piątek, 19 sierpnia 2016

Game of Thrones #4

Wstałam wcześnie i wzięłam gorącą kąpiel. Włosy związałam w warkocz. Ubrałam się w czarną i prostą suknie oraz założyłam buty. Wyszłam z komnaty i udałam się na śniadanie. Wpadłam przez przypadek na Theona. Był on młodym, dumnym i pysznym chłopakiem. Jest wychowankiem, a raczej zakładnikiem lorda Eddarda. Jego ojcem jest Balon Greyjoy. Rozmawiałam z nim raz i zbytnio go nie polubiłam. Jedna walka ze mną by zmniejszyła jego olbrzymie ego.
- Witaj.- powiedziałam i wstałam.
- Miło cię widzieć śliczna lady.- rzekł.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie próbuj ze mną flirtować, gdyż mam dosyć amantów.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Zszokowanego zostawiłam go. Weszłam do sali i zajęłam miejsce koło Jona i Konora. Przed tym przywitałam się z Nedem, lady Catlyn, Królem i Królową, ich dziećmi oraz Krasnalem i Królobójcą.
- Dzisiaj jedziemy na polowanie. Twój ojciec mówił, że jesteś świetnym łowcą. Masz ochotę dołączyć do nas?- zapytał Robert.
- Mój ojciec przesadził, na pewno nie poluje od ciebie Królu. Nie mam jednak zbytnio ochoty oraz stroju, ale mój brat Konor może zająć moje miejsce. Nie dawno został pasowany na rycerz, niech pokaże na co go stać.- powiedziałam jak wypadało damie.   
- No cóż mówi się trudno. Jedziesz z ojcem do Królewskiej Przystani?- zapytał Król.
- Nie. Na początku pojadę na Mur, a z Nocnego Fortu popłynę do Pentos. Potem do Królewskiej Przystani.- odpowiedziałam.
- Do Pentos? Po co?- dopytywał.
- Mam tam znajomą.- odpowiedziałam krótko.
Później już nikt się nie odzywał. Wraz ze Snow wyszłam na zewnątrz. Polubiłam go. Dzisiaj miałam wyjechać i zostawić to piękne miasto i taką kochającą rodzinę. Po krótkiej rozmowie udaliśmy się do bożego gaju i usiedliśmy pod drzewem sercem.
- Jak się czujesz przed wyjazdem?- zapytałam.
- Trochę się boję, stresuje ale z drugiej strony ciszę się.- odpowiedział.
- Wierzę, że zajdziesz tam daleko i może zostaniesz lordem Snow.- powiedziałam.
- A co jeśli to błąd?- zapytał.
- Twój wyjazd? No cóż nie powiem ci czy robisz słusznie czy nie. Na pewno znajdziesz przyjaciół, bo ciebie nie da się nie lubić. Pamiętaj, że każdy popełnia błędy.- odpowiedziałam.
- Tęsknisz za swoim królestwem?- zapytał.
- Jako władczyni powinnam odpowiedzieć tak, ale prawdą jest że nie. Zostawiłam tam tylko ubrania i moich towarzyszy broni. Nigdy Mystriell nie będzie cząstką mnie. Jestem wolnym duchem. Wiem iż będziesz tęsknić za ojcem, braćmi i siostrami, ale będziesz mógł ich odwiedzać.- odpowiedziałam.
- Jesteś wspaniała.- powiedział i mnie przytulił.
Odwzajemniłam uścisk. Miałam coś powiedzieć, ale usłyszałam wycie wilka. Wstałam i zaczęłam biec w kierunku dźwięku. Czułam, że stało się coś złego. Gdy byłam na miejscu zobaczyłam, że Bran leży na ziemi nie przytomny.
- Jon ja spróbuję go donieść do środka idź po meastera.- powiedziałam.
Wzięłam zdjęłam swój szal i okryłam nim chłopca. Brandon był lekki, więc go podniosłam bez przeszkód. Zaniosłam go do jego komnaty. Przykryłam go kocem z futra. Po chwili przyszedł Snow i Luwin. Zabrałam Jona z pokoju i poszłam z nim do mojej komnaty. Dałam mu herbatę.
- Bran to silny chłopak, wyjdzie z tego.- starałam się go pocieszyć.
- On spadł z wysoka, on umrze.- rzekł.
- Przestań mówić bzdury i się opanuj. Poproś wujka, aby przełożyć wyjazd. Twój brat potrzebuje ciebie i pozytywnych myśli. Uspokuj się. Jadę poinformować twojego ojca.- powiedziałam i go przytuliłam.
Musiało mu być ciężko. Wsiadłam na Zemstę i ruszyłam w kierunku kurhanów.  Szybko znalazłam mężczyzn. Nie słyszeli mnie, byli zbytnio skupieni na tym jak mój brat nie umie trafić królika z łuku. Pokręciłam głową i podjechalam do Theona. Walnęłam go w ramię, aby nie szydził z Konora. Wzięłam jego łuk i trafiłam tego parszywego królika.
- Na dzisiaj koniec śmiechu z mojego brata.- powiedziałam.
- Co tu robisz Ario?- zapytał mój ojciec.
- Bran spadł z wieży i stracił przytomność. Potrzebuje ojca, więc postanowiłam przekazać te wiadomość jak najszybciej.- odpowiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz