czwartek, 18 sierpnia 2016

Game of Thrones #2

Jechałam koło ojca, na czele. W przeciwieństwie do niego wolałabym jechać bez świty i rycerzy.
- Ojcze, czy pozwolisz swojej córce pojechać samej ?- zapytałam.
- Spotkamy się w Winterfell, zobaczymy kto będzie pierwszy. O i weź Diwone.- rzekł i się uśmiechnął.
Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam galopem. Czułam jak wiatr rozwiewa mi włosy, a chłód przedziera się przez moje ciało próbując mnie zniechęcić. Nie przeszkadzało mi to, a byłam ubrana bardziej na lato niż zimę. Mój wilkor biegł obok mnie. Czym głębiej byłam w lesie tym, więcej pięknego białego puchu widziałam. Podobało mi się na pólnocy, chętnie bym tu została, jednak mam obowiązki. Popędziłam Furie, gnałam jak błyskawica. Czułam się wolna. Dojechałam na polankę przykrytą śniegiem, spod którego wystawały czerwone liście. Nagle zobaczyłam dziewczynkę młodszą ode mnie. Miała ona ostre rysy, poważną twarz, kasztanowe włosy i gęste rzęsy. Otaczyli ją dzicy albo dezerterzy z Nocnej Straży. Kazałam zwierzęciu ukryć się w lesie, a potem podjechałam do nich.
- Co zrobiła wam ta dziewczynka, że ją atakujecie ?- zapytałam.
- Nic, poprostu chcemy koni i cennych rzeczy.- odpowiedziała kobieta o rudych włosach.
- Daje wam szansę. Uciekniecie stąd a ja daruje wam życie.- rzekłam.
- Jakaś tam kobietka nam nic nie zrobi.- rzekł mężczyzna z długą brodą.
- Zły wybór moi drodzy.- powiedziałam.
- Kim ty niby jesteś ?- zapytała rudowłosa.
- Waszym najgorszym koszmarem.- odpowiedziałam.
Oszacowałam ilu było przeciwników: jedna kobieta i trzech mężczyzn. Zeskoczyłam z konia. Zbiry ruszyły na mnie. Wyjęłam miecz i przyjęłam pozę bojową. Pierwsza rzuciła się na mnie kobieta z toporem. Zwinnie ominęłam ciosu, następny odbiłam i jednym ruchem przebiłam jej gardło. Następnie ruszyło na mnie dwóch mężczyzn z mieczami. Jednego ominęłam, ale podcięłam mu nogi. Z drugim stoczyłam pojedynek. Stosowałam taktykę omijania ciosów, męczenia przeciwnika. Gdy jego ruchy stały się wolniejsze wbiłam mu miecz w brzuch. Potem podeszłam do mężczyzny z brodą. On wytrącił mój miecz. Kopnęłam go w brzuch, potem zadałam mu kilka ciosów i uderzyłam go idealnie w splot słoneczny.  Opuść broń albo zabiję dziewczynkę !!!- krzyczał mężczyzna z bardzo oparzoną twarzą.
Przyłożył on szatynce sztylet do szyi. Posłuchałam jego polecenia i rzuciłam daleko miecz, jednak nie miałam zamiaru się poddać. Wyjęłam sztylet, który miałam schowany i szybkim i precyzyjnym ruchem ręki rzuciłam idealnie w głowę mężczyzny, który padł nieżywy. Podbiegłam do dziewczynki.
- Nic ci nie jest ?- zapytałam.
Ona pokręciła przecząco głową.
- Zdradzisz mi swoję imię ?- zapytałam.
- Nazywam się Arya Stark.- odpowiedziała.
Nagle przyjechało pełno ludzi, a mianowicie starszy mężczyzna podobny do dziewczynki, dwaj chłopcy w moim wieku i jeden młodszy oraz dziewczyna trochę ode mnie młodsza. Rodzina Starków oprócz czteroletniego chłopczyka i Catlyn z domu Tullych. Wstałam i się pokłoniłam.
- Uratowałaś moją córkę.- rzekł za pewne Ned.
- Tak to ja mój panie.- powiedziałam prawie się śmiejąc.
- Powiedz ile chcesz złota, a zaraz je dostaniesz. Najpierw chciałbym jednka poznać twoje imię.- rzekł.
- Wybacz jeśli cię obrażę lordzie Stark ale w komnatach mego zamku jest więcej złota niż twoje oczy kiedykolwiek widziały. Zapomniałam się przedstawić to niegodne zachowanie przyszłej władczyni. Nazywam się Aria Wareste córka Victora i Diwony oraz przyszła władczyni Mysriell.- powiedziałam.
- To ty mi wybacz pani, że cię nie poznałem. Myślałem, że przybędziesz z ojcem.- rzekł.
- Ludzie mówią, że mnie nie da się okiełznać i zawsze działam w pojednykę. Zgodzę się z tym. I proszę się do mnie nie zwracać tytułami, wystarczy Aria.- powiedziałam uśmiechając się.
- Ario to mój syn i przyszły władca Winterfell Robb-pokazał na chłopaka o łagodnych rysach i urodzie Tullych- oraz mój syn Jon Snow- pokazał na chłopaka z tyłu o ostrych rysach, bardzo był podobny do Neda.- O ile wiem jesteście w tym samym wieku, macie 16 lat. To moja córka Sansa, a drugą Arye już poznałaś. Bran to jeden z młodszy moich synów ma 8 lat- pokazał na chłopca o długiej grzywcę.
- To zaszczyt poznać ród Starków.- powiedziałam.
- Pojedziesz z nami czy czekasz na Króla ?- zapytał.
- Jeśli można wybiorę się z wami.- odpowiedziałam.
- To będzie zaszczyt.- rzekł lord Stark.
- Diwono przynieś mi proszę Czarną Śmierć !!!- krzyknęłam.
Po chwili pojawił się mój wilkor wraz z mieczem. Wziełam broń i pogłaskałam zwierzę.
- Widzę, że masz białego wilkora jak mój syn Jon.- rzekł Ned.
- Tak, nazwałam go na cześć matki.- powiedziałam i wsiadłam na Furię. 
Po chwili ruszyliśmy w kierunku zamku Starków. 
- To było niesamowite, możesz mnie tego nauczyć ?- zapytała Arya, która do mnie podjechała.
- Arya to przyszła władczyni, nie możesz do niej tak mówić.- powiedział Robb, który podjechał.
- Spokojnie, nie nawidzę jak traktuje się mnie za jakąś księżniczkę. Pokażę ci kilka sztuczek.- rzekłam i się uśmiehnęłam.
- Jesteś inna niż wszystkie wysoko urodzone, pani znaczy Ario.- powiedział Jon.
- Jedyną moją wadą do której się przyznam jest to że, nie lubię Lannisterów prócz Krasnala.- rzekłam.
- My też ich nie lubimy.- powiedzieli wszyscy Starkowie jednocześnie.
Całą drogę do zamku rozmawiałam z Robbem, Jonem i Aryą. Oni jako jedyni traktowali mnie jako normalnego człowieka. W domu Starków było owielę cieplej niż na zewnątrz.
- Jak ty to zrobiłaś, że ani trochę nie zmarzłaś ?- zapytał Robb.
- Mój ród od tysiącleci panuję nad magią lodu i ognia, ale ja chyba będę osobą która to zakończy. Czasami coś mi się uda wyczorować na zajęciach z septą Ride.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Chcesz udać się na plac ćwiczebny ?- zapytał Jon.
- Z wielką chęcią zobaczę, czego was tu uczą.- odpowiedziałam.
- Jeśli mogę zapytać to czemu masz białego wilkora ?- zapytał bękart.
- U nas biel symbolizuję dobro i czystość serca. Sama wybrałam tego wilkora, gdyż przypominał on mi zwierzę mej pani matki.- odpowiedziałam.
- A co się stało z twoją rodzicielką ?- zapytał przyszły lord.
- Została zabita podczas wojny z Szalonym Królem. Podejrzewam, że moją matkę zabił nie kto inny jak Jamie Lannister. Oprócz moje ojca przyjeżdża wasz Król, ale przysięgam że jeśli Królobójca mnie zdenerwuję to nie zapanuję nad sobą.- odpowiedziałam.
- Przykro mi za twoją stratę.- powiedzieli bracia jednocześnie.
- Dopilnujemy, aby Lannister nie stawał na twojej drodze.- rzekł Snow.
- Zgadza się.- przytaknął Robb.
- To zadanie ma mój brat Konor, gdyby coś się stało mojemu braciszkowi to nie wiem. Jest on dla mnie bardzo ważny. Trzy dni temu został pasowany na rycerza.- rzekłam.
- Rodzina jest najważniejsza taka jest dywiza Tullych, a twoja jaka jest ?- zapytał ten podobny do Neda.
- Walka to życie, mądrość to sojusznik lecz miłość przezwycięży nawet śmierć. Jesteśmy niezniszczalni jak ogień i lód.- powiedziałam.
- Bardzo piękna sentencja.- zkwitował Snow.
Po chwili przybiegła do nas Arya.
- Ario, a ty podobno umiesz czarować ?- zapytała.
- Może nie czarować ale panuję nad żywiołem ognia i lodu. Daj mi kwiatka, a pokażę ci.- odpowiedziałam.
Dziewczynka jak błyskawica pojawiła się koło mnie z kwiatkiem. ,, Ale ona szybka''- pomyślałam. Wzięłam irysa i sprawiłam, że pokrył go szron, a potem zamarzł. Po chwili pokrył go ogień. Dotknęłam ręką ognia, dzięki czemu moc się ulotniła.
- Podobało się ?- zapytałam.
- Tak, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Możesz mnie nauczyć walczyć ?- odpowiedziała.
- Pod warunkiem, że nauczysz się płynności ruchów. Powinnaś poćwiczyć wolne tańce, dzięki temu nauczysz się.- odpowiedziałam.
- Arya, nie męcz gościa.- powiedziała Sansa, która podeszła i zabrała siostrę.
- Co powiesz na pojedynek z nami dwoma ?- zapytał Robb.
- Zgoda.- odpowiedziałam.
Bracia przybrali pozy bojową, a ja nie, gdyż chciałam poćwiczyć technikę Ash, opierającej się na szybkości. Sztuka ta pochodziła z Asshai. Najpierw rzucił się na mnie Robb. Jego ruchy były szybkie, mocne, ale nie wkładał w nie uczuć, przez co były łatwe do blokowania. Jak cień zadawałam i parowałam ciosy. Osoba, która by się nam przyglądała, powiedziałaby, że wogóle się nie ruszam z miejsca. Na koniec wzięłam zamach i wyrzuciłam jego miecz.  Następny był Jon, Jego cięcia był idealne, jak dla mnie. ,, Nareszcie ktoś na podobnym poziomie co ja ''- pomyślałam. Walczyłam ofensywnie, a moje ciosy były szybkie. Po jakimś czasie wybiłam również i jego miecz.
- Nigdy nie widziałem tak walczącej kobiety.- rzekł Snow.
- Przyznam, że jesteście całkiem dobrzy.- powiedziałam.
Po chwili przybył measter.
- Lady Stark chcę sie z panią widzieć.- rzekł.
Pokiwałam głową i poszłam za nim. Doszliśmy do bardzo ciepłej komnaty, tam już czekała na mnie Cat. Miała ona długie, ksztanowe włosy, delikatne rysy, urodę z Południa, wyglądała jak każda kobieta z domu Tullych.
- Witaj lady Stark.- powiedziałam.
- Witaj Ario. Jak ci sie podoba w Winterfell ?- zapytała.
- Jest cudownie.- odpowiedziałam.
- Dogadujesz się z moim dziećmi, głownie z Robbem i bękartem Neda, prawda ?- zapytała.
- Tak, ale również z Sansą i Aryą.- odpowiedziałam.
- Jesteś ideałem jak mój mąż powiedział, piękna, mądra, waleczna i miła. Czy planujesz ślub z kimś ?- zapytała.
- Nie. Narazię chcę się skupiś na przygotowaniach do objęcia tronu.- odpowiedziałam.
- Dobrze, ale co powiesz na zaręczyny z moim synem Robbem ?- zapytała.
- Bez urazy lady Stark, pański syn jest miły, uprzejmy, dzielny i przystojny, ale nic do niego nie czuję. Mój ród zawsze wychodzi za mąż, tylko jeśli kogoś kocha.- odpowiedziałam.
- Dziękuję za odpowiedź, nie będę naciskać, a widziałaś pani już cały zamek oraz Winterfell ?- zapytała.
- Niestety nie.- odpowiedziałam.
- Zaraz kogoś zawołam i cię oprowadzi.- rzekła.
Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się w kierunku głównej sali. Po drodze wpadłam na Jona Snow.
- Wybacz.- rzekł i pomógł mi wstać.
- Nic się nie stało. Dobrze, że zobaczyła tego lady Catlyn, byłaby wściekła na ciebie.- powiedziałam, lekko się uśmiechając.
- Tu jesteś Ario.- podeszła do nas Cat, którą zostawiłam samą.
- Tak, miałam panią znaleźć.- rzekłam.
- Chodź, zaraz znajdę ci, kogoś kto cię oprowadzi.- powiedziała.
- Ja mogę.- zaproponował Jon.
Żona Neda spojrzała na niego wściekła.
- Z wielką chęcią zobaczę i pochodzę po Winterfell z Jonem. Nie musisz już nikogo szukać.- powiedziałam.
- Jak sobie życzysz.- rzekła i wyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz