poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Warrior #6

- Tajemnicza? Słyszałam już wiele określeń na swój temat, jednak to nowość.- powiedziałam.
- Które zapadło ci w pamięci?- zapytał.
- Pamiętamy tylko te co nas bolą, bo nie umiemy się ich pozbyć. Najbardziej nie lubię czarownica i kolejny Król Aerys.- odpowiedziałam.
- Czemu cię tak nazwali?- zapytał.
- Jestem kobietą i walczę, co u was Westeros jest dziwne. Dodatkowo mój charakter jak zauważyłeś nie jest, jakby to określić...hmm...przyjazny. A wiedźma, bo mój ród włada cieniem, ogniem i lodem- odpowiedziałam.
- Tylko Targaryenowie trochę okiełznali ogień.- rzekł.
Jak ci ludzie dziwią się, gdy mówię o mocach. Wielu to przeraża, a jeszcze inni się boją. Nie dziwię się im, jednak to czasem jest denerwujące.
- Daj mi rękę.- powiedziałam, znurzona.
On popatrzył na mnie jak na wariatke, a może to był strach? Jak wspomniałam kiepsko u mnie z rozpoznawaniem emocji i uczuć.
- Nie zrobię ci krzywdy, jakbym chciała to by było już po tobie.- powiedziałam.
- Daj miecz, a się przekonamy.- rzekł, uśmiechając się.
- Odpuścić żarty, nigdy nie mam humoru, więc uszanuj chociaż że z tobą rozmawiam, staram się być miła i nie nazywam cię Królobójcą.- powiedziałam
Po chwili z wachaniem dał mi ręce, które były związane sznurkiem, bardzo mocno. Włożyłam w ten supeł całą swoją nienawiść, więc nic dziwnego, że jeszcze nie próbował uciekać konno. Wyjęłam z buta mały, ostry sztylet.
- Jeśli wyjdziesz to zamarźniesz. Obym nie żałowała tej decyzji.- powiedziałam i rozcięłam linę.
- Czemu to zrobiłaś?- zapytał.
- Nawet jeśli mnie zabijesz to będzie tylko dla mnie przysługą. Nie mam nic do stracenia.- odpowiedziałam.
- Jesteś bardzo pesymistyczna.- rzekł.
- Jestem młodą, piękną dziewczynką, która zbyt wiele widziała, zbyt wiele straciła i zbyt wiele przeżyła. Jaka mam być? Śmiać się, podskakiwać i zbierać kwiatki.- powiedziałam.
- Przepraszam.- rzekł.
- Od kiedy to Lannisterowie przepraszają, tylko sprawiacie innym ból.- powiedziałam i prawie się rozpłakałam.
- Co masz do mojego rodu?- zapytał.
- Jedną rzecz, której tak łatwo nie da się wybaczyć.- rzekłam i włożyłam ręce w ogień.
Języki tego żywiołu lekko muskały moje delikatne dłonie. Kochałam to uczucie, dawało mi odwagę, wzmacniało mnie i relaksowało. Wyglądałam zapewnie głupio, jak wariatka, ale to jako jedyne powstrzymało mnie przed zabiciem Jaimego. Od czasu śmierci rodzeństwa zmieniałam często zdanie. Część mnie chciała się zemścić, a druga wybaczyć. Raz ta, a raz ta się odzywała. Po chwili uwolniłam się od złości, która mnie ogarnęła. Wyjęłam ręce i spojrzałam na więźnia. Siedział i się we mnie wpatrywał.
- Chciałam ci to zademonstrować, ale myślałeś że cię zabije. Miałam taką ochotę ale ogień mnie uspokaja i daje siłę, podobnie jak lód i cień.- powiedziałam.
- Mogę dowiedzieć się co sprawiło, że płasz do mojej rodziny ogromną nienawiścią?- zapytał.
- Jak będziemy w Królewskiej Przystani to się dowiesz i będziesz świadkiem na moim ślubie albo z twoim ojcem albo z bratem. Nie wiem co gorsze.- odpowiedziałam.
- Co!?!!- krzyknął, strasznie głośno.
Podeszłam do niego i zakryłam mu usta dłonią. Nie mogłam pozwolić aby nas znaleźli. Bałam się, że może nie starczyć mi sił. Władałam świetnie bronią, ale byłam bardzo delikatna i walka wręcz to nie moja bajka. Kiedy jego oddech się ustabilizował, zdjęłam rękę i pokazałam mu że ma mówić cicho.
- Dlaczego? Co mnie ominęło?- zapytał.
- Opowiem ci ale pominę jeden bolesny fragment. Zgoda?- powiedziałam.
- Niech i tak będzie.- rzekł.
- Mój ród zawsze był blisko ze Starkami. Robb był moim narzeczonym. Nie kochałam go ale był moim najlepszym przyjacielem. Sama zgodziłam się na ślub. U nas jest zasada, że następca tronu sam wybiera sobie małżonka. Niestety Młody Wilk postanowił poślubić Freyówne, co mojego starego ojca rozgniewało. Byłam już od kilku lat smutna, gdyż zabronił mi jeździć do Winterfell, gdyż zbytnio przyjaźniłam się z Jonem. Ojciec wysłał mnie do Królewskiej Przystani abym zawarła z Lannisterami pokój i pilnowała Sansy. Dodał, że mam pojechać do Riverrun i nakłonić do sojuszu Robba lub zrobić co uznam za słuszne. Nie kryłam nie chęci do tego planu, ale jestem tylko księżniczką. Popłynęłam do Przystani i zaproponowałam wymianę moje wojsko, pieniądze, żywność za.....nieważne. Mała rada się zgodziła, przyszłam do sali tron owej i twoja siostra zrobiła coś strasznego. Uciekłam ale usłyszałam słowa, że jeśli chce sojuszu to muszę poślubić Lannistera. Tego dnia stałam się najbardziej nieufną osobą na świecie.- powiedziałam.
Pominęłam ten fragment, który spowodowałby mój płacz. Nie mogłam pokazać, że jestem słaba. Musiałam być silna jak moja matka Diwona, do samego końca. Chciałam tylko się wypłakać i porozmawiać, a potem stać się znowu silną kobietą. Nagle poczułam czyjąś rękę na swojej oraz przyjemne ciepło. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że to ręka Jaimego.
- Wszystko będzie dobrze, mój ojciec mnie posłucha.- rzekł.
- Nie musisz udawać miłego, nie jestem porcelanową laleczką.- powiedziałam i wzięłam rękę.
- Wiem i nie udaję.- rzekł.
Zaczęłam z nim rozmawiać, poznałam go trochę lepiej, ale nadal mu nie ufałam. Obmyłam mu rany po więzach. Dałam mu koc, aby nie było mu zimno. Miałam serce i byłam dobrą osóbką, ale nie umiałam być taka jak kiedyś. Chłód, ostrość, bezczelność, sarkastyczność to taka moja...skorupa i chyba...bariera ochronna. Prawdą jest, że nie ufam nawet bliskim. W głębi duszy nadal jestem ciepła, miła, kulturalna, troskliwa. Stanęłam w wyjściu z jaskini i przyglądałam się płatką śniegu. Chciałabym znowu mieć sześć lat i bawić się w zaspach, które powstaną. Nie przeżyłam prawdziwej zimy ale opowiadał mi o niej Ned Stark. Z zamyśleń wyrwał mnie chłód. Usiadłam na kamieniu i przymknęłam powieki. Było mi strasznie zimno. Chciałam spać ale musiałam pilnować więźnia. Zgasiłam ognisko, aby nie było widoczne. Wolałam być przezorna niż zostać zabita. Pogodziłam się ze stratą przyjaciół. Po chwili myślami byłam bardzo daleko. Lekko się trząsłam z powodu panującej pogody. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Już prawie mój mózg nie pracował na pełnych obrotach. Nie myślałam tylko zaczęły działać odruchy samoobronne. Wyjęłam z buta sztylet, przewrócilam osobę i przystawiłam jej broń do gardła. Nieznajomym okazał się Jaime.
- Przepraszam.- powiedziałam i pomogłam mu wstać.
Na szczęście nic mu się nie stało.
- Myślałam, że wtedy żartowałaś z tym sztyletem.- rzekł.
- Tym razem nie spałam.- powiedziałam.
- Właśnie, czemu nie śpisz?- zapytał.
- Muszę ciebie pilnować.- odpowiedziałam.
- To chyba nie jedyny powód co śliczna panno.- rzekł.
- Czasem, a raczej często mam koszmary. Królobójco.- powiedziałam.
- Co ci się śni?- zapytałam.
- Nie jesteś zbytnio ciekaw.- powiedziałam.
- Tęsknię za Cersei i dawno z nikim nie rozmawiałem, więc jestem ciekawy i miły.- rzekł.
Uśmiechnęłam się, szczerze. Lubiłam słyszeć prawdę, a ten Lannister ma też trudny charakter. Może dlatego go troszkę  polubiłam? Że co ja kogoś POLUBIŁAM? Myślałam, że po Jonie i Robbie nie będę miała następnych przyjaciół, ale nie ten głupi Lannister. Wolę już mieć Ogara za znajomego, a nie JEGO. Moje myśli kłębiły mi się w głowie.
- To co, opowiesz mi o swoich snach?- zapytał.
- Chodzę w koło po Czerwonej Twierdzy, nie słyszę niczego i nikogo nie widzę. Zaczynam krzyczeć, wołać moich bliskich, potem biegnę przed siebie. Gdy znajduję rodzeństwo ono jest nieżywe. Jestem bezradna, nic nie mogę zrobić.- odpowiedziałam, smutna.
- Może przestań myśleć o tych złych rzeczach.- zaproponował.
- Uwierz próbowałam już kilka razy, to nie takie łatwe. Lepiej idź spać.- powiedziałam.
- Ty też powinnaś.- rzekł.
- Mówiłam już chyba, że muszę cię pilnować.- powiedziałam.
- Jesteś zmęczona i jest ci zimno, a jeśli nie będziesz spać to stracisz siły i nie będziesz mogła walczyć.- rzekł.
- Zgoda, ale przestań gadać, bo wolę ciszę.- powiedziałam.
Po co on taki troskliwy? Umiem walczyć i w gorszych warunkach przetrwałam. Normalna dziewczyna by się cieszyła, że ktoś się o nią troszczy, ale ja potrafię sama zadbać o siebie. Położyłam się naprzeciw niego.
- Zadowolony?- zapytałam, lekko zła.
- Powinniśmy spać koło siebie, będzie cieplej.- odpowiedział.
Nie pozwala on sobie na zbyt wiele? Dobra taki ma charakter i muszę to wytrzymać. Po drugie mówił nawet rozsądnie. Spojrzałam na niego jak wilk.
- Obiecuję nie będę niczego próbował.- rzekł i podniósł ręce w geście bezbronności.
Pokręciłam głową, przewróciłam oczami ale się zgodziłam. Przybliżyłam się do niego i odwróciłam plecami.
- Za karę zabieram ci trochę koca.- powiedziałam, jak małe dziecko.
Tak jak rzekłam to i zrobiłam. Nigdy niczego nie mówiłam na próżno. Przez jakiś czas bałam się usnąć, ale gdy już usypiałam poczułam rękę. Odwróciłam się i okazało się, że Jaime położył rękę na mojej tali. Nie było to raczej celowe, gdyż wiedziałam, że śpi. Chciałam ją zdjąć, ale byłam zbytnio zmęczona. Dotyk Królobójcy był ciepły i przyjemny. Po chwili usnęłam.

* Autorka*
Hej co myślicie o tej części, chcecie kolejną. Podzielcie się swoją opinią w kom. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.

1 komentarz: