poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Lost Princess of Walhallia #2

Miałam już wychodzić z domu, ale poczułam ogromny ból głowy. Nie doszłam do apteczki, bo upadłam. Świat zmazała mi mgła. Widziałam jakiś ciemny świat, sama byłam ubrana w ciemny srój. Moje oczy były ciemne jak węgielki tak samo jak usta. W ręku trzymałam miecz. Miałam wejść do jakiegoś pomieszczenia, ale powróciłam do normalnego świata. Wsiadłam do taxi i pojechałam na galę. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Wszystko szło po mojej myśli, zatańczyłam, rozmawiałam, wygłosiłam mowę i nie użyłam przez przypadek mocy. Usiadłam w cieniu. Po chwili usłyszałam krzyki ludzi. Zobaczyłam ludzi z czerwoną czaszką na plecach - Hydra. Wstałam i zaczęłam iść w ich stronę.
- Opuście broń.- powiedziałam.
- Bo co?- zapytał jeden z nich, chyba lider.
- Zobaczysz.- odpowiedziałam.
- Już się boję.- powiedział śmiejąc się.
Wyciągnęłam rękę, wokół której była czarna mgła. Kilku żołnierzy zrobiło puff i już ich nie było, reszta przeszła do ataku. Wzięłam kieliszek i rzuciłąm w kirunku tego, który biegł w moją stronę. Kopnęłam go w brzuch i klatkę piersiową. Wzięłam jego pistolet, schowałam się za jednym ze stołów i zaczęłam strzelać. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i podniósł do góry. Kopnęłam go w czułe miejsce, w głowę i wbiłam nóż w brzuch. Upadłam na ziemię, rozcinając sobie kolano. Zaczęła pojawiać się T.A.R.C.Z.A. Postanowiłąm się zmywać. Znalazłam się na dachu. Zdjęłam te ochodne szpilki i skoczyłam. Złapałam się parapetu i spojrzałam w dół. Upadek stąd trochę by bolał.
- Myślisz, że ze mną wygrasz.- usłyszałam.
Ciekawość wzięła górę i postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Zobaczyłam Rumlova aka Corssbonsa walczącego z przebierańcem. Przyjrzałam się i okazał się Kapitanem Ameryką. Ten drugi przegrywał i to sromotnie. Jego tarcza leżała daleko od niego, twarz miał poobijaną, z nosa leciała mu krew, ledwo się ruszał. Agent Hydry powalił bohatera i zaraz miał zamiar go wykończyć. Wzięłam pręt i walnęłam mężczyznę w głowę. Ten się odwrócił.
- Odejdź stąd młoda.- powiedział.
- Młoda? Mam 1600 lat.- rzekłam.
- Idź stąd.- powiedział.
- Boisz się mnie? Słodkiej maleńkiej dziewczynki?- rzekłam, śmiejąc się.
- Nie wiesz w co się mieszasz.- odpowiedział.
- Przeciwnie Rumlow, widziałam jak zakładają Hydre i wiem o niej wszystko. Próbowałam powstrzymać szaleńców, ale mi się nie udało. Nikt nie mógł się o mnie dowiedzieć. Powiem ci pewną historię. W średniowiecznej, małęj wiosce żyła dziewczynka nazywała się Finis. Nie znała swoich biologicznych rodziców, ale pewna miła rodzinka się nią zaopiekowała. Była ona słabego zdrowia, ale nie przaszkadzało jej to. Nauczyła się strzelać z łuku jak mało kto. Kochała pomagać innym. Znachrzy przewidywali, że dożyje tylko dwudziestu lat. W dzień swoich szesnastych urodzin wracała lasem, ktoś postanowił zakończyć jej życie i wbił jej nóż w serce. Finis straciła przytomność, wręcz można powiedzieć, że umarła. Obudziła sięz ostrzem, w kałuży krwi. Dziewczyna nie wiedziała co ma o tym sądzić, olała to. Żyła życiem, gdy wszyscy jej bliscy umarli, a ona zostałą wieczną szesnastolatką. Popadła w depresje i wtedy ujawniły sie jej bardzo potężne i niebezpieczne moce. Przez przypadek zniszczyła całą wioskę. Zmieniła imię i stała się Jessicą Johnson. Nie dało się jej zabić, bo w końcu już nie żyje. Przez te 1600 lat nie nauczyła się panować nad mocami, ale opanowała emocje. Uczyli ją mistrzowie sztuk walki i w trzy sekundy nauczyła się jak skręcić kark. Jest bardzo silna, szybka, mądra. Nie potrzebuje snu, jedzenia. Podobna jest do wampira, ale nim nie jest.- powiedziałam uśmiechając się.
Mężczyzna rzucił się na mnie. Zrobiłam unik. Uderzyłąm go w brzuch kijem tak, że stracił przytomność.

2 komentarze: