niedziela, 11 września 2016

Detective #7

Po kilku minutach Leo i Simmons dali mi odetchnąć.
- Ale wypiękniałaś.- rzekła Jemma.
- Dziękuje, ale nadal przypominam moim zdaniem potwora z Lochnes. Nie żartuje, jestem ładniutka.- powiedziałam.
- Tak się cieszymy, że wróciłaś.- rzekł Leo.
Speszony mnie objoł. Pokręciłam głową i go mocno objęłam.
- Jak Daisy wróci to zabierze cię całą dla siebie.- rzekła Jemma.
Uśmiechnęłam się. Od tak dawne nie miałam banana na twarzy.
- A zapomniałam wam przedstawić Wandy Maximoff. Wandzia to Jemma i Leo.- powiedziałam.
- Hej. O jejku to ty jesteś tą sławną Witch!!!- krzyknęła.
- Zostawie cię im. Są spoko. Nie obrażajcie się, ale jestem zmęczona i muszę odpocząć.- powiedziałam i im pomachałam.
Zamyślona szłam w kierunku sali treningowej, gdy na kogoś wpadłam. Moja twarz spotkałaby się z ziemią, ale ktoś mnie złapał. Szybko stanęłam na własne nogi.
- Przepraszam.- rzekł Steve.
- Nic się nie stało zamarznięty dziadku.- powiedziałam.
On się smutno uśmiechnął. Nie był wesoły, coś go trapiło. Przez tyle lat nie byłam uśmiechnięta, ale teraz miałam świetny humor.
- Szukasz kogoś?- zapytałam.
- Nie, chciałem iść na siłownię.- odpowiedział.
- Zaprowadzę cię.- rzekłam.
Przez całą drogę panowała cisza. Z Kapitanem ćwiczyłam jakieś dwie godziny. Czyżby moje życie miało nabrać kolorów i nie być szare i ponure? Usiadłam na ławeczce koło Rogersa.
- Co się stało?- zapytałam.
- Myślałem, że Bucky nie żyje, ale okazał się, że jest inaczej. Walczyłem dla niego, straciłem po części przyjaciela, czyli twojego ojca. Barnes jest teraz gdzie indziej. Dowiedziałem się, że Coulson żyje.- odpowiedział.
- Wszystko będzie dobrze.- rzekłam.
- Czemu zawsze jesteś wredna?- zapytał.
Który raz już to słyszę.
- Nie jestem wredna tylko ostra, a Tony działa mi na nerwy. Nie ufam poprostu każdej osobie. Kiedy przyjechaliście okazało się, że moja przyjaciółka nie żyje.- odpowiedziałam.
Rozmawiałam z nim jeszcze jakiś czas. Był nawet miły. Wracałam do domu, gdy ktoś pociągnął mnie za rękę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz