, że nie dam rady i muszę wrócić do Daredevila, wytrwałam. Jedna ze staruszek wytłumaczyła mi, że czas tam płynie wolniej, że rok w moim świecie to dziesięć lat tutaj. Odczuwałam to poniekąd, jednak ani trochę się nie zmieniłam. Iluzja to piękna rzecz, której długo się uczyłam. Jednak o moim pobycie tam opowiem, kiedy indziej. Uśmiechnęłam się i rzuciłam tarczę do jej właściciela Kapitana Ameryki. Dziwiło mnie to, że Barnes hmm...stał się normalny.
- Nanika-yō? Kore wa watashi no toshi, watashi no gensokudesu. Hanzai-sha wa shobatsu sa rete iru, to watashi wa saibankandesu. Anata wa eiyūde wanainode, watashi wa, anata o korosu hitsuyō ga arimasu.- powiedziałam po japońsku. ( tłum. Co chcecie? To moje miasto i moje zasady. Zbrodniarze są karani, a ja jestem sędzią. Powinnam was zabić, gdyż nie jesteście bohaterami )
- Co?- powiedział Iron Man.
- Chego vy khotite? Eto moy gorod i moi printsipy. Prestupniki budut nakazany, i ya sud'ya. Ya dolzhen ubit' vas, potomu chto vy ne geroi.- powiedziałam tym razem po rosyjsku.
- Kto ty i kak tebya zovut?- zapytała Natasha. ( tłum. Kim jesteś i jak się nazywasz. )
- Ya spravedlivost', ya simvol, ya otmshcheniye, ya temnota. Menya zovut Ten' agent Romanoff.- odpowiedziałam ( tłum. Jestem sprawiedliwością, jestem symbolem, jestem zemstą, jestem ciemnością. Nazywam się Shadow agentko Romanoff. )
- Ty Krasnaya Komnata?- zapytała ( tłum. Jesteś z Red Room? )
- Net. Ya student Elektry, no moy nastavnik byl odin Daredevil. Tem ne meneye, bol'shinstvo iz nikh nauchil menya potomkov pervogo samurayev.- odpowiedziałam. ( tłum. Nie. Jestem wychowanką Elektry, jednak moim mentorem był sam Daredevil. Jednak najwięcej nauczyli mnie potomkowie pierwszych samurajów. )
- Nastoyashcheye imya?- zapytała ( tłum. Jak się naprawdę nazywasz? ).
- Menya zovut Lilian Dzhonson. Moy otets byl uchenym, i yego mat' Viktoriya Ruka agent T.A.R.C.Z.Y.- odpowiedziałam ( tłum. Nazywam się Lilian Johanson. Mój ojciec był naukowcem, a matka Victoria Hand agentką T.A.R.C.Z.Y. )
- My soyuzniki.- rzekła ( tłum. Jesteśmy sojusznikami ).
- Watashi no mikata wa seigideari, fuyu no heishi wa futatabime no chansu niataisuru shimasen. Watashi wa anata no keikaku ni me o tōshi, kono pōnhaidora wa anata no Puraguindearuga, soreha dōsa shimasen. Watashi wa watashi no shitai no ueda to omoimasu. Sore wa anata ni kōtai suru kikai o ataete kuremasu.- powiedziałam znowu po japońsku ( tłum. Moim sojusznikiem jest sprawiedliwość, a Zimowy Żołnierz nie zasługuje na drugą szansę. Przejrzałam wasz plan, ten pionek Hydry ma być waszą wtyczką, ale to się nie uda. Chyba, że po moim trupie. Daje wam możliwość odwrotu. )
- Mów po angielsku.- rzekła Romanoff.
- Skąd ta pewność, że znam ten język.- powiedziałam w ojczystym języku.
- Słuchaj my nie chcemy mieć w tobie wroga.- rzekł jak mniemam Hawkeye.
- Wasz jest Nowy York, Quake i Ghost Ridera Los Angeles, a moje jest Chicago. To miasto było bardzo skorupowane  ( taak jak Batman 😀 ) ale ja doprowadziłam je do porządku. Sądy to niesprawiedliwe miejsca, wyroki nie są prawo mocne, a układy są nawet tam. ( postać bardzo wzorowana na Batmanie 😊 ) Ja jestem sędzią, która poświęciła wszystko, aby wyplewić Hydrę. Wasz kolego na moich oczach zabił mojego ojca i macoche. Niby miał prany mózg, ale zbrodni dokonał on James Buckanan Barnes. Wielu dobrych ludzi zginęło za coś czego nie zrobiło, a wy prawdziwego przestępce traktujecie jak kumpla.- powiedziałam.
- Nie masz racji.- rzekł Iron Man.
- Doprawdy? A zapomniałam ja jestem tylko piękną i drobniutką dziewczynką, tak myślisz prawda? A co powiecie na to, że pokaże wam inny świat, świat sprawiedliwości. Na ziemi musi być dobro i zło, ale to do nas należy, która ścieżkę wybierzemy. Nie różnimy się zbytnio. Ja również chce pomagać ludziom, ale swoje zdolności zdobyłam przez piekielne treningi, pot, łez i krew. Jednak ja szukam prawdy i nie jestem ślepa. Chcesz wiedzieć jak zginęli twoi rodzice Tony Stark? Odpowiem ci na wszystkie twoje pytania, powiem prawdę, jeśli tego chcesz, a jeśli będziesz tego chciał to mnie znajdziesz, bo jestem jak cień.- powiedziałam i pochłonął mnie mrok tak jakby.
Była to iluzja, której nauczył mnie master Yuo. Wiedziałam, że zasiałam w miliarderze ziarnko ciekawości. Po około trzech dniach zadzwonił mój telefon. Ciekawiło mnie kto to może być. Może mój były Robbie aka Ghost Rider. Szczerze mówiąc moi znajomi to banda dziwnych ludzi, którzy nie zawsze byli dobrzy, jednak na śmierci Zimowego Żołnierza zależy mi poprostu z zemsty, która powróciła gdy go zobaczyłam. Zemsta to zła cecha, więc postanowiłam póki co nie spotykać się z Avengers. Jednak to nie był znany mi numer.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Kiedy i gdzie możesz się spotkać?- zapytał znany głos.
Uśmiechnęłam się. Tony Stark okazał się kruchy jak dziewczynka, no ale tak bywa.
- Dwudziesta, klub Grill. Znajdę cię, ale jeśli to podstęp to nic cię przede mną nie uchroni.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Zostały mi dobre sześć godzin. Chciałam ten czas spędzić leżąc i oglądając telewizję. Prawdą jest, że jestem leniem pospolitym, ale noc, cienie mnie mobilizują. Kocham kiedy jest ciemno, wtedy prawdziwa ja może się pojawić. Nie miałam jednak przyjemności siedzenia w domu, gdyż umówiłam się że swoją przyjaciółką z dzieciństwa - Sarah. Było ona moja najnormalniejszą znajomom. Do mojej bandy friendasków należy  panna niebezpieczna Quake, pogromca dusz Ghost Raider, nieustraszony adwokat Daredevil, troszkę zwariowana płatna morderczyni Elektra, młody, nerdowaty Peter Parker czyli Spider-Man, świrnięty bohater-złoczyńca Deadpool, szponiasty rosomak Wolverin i oczywiście Sarah. Sarah jest siatkarką, jak dla mnie jedna z lepszych w Stanach, no ale miejsce jakie zajmuje w światowej tabeli o czymś chyba mówi! W wolnych chwilach pomagam jej uczyć się biochemii, gdyż z powodu wyjazdów ma mało czasu na naukę. Biochemia, biotechnologia, inżynieria, informatyka to moje koniki. Związałam włosy w artystyczny nieład, pomalowałam usta błyszczykiem i ubrałam się w luźne jeansy, koszulkę z paski oraz założyłam trampki. Wzięłam torebkę i wsiadłam do swojego samochodu. Umówiłam się z nią w parku. Spotkałam ją niedaleko jeziora. Przytuliłam ją na powitanie. Sarah była ode mnie wyższa, miała, długie, lekko kręcone czarne włosy. Z kobietą rozmawiałam dość długo. Kiedy wróciłam do mieszkania została mi godzina do spotkania ze Starkiem. Wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w perfekcyjnego koka, usta pomalowałam czerwoną szminką, nakreśliłam smoke-eye, nałożyłam czarny cień do powiek. Ubrałam się w czerwoną, bardzo opinającą sukienkę z odkrytymi plecami i założyłam czarne szpilki. Uśmiech zniknął z mojej twarzy.

1 komentarz: